Rozdział 6.

44 9 0
                                    

-W końcu piątek. - wstałam mozolnie z łóżka i uchyliłam okno, by do pokoju dostało się świerze powietrze.

Stanęłam przed lustrem i uśmiechnęłam się promiennie. Włosy miałam roztrzepane, a usta pomalowane bordową szminką. Byłam jeszcze w pidżamie, więc z szafy wyciągnęłam dużą, żółtą bluzę i jakieś podziurawione rurki. Ubrałam się i w podskokach Zeszłam na dół.
-Tato, zawieziesz mnie do szkoły? - zapytałam wychylając się zza framugi drzwi i uśmiechnęłam się najpiękniej jak tylko mogłam. Enzo spojrzał się na mnie dziwnie i szeptał coś do taty. Zmarszczyłam brwi i usłyszałam tylko ostrzegające słowa taty.
-Stało się coś?
-Czy muszę być uśmiechnięta żeby coś się stało? - oburzyłam się i zabrałam swoją torbę szkolną. Ubrałam kurtkę i czapkę, a następnie wyszłam trzaskając drzwiami. Chciałam być miła, ale nie! I dobre samopoczucie zepsute z rana. Sama niewiem czemu się tak zdenerwowałam..

Było zimniej niż się spodziewałam. Schowałam ręce do kieszeni i wdychałam rześkie powietrze. Miajałam stary płac zabaw i zaniedbaną łąkę. Niebo się rozchmurzyło i wyszło słońce, lecz nadal było bardzo chłodno. Trawę pokryła gruba warstwa szronu, a drzewa całkiem pogubiło liście.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. To wszystko znaczy, że nie długo nadejdzie zima. Zima, czyli moja ulubiona pora roku. Dzieje się w tedy wiele rzeczy. Jest wigilia, gdzie możesz spotkać się z rodziną i sylwester, gdzie należy iść na dziką imprezę i przespać się z randomowym gościem - jak to mówiły nastolatki. Ja tam wolę sylwestra spędzić we własnym towarzystwie.

Ciekawe co u Axel'a. Chciałabym czegoś się o nim dowiedzieć.

Czemu ja o nim tak dużo myślę?!

Z takimi myślami weszłam do budynku szkoły i odetchnęłam z ulgą, że jeszcze dzwonek nie zadzwonił.

Axel's P.O.V.
Otwarłem powoli oczy i przejechałem dłonią po twarzy. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na pustą ścianę. Moje myśli powróciły do czarnowłosej małolaty, bo jak ją mogę nazwać? - uśmiechałem się jak głupi na myśl o niej.

~Widzisz, byłoby zupełnie inaczej, gdybyś nie był taką ciotą i by teraz leżała obok ciebie. - warknął mój wilk.
~Hamuj się z tą ciotą, zapchlony kundlu. - upomniałem tego kundla. Kiedyś myślałem, że fajnie jest mieć takie drugie wcielenie. Zmieniłem zdanie po paru dniach.
~Mogłeś od razu ją zabrać, a nie w podchody się bawisz. Jesteś przyszłym Alfą Północnego Księżyca, do cholery. Żaden Romeo z ciebie! - prychnął.
~A kto powiedział, że chce być pieprzonym Romeo?! Ja nawet tej więzi nie chciałem, tym bardziej z ludzką małolatą!
~To po co po nią wracałeś, co Romeo? - zapytał wredne.

Sam nie wiedziałem, mogłem o niej zapomnieć. Lecz najzwyczajnie w świecie nie mogłem. Najgorsze jest to, że za cholerę nie chciałem. Musiałem ją zobaczyć. Nie chce jej, nie chce tej więzi mate' s. Potrafi zrobić z najsilniejszego wilka ciotę, który jest na każde zawołanie. Po co ja się wpakowałem w to gówno?

~Było dobrze, zanim ją poznałem. - warknąłem.
~Pieprzysz głupoty i tyle! - bronił się sierściuch.

Spojrzałem na lewą stronę łóżka, która była pusta. Przygryzłem wargę, marząc o widoku śpiącej Natashy w moim łóżku. Westchnąlem ciężko i skierowałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro i po raz kolejny westchnąłem.

Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby moja mate byłaby wilkiem. A Bogini Księżyca zsyła na mnie ludzką nastolatkę. Mam 21 lat, a ona zaledwie 18. Z jednej strony chcę ją mieć przy sobie, a z drugiej tak samo jej nienawidzić jak bardzą ją chcieć. Chciałem tylko wolności, tylko tego pragnąłem. Do tego mam zostać Alfą i nowym władcą Północy. Nie jestem gotowy.

Boję się tylko jednego...

Vihario*...

Uderzyłem pięścią o umywalkę i spuściłem głowę. Wszystko się pieprzy...

Natasha's P.O.V.

Usiadłam na parapecie i oparłam się wygodnie o okno. Nie chciałam wychodzić na dziedziniec, kiedy jest tak chłodno. Lubię zimę, ale wolę siedzieć pod kocem z gorącą czekoladą.

-Cześć, dawno nie gadałyśmy. - obok mnie pojawiła się Onika, a zaraz za nią Dexter. Spojrzałam na nią i przygryzałam wargę. Ostatnio mało rozmawiałyśmy, było to raczej 'Cześć', a tego rozmową nie można było nazwać.

-Słyszałam, że ludzie w Grantham nie są skłonni do poznawania ludzi. - Onika chyba nie spodziewała się zmiany tematu, bo zmarszczyła brwi.

-Jak widzisz, my jesteśmy wyjątkiem. - odezwał się uśmiechnięty Dexter. Przekręciłam głowę na bok i przymrużyłam oczy.

Może warto spróbować i im zaufać?


Axel's P.O.V.

Wysiadłem z samochodu i spojrzałem na ogromną posiadłość moich rodziców. W drzwiach ukazała się rudowłosa kobieta w niebieskiej sukience do kolan. Uśmiechnęła się ciepło, a ja westchnąłem i przewróciłem oczami. Przytuliła się do mnie.

-Tak dawno się nie widzieliśmy, co u ciebie? - zapytała z uśmiechem.

-Nie najgorzej. Wejdziemy? - weszliśmy do środka, a mnie przywitała babcia.

-Kochaniutki, nic nie przytyłeś! - krzyknęła oburzona. Wywróciłem oczami, czym zdenerwowałem babcię.

-Evelyn, jak ty go wychowałaś?! - zwróciła się tym razem do mojej mamy. Wycofałem się po cichu i wszedłem do salonu. Ojciec siedział na kanapie z pilotem w ręce i popijał białe wino.

-Witaj, mam nadzieję, że wiesz czemu tu jesteś. - odezwał się chłodno. Zawsze taki był. Oparłem się o framugę i schowałem dłonie w kieszeniach spodni.

-Nie do końca, więc może mi powiesz? - moje usta rozciągnęły się w wrednym uśmiechu.

-Niedługo obejmiesz władzę nad Hierarhią, a nie masz jeszcze swojej mate. - zaczął spokojnie, a już mi się to nie podoba.

-A jeżeli ją znalazłem? - wypaliłem bez zastanowienia. Ojciec spojrzał na mnie z politowaniem i uśmiechnął się wrednie.

-Zwiążesz się z Violett, jest silną wilczycą z Południowej Hierarhii. Rozmawiałem z Eliotem i...

-Znalazłem ją, ma na imię Natasha Kilgallen. - przerwałem mu, a ten na dźwięk jej imienia zamarł i spojrzał na mnie zły i zdziwiony.

Wiem, że nie powinienem tego mówić, ale nie mogłem się związać z Violett.


*********************************************************

Coś się zaczyna dziać!  :)

KingdomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz