Rozdział 2

181 15 2
                                    

Otwarte oczy spoglądały na wyświetlacz telefonu, który wskazywał godzinę 6;30. Pora wstawać. Ubrała getry w norweski wzór oraz szary T-shirt, Zbiegła na dół po schodach i poszła o kuchni. Sięgnęła do szafki znajdującej się nad zlewem i wyciągnęła z niej kubki z reniferem, który miał czarny nosek, lecz pod wpływem wysokiej temperatury zmieniał się na czerwony. Uwielbiała ten kubek. Załączyła czajnik na herbatę oraz na poranną kawę dla swojej Mamy, która niecałe 10 minut później powitała córkę gorącym uściskiem. 

- Cześć Skarbie.

- Cześć Mamuś! Na stole masz kawę. Posłodzona. Dodałam do niej laskę wanilii dla smaku, tak jak lubisz.

- Nie ma to jak taka kawa z rana. Dziękuję. Widziałaś jak dużo śniegu nasypało? I pomyśleć, że jeszcze wczoraj świeciło słońce.- odrzekła rodzicielka.

Nie za bardzo jej wierzyła, więc podeszła do okna. Miała racje. Podwórko było całe pokryte śnieżnobiałą pierzyną. Miała ochotę wyjść z marchewką i ulepić całą bałwanią rodzinę. To była ich rodzinna tradycja. 

- Ciocia ma samolot o 8;30. Powinna tu być przed 18.- wybiła ją Mama z myśli.

- Nie mogę się doczekać. Szkoda, że przyjeżdża tylko raz w roku. Ale dobrze, że chociaż raz. Święta bez niej byłyby nudne. Może upieczemy ciasteczka migdałowe? Ciocia je uwielbia i jeśli mam być szczera ja też nimi nie pogardzę.- zaśmiała się.

- No problem, haha. Nie wiem, czy mamy wszystkie składniki.

- Nie ma mąki i jajek. I migdałów. Pójdę do sklepu.- zaproponowała Rachel.

Ubrała ciepłe botki oraz zimową kurtkę z 4F.

- Potrzebujesz jeszcze czegoś?- zapytała przed wyjściem. 

-Weź jakiś napój.

Idąc białym chodnikiem myślała co w tym roku kupić Mamie oraz Cioci pod choinkę. Myślała nad serią powieści dla mamy, która była molem książkowym. Pamięta, jak kiedyś przechodząc koło księgarni mówiła, że musi sobie zafundować tą trylogię po wypłacie, bo na razie nie ma pieniędzy. Do tanich nie należała. Kosztowała 150 funtów. Na szczęście miała odłożone pieniądze. Cioci natomiast chyba kupi komplet srebrnej biżuterii. Będąc w sklepie spotkała tam swoją wychowawczynię, której nikt nie mógł znieść. Przywitała się, zabrała potrzebne jej zakupy i zapłaciła za nie przy kasie. Do domu wróciła w ciągu 30 minut. Powitał ją zapach kurczaka, który Stephania załączyła kilkanaście minut przed jej powrotem. Zdjęła zimowe obuwie i odstawiła składniki na kuchenny blat. Zabrała się za robienie ciasteczek wedle przepisu. Około godziny 9;00 miała 167 migdałowych kuleczek, które czekały na wolny piekarnik. Podczas gdy mięso dochodziło w piekarniku Rachel przystąpiła do mycia podłóg na obu poziomach i wycierania kurzu. Zajęło jej to jakieś 3 godziny. Była nieźle zmęczona. Postanowiła strzelić sobie drzemkę, więc wróciła do siebie na górę i położyła się w łóżku. Obudziła się o 20;50. Z dołu dobiegały ją rozmowy przeplatane śmiechem. Nie za bardzo wiedziała kto to może być, ponieważ jeszcze jej umysł spał. W salonie zastała swoją ukochaną Ciocię Juliet. Strasznie się ucieszyła. Podbiegła do niej i ją przytuliła najmocniej jak tylko potrafiła. 

- AAA! Ciocia!- krzyczała na jej widok.

- Rachel! Moja mała dziewczynka! Wyładniałaś za ten rok. Widzę, że przybrałaś tu i tam. Wyglądasz jak typowa kobieta!- rzekła, po czym dodała wzdychając:

-Jak ja za Tobą tęskniłam.

Nastolatka dosiadła się do kobiet. Nie mogły się nagadać. Gdy Stephania poszła pod prysznic Juliet rozmawiała ze swoją siostrzenicą o swojej pracy i o tym co się wydarzyło w ciągu roku, podczas którego się kontaktowały jedynie telefonicznie.

 - Wiesz Ciociu.... Cieszę się, że to ostatni rok. Jestem wyrzutkiem klasowym. Nie ma osoby, która by na mnie nie spoglądała krzywo. Wiem, że jestem gruba, strasznie przytyłam. Przed wakacjami miałam niedowagę, a teraz... Teraz to ja mam, ale nadwagę.- opowiadała cioci. Miała do niej zaufanie.

- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Może bym Ci jakoś pomogła. Mama wie?

- Uważam, że to nic poważnego, dlatego nie chciałam jej martwić. Poradzę sobie.

- Mam w pracy koleżankę, której córka próbowała popełnić samobójstwo jakiś rok temu, mówiłam Ci chyba o tym.

- Tak! Pamiętam. I co z nią?

- Spędziła święta w psychiatryku. Poznała tam pielęgniarkę, która jej doradziła, aby założyła konto na Tumblrze. Jakiś portal, według mnie psychiczny. No ale przejdę do sedna. Po wyjściu z ośrodka posłuchała rady i zalogowała się. Po miesiącu już było widać zmiany. Zaczęła chodzić na siłownię, malować się, a co najważniejsze do tej pory chodzi uśmiechnięta. Często podróżuje i wyjeżdża na weekendy do swojej przyjaciółki, którą poznała na tym portalu. Nie sądzę, że jest z Tobą źle, ale uważam, że małe wsparcie kilku osób z podobnymi problemami Ci nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie.- odpowiedziała.

- Hmm.. Zaczekaj.-powiedziała po czym pobiegła do swoich czterech ścian i wróciła do salonu z laptopem. 

Wbiła w wyszukiwarce "tumblr", kliknęła pierwszy link, który skierował ją na portal. Wybrała nazwę użytkownika "Królowa-Łez" i wprowadziła hasło. Zaobserwowała wybraną tematykę i zaobserwowała kilka blogów o takiej tematyce i przeglądnęła, po czym napisała do 3 właścicieli, iż bardzo się jej podobają. Wyłączyła sprzęt i jeszcze chwilę porozmawiała z gościem, po czym położyła się spać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 01, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Królowa ŁezWhere stories live. Discover now