Powoli mijało popołudnie a Kagekao nadal nie przychodził. Martwiłam sie troche. Dla zabicia czasu zaczęłam czytać książkę. Powoli zaczęłam tracić nadzieję że przyjdzie. Pewnie uznał mnie za jakąś wariatkę tak jak moi "przyjaciele".
Miałem przyjść do Chizuru rano ale niestety gdy zajmowałem sie jednym z nudnych graczy mojej gry nastąpiły komplikacje. Prawie złapała mnie policja a zgubienie ich było naprade trudne.
Coraz bardziej zaczynałam tracić nadzieję. Zastanawiałam sie gdzie popełniłam, co zrobiłam źle. Poszłam do kuchni i posmarowałam brzuch maścią. Potem zaczęłam przeglądać internet. Jednak ciągle wyskakiwały mi te głupie reklamy. Wyłączyłam tablet i poszłam do kuchni by coś zjeść.
Wreszcie udało mi sie dotrzeć do mieszkania Chizuru nie będąc śledzonym. Niestety było już mocno po południu. Jeszcze trochę i można by powiedzieć że jest wieczór. Oby nie miała mi tego za złe.
Usłyszałam pukanie do drzwi kiedy je otworzyłam zobaczyłam Kagekao. Od razu sie uśmiechnęłam.
-Dobrze cie widzieć. Martwiłam sie o ciebie. Wyglądasz jakbyś przebiegł pół maratonu. Chodź do środka to odpoczniesz.
-Nie jestem zmęczony ale miło że sie martwiłaś. Przepraszam że nie przyszedłem wcześniej ale nie miałem jak...
Wszedłem do środka i usiadłem na kanapie w salonie obok Chizuru.Zanim usiadłam obok Kagekao przyniosłam mu wino. Sobie wzięłam sok. Usiadłam obok Kagekao.
-Dzisiaj dzwoniła do mnie Atsuko. Przepraszała mnie za to jak zachowała sie wcześniej. Wiem jednak że nie były to szczere przeprosiny. Nie lubię gdy ktoś tak ze mnie szydzi. To boli bardziej niż zwukłe ignorowanie.
-Rozumiem.Trochę posmutniałem mając nadzieję że maska tego nie ukarze. Czułem się winny bo przezemnie ona teraz cierpi. Nie chciałem żeby była smutna. Muszę jak najszybciej wymyślić sposób na wynagrodzenie jej tego wszystkiego. Na początek zajmę sie tymi przez których cierpi. Nie pozwole by ktoś ją skrzywdził...Tylko czemu mi na niej tak zależało? Czy inni często czują coś takiego? To trochę dziwne uczucie...
-Chyba trochę zanudzam cię swoimi zwierzeniami. Ty masz pewnie swoje życie w własne problemy. Wybacz...Coś ci pokaże. Od jakiegoś czasu chodzę na zajęcia artystyczne. Ostatnio robiliśmy z gipsu projekty masek. Twoja maska mnie zainspirowała. Mam nadzieję że nie jesteś na mnie zły za to że trochę wykożystałam twój pomysł.
Przyniosłam z pokoju maske. Z jednej strony była biała a z drugiej niebieska. Oczy miała srebrne. Po obu stronach był uśmiech.
-Niby czemu miałbym być na ciebie zły? Powiesz mi co sama o niej myślisz?
-Mi sie podoba bo jest zainspirowana czymś ciekawym.
-Ciekawym...ke ke ke
-Masz taki znajomy śmiech. Słyszałam go już wcześniej kiedy...z resztą nieważne. Uznałbyś mnie za wariatkę jak moja rodzina i nibyprzyjaciele. Uznajmy poprostu że nic nie mówiłam.
-Przepraszam. To moja wina a nie twoja. Wcale nie jesteś nienormalna tylko wyjątkowa. Jesteś...ciekawa.
-To nie jest twoja wina. Uznajmy że jest niczyja zamiast siebie samych obwiniać.
Nie wytrzymałam i przytuliłam Kagekao. Na moich policzkach ukazały sie mocne rumieńce. Kagekao wydawał sie jej inny niż niby przyjaciele. Był szczery.Nagle Chizuru przytuliła sie do mnie dość mocno mnie to zaskoczyło. Mimo to obiąłem ją delikatnie. To było całkiem przyjemne ale przez to tylko bardziej czułem że muszę jej powiedzieć prawdę.
-Przykro mi ale to JEST moja wina. Przepraszam...
-Obwiniasz sie za coś czego nie zrobiłeś. Chociaż nawet jeśli jest to twoja wina nie jestem na ciebie zła. Przynajmniej wiem że nie byli to prawdziwi przyjaciele. -Zapłacą za to że cie tak oszukali.
-Tego właśnie im życzę. Dobrze jest mieć w tobie przyjaciela.
Wiedziałam że Kagekao jest dla mnie kimś wiecej niż przyjacielem. Jednak za bardzo sie tego wstydzę. Nie patrzyłam mu w oczy. Wzrok miałam wbity w ziemię. Starałam sie ukryć nieznikające z moich policzków rumieńce.Zacząłem coraz bardziej cieszyć sie z tego że mam swoją maske. Na dodatek Chizuru sie mnie nie bała i akceptowała. Naprawde jest wyjątkowa. Nigdy nie spotkałem nawet w połowie tak ciekawej osoby jak ona. Wszyscy inni są nudni tylko nie ona. Nie umiem powiedzieć ile dla mnie znaczy. Pierwszy raz czuję coś takiego jak teraz. Tylko przy niej...
Zapanowała między nami nieprzyjemna cisza. Czułam na sobie spojrzenie Kagekao. Coraz bardziej obawiałam sie skrywanego uczucia. Czułam ból w sercu bo byłam pewna że on tego nie odwzajemnia. Cicho wypowiedziałam jego imię by zwrócić jego uwagę ale nie umiałam powiedzieć nic wiecej. Ukryłam twarz w dłoniach. Nie chciałam by widział że płaczę. Nie miał racji. Nie jestem ciekawa tylko głupia. Przyjaciele mieli powód by mnie zostawić.
-Chizuru...
Delikatnie za podbrudek uniosłam jej twarz tak żeby na mnie spojrzała.
-Nie płacz. Nie chce byś była smutna. Lepiej sie mnie o coś spytaj.
-Nie potrafie ułożyć żadnego sensownego pytania. Chce żebyś wiedział że jesteś dla mnie kimś wiecej niż przyjacielem...Po co ja to mówiłam. Jestem głupia.
Skuliłam sie nadal wtulona w Kagekao.
-Wcale nie jesteś głupia. Ale ja na to nie zasługuje. Nawet nie wiesz kim jestem. Przezemnie możesz tylko wpaść w kłopoty.
-Zasługujesz. Nie umiem już normalnie sie z tobą przyjaźnić skoro wiesz co ja czuję. Jestem głupia. Ty pewnie już kogoś masz. Ja nigdy nikogo nie kochałam. Rozumiem że możesz tego nie odwzajemniać.
Tak naprawde trudno było mi sie z tym pogodzic. To tylko wzmocniło łzy.
-Ja nigdy nikogo nie kochałem. Nawet nie wiedziałem że coś takiego może sie stać. Ale teraz...Od kiedy pierwszy raz cie zobaczyłem miałem ochotę spędzać z tobą cały swój czas...Ale nie wiem czy to możliwe. Jestem zabójcą. Dlatego dziś tak późno przyszedłem. Musiałem jakoś zgubić policję by mnie tu nie znaleźli. A jakby tego było mało...
Odsunąłem sie od niej kawałek i zawachałem siegając w strone maski.
-Kiedy widziałam jak w parku zabijałeś domyśliłam sie że coś jest na rzeczy. Robiłeś to z niebywałą łatwością. Akceptuje cie i kocham takiego jaki jesteś. Nie chce żebyś sie zmieniał.
-Nie możesz mnie kochać...Ja nawet nie jestem człowiekiem
Ściągnąłem maske ukazując szarą skórę ostre zęby i czerwonopomarańczowe oczy. Spojrzałem jej w oczy czekając na jej reakcje.
-Twój wygląd mnie nie przeraża. Wygląd nie jest najważniejszy.
Przyłożyłam dłoń do serca Kagekao. Było tak szybko jak moje. Widziałam też jego rumieńce.
-Skrywasz takie samo uczucie jak ja. Skoro wiesz że je odwzajemniam to nie ma sensu żebyś je ukrywał. Wypiarasz sie tego przed samym sobą. To cie rani. Nie kryj już nic. To co kryją wzgledem siebie serca naszej dwójki już sie wydało.
-Czyli...nie bedziesz zła za to co zamierzam zrobić.
Powoli sie nad nią nachyliłem i delikatnie ją pocałowałem.
Odwzajemniłam pocałunek. Zrozumiałam że Kagekao jako morderca ukazuje sie ze strony bezlitosnej. Jednak wyznanie uczuć nie przychodzi mu już tak łatwo. Nie ma w tym nic dziwnego. Po dłuższej chwili spojrzeliśmy sobie w oczy.
Uśmiechnąłem sie do niej lekko nie przerywając kontaktu wzrokowego. Mógłbym godzinami patrzeć w jej błekitne oczy. Chciałbym być przy niej cały czas choć wiem że to niemożliwe i bede musiał czasem znikać dla jej bezpieczeństwa. Jednak na razie chciałem nacieszyc sie chwilą.
-Z tobą napewno nie bede sie nudził.
Po tych słowach znów ją pocałowałem ale tym razem namiętnie.The end
CZYTASZ
Kagekao
CasualeKagekao spotyka kogoś kto ma japońskie imie tak jak on. To spotkanie zmieni ich życie. Czytając to poznacie znaczenia obu imion. Tą historie tworzylam na nocce w szkole z koleżanką. Miłego czytania.