Rozdział 2
Obudził go potworny ból, chciał krzyczeć lecz jego usta były zatkane jakąś szmatą. Otworzył oczy, do których mimowolnie zaczęły napływać łzy i cieknąć mu po policzkach. Jedyne co widział to mocne światło żarówki znajdującej się nad jego głową. Chciał się poruszyć, lecz był przytwierdzony do jakiegoś przedmiotu, leżał. Nie mógł nawet poruszyć głową, poczuł, że na nadgarstkach ma zawiązane silne węzły, ciągnąc jedną rękę wyrywał drugą. Nogi były rozszerzone, tworzyły kąt około czterdziestu pięciu stopni, również były przytwierdzone do jego tymczasowego, łoża.
Kolejna fala bólu. Zacharczał. Usłyszał stukot laski Antoniego i nim skierował wzrok w kierunku dźwięku, co było utrudnione przez niemożność ruszania głową, został zdzielony w twarz płaską ręką. Policzek zaczął szczypać. Kolejne uderzenie tym razem mocniejsze, do oczu zaczęły napływać kolejne łzy, nie zdążył złapać kolejnego oddechu, bo w jego kierunku znowu poleciała ręka. Tym razem uderzenie było tak mocne, że gdyby nie szmata w ustach, która zamortyzowała trochę uderzenie, pewnie straciłby zęby. Oprawca wyjął knebel z ust Edwarda. Następnie złapał oparcie krzesła stojącego niedaleko i przysunął je. Usiadł z cichym westchnięciem i zaczął mówić;
-I co ja mam z tobą kurwo zrobić?- zapytał dość spokojnym głosem, za spokojnym jak na taką sytuację – Co ty sobie myślałeś? Wchodzisz do mnie do domu, ugościłem cię, a ty wyszedłeś z założenia, że jak dasz mi flachę to pozwolę ci pieprzyć moją żonę? Jesteś skończony, ale nie zabiję cię od razu, najpierw..- Edward mu przerwał.
-To nie tak jak myślisz, poniosło nas, byliśmy pijani, prze..- Mocne uderzenie w twarz sprawiło, że przerwał wywód, ale po chwili znów kontynuował – Zostaniesz z tego rozliczony, obiecuję ci!- wykrzyczał
Usłyszał dźwięk odsuwanego krzesła, a potem ciche stukanie laski. Antoni odszedł kawałek, był poza zasięgiem wzroku Edwarda. Przekładał różne rzeczy, jakby czegoś szukał. Wydukał jakby do siebie „O to będzie dobre". Wrócił i pokazał swojemu więźniowi „znalezisko". Trzymał to jakieś dwadzieścia centymetrów od jego twarzy, był to młotek, ładny chromowany, na plastikowo-gumowym trzonku.
- Teraz się zabawimy – powiedział, lekko rozbawionym głosem. Oddalił się kawałek. Nagłe uderzenie. Krzyk, spazm bólu, uczucie rozrywania i dźwięk gruchotanej kości, to wszystko towarzyszyło Edwardowi, łzy lały się strumieniami. Poczuł, że z jego nogi leci krew. Kolejne uderzenie. Krzyk, błaganie o litość, strach, krzyk, spazmy bólu. I śmiech – z tego też mnie rozliczysz skurwysynu- powiedział Antoni, biorąc kolejny zamach i celując w to samo miejsce na jego goleniu. Krzyk, płacz, prośby o litość. W jego ustach znów wylądowała szmata, oprawca nie mógł już dużej słuchać jak jego nowy przyjaciel krzyczy. Dźwięk stukającej laski oddalał się, to znaczyło chwilę wytchnienia dla więźnia. Na ścianie po prawej stronie Edwarda zaświeciło się intensywne, białe światło. Usłyszał dźwięk szkła, coś jak, dźwięk zderzających się szklanek podczas wznoszenia toastu. Cisza. Najgorsze co mógł sobie wyobrazić. Oczekiwanie na to, co ma za chwilę nadejść. Stuk, stuk, stuk, stuk. Serce zaczęło mu szybciej bić, na dźwięk zbliżającego się Antoniego. Zobaczył jego twarz, którą zdobił wręcz groteskowy uśmiech.- Dobranoc- usłyszał, po czym, przyłożył do jego twarzy, po wcześniejszym usunięciu knebla, szmatę nasączoną chloroformem. Edward chciał się wyrwać, lecz to tylko wywołało koszmarny, przeszywający ból w nodze, rozchodzący się po całym ciele. Wszystko zaczęło się rozmywać, czuł jak odpływa. Zasnął.
****
Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale ile można znęcać się nad jedną osobą. Wstawiłem po tak długim czasie kolejną część, ponieważ nie wiedziałem które z opowiadań kontynuować. Zachęcam do komentowania, oceniania, udostępniania oraz dzielenia się swoimi pracami. :)
Pozdrawiam
CZYTASZ
ANTONI
HorrorCzy wszystko do czego dążymy przez całe życie, może okazać się jedną, wielką porażką? Coś co tworzymy parędziesiąt lat powinno wydawać się stabilne, zbudowane na solidnych fundamentach. Co jeśli do budowy fundamentów użyliśmy niewłaściwych surow...