4. Wyjazd ze Stargardu

1.7K 66 2
                                    

             Tak więc pod koniec września o godzinie 5:45 znalazłam się już na stargardzkim dworcu. Było jeszcze ciemno, ale dzień zapowiadał się na całkiem ładny. Nie było bardzo zimno, więc pogoda na szczęście się nie sprawdziła. Na dworcu znajdowało się już parę osób z mojej klasy. Podeszłam do Natalii i Zuzy, bo Marta jeszcze się nie zjawiła. Porozmawiałyśmy chwilę o całej tej wycieczce, a potem zauważyłam Agatę, z którą miałam być w pokoju. Zaczęłyśmy komentować wygląd peronu, na którym się znajdowałyśmy. Wszędzie było brudno. Na szczęście nie czekaliśmy długo, bo o godzinie 6:05 przyjechał już pociąg. Jechaliśmy około 40 minut i już przed siódmą znaleźliśmy się w Szczecinie. Stamtąd pobiegliśmy na dworzec autobusowy. Kiedy już nadjechał nasz autobus, znajdowało się tam parę osób. Nasza klasa była liczna i nie miałam obok kogo usiąść. Ja i trzy inne osoby stanęliśmy bezczynnie, dopóki nasz wychowawca nie przyszedł i nie znalazł nam miejsca, bo okazało się, że takowe się znajdują...

- Rozalia, ty tutaj usiądziesz. - wąsaty nauczyciel wskazał mi miejsce, na którym leżał plecak Kacpra: tego, którego nie cierpiałam. Jednak szybko zmieniłam nastrój, bo za nim siedział nikt inny jak Filip. 

- Mógłbyś wziąć ten plecak? - zapytałam uprzejmie Kacpra. On obrócił się w moją stronę, bo rozmawiał właśnie z Filipem i jadł chipsy.

- Ooo, Rozalia! Witaj! - powiedział jak zwykle ze swoim szerokim uśmiechem. - Siadaj. - A potem jak gdyby nigdy nic znów obrócił się do tyłu. Czułam się tak, jakby mnie tu nie było, więc założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Jednak po paru minutach tylko udawałam, że jej słucham, bo tak naprawdę chciałam dowiedzieć się, o czym rozmawiają chłopacy. Chciałam o Filipie wiedzieć jak najwięcej, bo przecież był moim kraszem. Ich rozmowa dotyczyła jakiś meczy w piłkę nożną i tzw. "lokalnej ligi mistrzów". Kacper zaczął pokazywać później Filipowi jakieś memy i zdjęcia na instagramie. Filip nie odzywał się za dużo, był raczej małomówny. Ja natomiast udawałam w tym czasie, że robię coś na telefonie. Później, gdy "wyłączyłam się" poczułam szturchnięcie.

- Róźka, wiem że lubisz słuchać Disco Polo, ale wierz mi, ludzie są fajniejsi. - oczywiście jak zwykle Kacper żartował, bo nie lubię tego rodzaju muzyki, ale chodziło mu bardziej o to, że nie nawiązuję za bardzo kontaktu z innymi. Nie wiedziałam na początku, co odpowiedzieć, więc tylko na niego spojrzałam. 

- Gramy w butelkę, dołączysz do nas? - zapytał Kacper, przecierając chusteczką swoje okulary. Spojrzałam na Filipa, bo wydawało się, że on też będzie grał. W głębi serca chciałam z tego powodu z nimi zagrać, ale nie znałam jeszcze tak dobrze mojej klasy i nie miałam zamiaru pozwolić sobie na kompromitujące zadnia czy pytania.

- Emm.. Tutaj? - zapytałam. Propozycja gry w butelkę w jadącym autobusie wydała mi się dziwna i trudna do zrealizowania.

- No tak. Przecież to tylko jadący pojazd. - wytłumaczył mi Kacper. 

- Nie. - odpowiedziałam krótko. Mój sąsiad tylko sztucznie się uśmiechnął i już go nie obchodziłam. Przez chwilę grali, ale skończyli, bo butelka zamiast się kręcić, ''uciekała'' gdzieś w bok, aż w końcu potoczyła się pod nogi naszego wychowawcy, który ją skonfiskował. 

Jazda autobusem minęła mi nudno. Mój humor pogarszał się proporcjonalnie wraz ze wzrostem odległości od Stargardu - zresztą, tak jak i pogoda. Niebieskie niebo zamieniło się w szarość. Zapowiadało się na deszcz. 

Jednak to, co się wydarzyło na wycieczcie szkolnej, sprawiło, że znów odzyskałam dobre samopoczucie. I tego się nie spodziewałam.


Crush od pierwszego wejrzenia, czyli jak przetrwać w nowej szkole.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz