Rozdział 3

60 9 0
                                    

Gdy tylko otworzyłem oczy, zobaczyłem biały sufit, poczułem, że leżę na czymś miękkim i jestem przykryty. Rozejrzałem się i uświadomiłem sobie, że jestem w szpitalu. Próbowałem wstać, ale wtedy w ramieniu odezwał się ostry ból. Od razu położyłem się spowrotem i próbowałem sobie przypomnieć, co się stało, ale niezbyt wiele pamiętałem. Wtedy do sali weszła pielęgniarka i gdy tylko zobaczyła, że już nie śpię, podeszła do mnie i powiedziała:
-Jak się czujesz?
-Trochę dziwnie i boli mnie ramię oraz głowa.
-Nie dziwię Ci się, skoczył na ciebie dziki pies ugryzł cie i wpadłeś do rzeki.
Słuchałem pielęgniarki z niedowierzaniem. Spojrzałem na swoje ramię. Było całe zabandażowane i bez przerwy bolało.
-Kiedy trafiłem do szpitala?
-Dwa dni temu.
Zrobiłem wielkie oczy i nie potrafiłem uwierzyć, że byłem nie przytomny przez dwa dni. W tym momencie, jak burza do sali wparowała Sabrina, a zaraz za nią Megan, Cornelie i Lukas.
-Nareszcie się obudziłeś! Wiesz jak nas wszystkich wystraszyłeś? - Prawie wykrzyczała Sabrina.
-Też się cieszę że cię widzę - odpowiedziałem.
Przywitałem się z resztą i zaczęliśmy rozmawiać o tym, co się działo, kiedy "mnie nie było". Okazało się, że po tym jak zaatakował mnie ten dziki pies, zrobił się straszny rozpierdziel. Gadali o tym w wiadomościach i ostrzegali ludzi, by najlepiej nie wychodzić po zmroku z domu. Później rozmawialiśmy już o mniej ważnych sprawach. Do końca odwiedzin została godzina, ale wszyscy już poszli do domu. Kiedy miałem zabrać się za czytanie książki, którą przyniosła mi Magda, ktoś zapukał do drzwi:
-Proszę!
Do sali wszedł Max. Byłem strasznie zdziwiony, widząc go tutaj.
-Cześć.
-Cześć - odpowiedziałem.
-Jak się czujesz?
Jak ktoś, pogryziony przez dzikiego psa.
Gdy tylko powiedziałem "dziki pies", przez twarz Maxa przeszedł dziwny cień niedowierzania, a może mi się tylko zdawało?
-No tak, ten dziki pies. Dobrze, że razem biegaliśmy, bo tylko jak cię zaatakował, wyciągnąłem cie z rzeki i zadzwoniłem po pogotowie.
-Dzięki, gdyby nie ty, nie wiem, co by się ze mną stało.
-Tsa, to nic wielkiego. Co do tego psa...
-Tak słyszałem, że podobno był strasznie wielki.
Max chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował i tylko przytaknął. Gadaliśmy jeszcze dosłownie chwilę i Max powiedział, że musi się zbierać. Był strasznie nieswój, kiedy wychodził. Ja nie miałem siły, żeby czytać, więc poszedłem spać.

Śpiew WilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz