[Kartka wygląda jakby została kilka razy zgnieciona w dłoni i rozprostowana nim autor zdecydował się ją minimalnie wyprostować, by nadawała się do umieszczenia w kopercie. Koniec końców prawdopodobnie nigdy nie została dostarczona, ani też wysłana. Początkowe litery zapisane są niemal nienagannie i starannie, gdyby nie to, że część z nich jest rozmyta prawdopodobnie przez prawdopodobnie krople wody, a dalsze stają się coraz bardziej pisane pośpiesznie i krzywo, co utrudnia odczytanie tekstu.]1 Umbralis 9:45 Ery Smoka.
Drogi Apostato,
Szczęśliwych Santinalii!
Pamiętam twoje podejście do nazw miesięcy panujących w całym Thedas. Matrinalis, Solis, czy Nublis - dla Ciebie to wszystko brzmiało niegustownie, a nad "Miesiącem Złotych Zbiorów" nic tylko kręciłeś nosem mówiąc coś o tym, że w Tevinter brzmi to wszystko o wiele ładniej i sensowniej. Miejscami typowy Tevinterczyk z Ciebie, nie ma powodów do zdziwienia. Idąc tym tropem można wywnioskować, że nieszczególnie jesteś religijny i tym bardziej nieskory do obchodzenia tego święta, skoro wiąże się ono z dawnym zwyczajem czczenia Zazikela. Kłóciłabym się, że odnosi się do Santiny, drugiego księżyca. W Antivie całymi tygodniami ulice są upstrzone łańcuchami dzikich kwiatów w rozmaitych kolorach - błękity, zielenie, czerwienie i żółcie, nie tylko w bogatszych dzielnicach, ale i także w elfich obcowiskach domy są wtedy przystrojone rozmaitym kwieciem jeszcze bardziej niż zwykle. Gdziekolwiek nie pójdziesz, dobitna muzyka dobiega zewsząd - z każdej tawerny, z każdego zakamarka miasta i tego święta nie da się obejść, będąc w Antivie. Alkohol się leje strumieniami, handel kręci w najlepsze, ale te maski! Mówi się, że to Orlais jest prawdziwie zamaskowanym krajem, to tam, w one królują. Zdążyłam się tego przekonać i się tym nacieszyć j̶a̶k̶ i̶ z̶n̶i̶e̶s̶m̶a̶c̶z̶y̶ć̶, jednak to co się dzieje w Orlais noszącym maski na co dzień jest nie do porównania do tego, co ma miejsce w mojej ojczyźnie przez te dwa tygodnie.
Prawdę powiedziawszy, z̶ b̶i̶e̶g̶i̶e̶m̶ c̶z̶a̶s̶u̶ o̶d̶c̶z̶u̶w̶a̶ł̶a̶m̶ j̶u̶ż̶ c̶o̶r̶a̶z̶ w̶i̶ę̶k̶s̶z̶ą̶ t̶ę̶s̶k̶n̶o̶t̶ę̶ z̶a̶ n̶i̶ą̶.̶ W̶y̶o̶b̶r̶a̶ż̶a̶s̶z̶ s̶o̶b̶i̶e̶?̶ D̶w̶a̶d̶z̶i̶e̶ś̶c̶i̶a̶,̶ D̶W̶A̶D̶Z̶I̶E̶Ś̶C̶I̶A̶ g̶ł̶u̶p̶i̶c̶h̶ l̶a̶t̶ b̶y̶ć̶ z̶a̶m̶k̶n̶i̶ę̶t̶y̶m̶ w̶ j̶e̶d̶n̶y̶m̶ k̶r̶a̶j̶u̶,̶ a̶ m̶i̶m̶o̶ t̶o̶ z̶a̶ n̶i̶m̶ t̶ę̶s̶k̶n̶i̶ć̶.̶ G̶ł̶u̶p̶i̶o̶ p̶r̶z̶y̶z̶n̶a̶ć̶ n̶a̶ g̶ł̶o̶s̶,̶ ż̶e̶ b̶r̶a̶k̶ m̶i̶ t̶e̶g̶o̶ p̶i̶e̶k̶i̶e̶l̶n̶e̶g̶o̶ s̶ł̶o̶ń̶c̶a̶,̶ s̶ł̶o̶n̶e̶j̶ b̶r̶y̶z̶y̶ s̶u̶n̶ą̶c̶e̶j̶ z̶n̶a̶d̶ p̶o̶r̶t̶u̶ p̶o̶ł̶o̶ż̶o̶n̶e̶g̶o̶ w̶ s̶e̶r̶c̶u̶ s̶t̶o̶l̶i̶c̶y̶,̶ z̶n̶a̶j̶o̶m̶e̶j̶ m̶o̶w̶y̶ g̶d̶z̶i̶e̶k̶o̶l̶w̶i̶e̶k̶ s̶i̶ę̶ p̶ó̶j̶d̶z̶i̶e̶.̶ N̶a̶ s̶a̶m̶ą̶ m̶y̶ś̶l̶ c̶z̶u̶j̶ę̶ n̶a̶ s̶o̶b̶i̶e̶ p̶o̶g̶a̶r̶d̶l̶i̶w̶y̶ w̶z̶r̶o̶k̶ A̶l̶e̶k̶s̶i̶e̶j̶a̶ g̶o̶t̶o̶w̶e̶g̶o̶ k̶r̶y̶t̶y̶k̶o̶w̶a̶ć̶ t̶e̶n̶ a̶b̶s̶u̶r̶d̶.̶ A̶ T̶y̶ p̶r̶z̶y̶t̶a̶k̶n̶ą̶ł̶b̶y̶ś̶ m̶u̶,̶ w̶i̶e̶m̶ t̶o̶.̶ D̶l̶a̶t̶e̶g̶o̶ w̶ł̶a̶ś̶n̶i̶e̶ w̶o̶l̶a̶ł̶a̶m̶ t̶o̶ p̶r̶z̶e̶m̶i̶l̶c̶z̶e̶ć̶
Aż żal, że twoja pierwsza i ostatnia obecność w tym miejscu w moim towarzystwie nie wypadła na Santinalia. Może to wszystko miałoby szansę potoczyć się w zupełnie innym kierunku. Może wtedy to nabrałoby innego
[List przestaje być czytelny, w miejscach liter znajdują się wyblakłe plamy. Parę linijek dalej znów daje się wychwycić parę prawdopodobnych słów - "czas", "zmierzać", "tkwić w", "Kirkwall" oraz "Klan". Dalsza część kartki jest już skutecznie zabryzgana czarnym atramentem, jakby autor listu zdenerwował się i wywrócił kałamarz bądź.. Zaczął się śpieszyć? W miarę widoczne pozostaje tylko jedno zdanie, przekreślone jedną ciągłą linią.]"P̶r̶a̶w̶d̶ą̶ j̶e̶s̶t̶,̶ ż̶e̶ p̶e̶w̶n̶e̶ r̶z̶e̶c̶z̶y̶ z̶a̶c̶z̶y̶n̶a̶ s̶i̶ę̶ c̶e̶n̶i̶ć̶ d̶o̶p̶i̶e̶r̶o̶ w̶t̶e̶d̶y̶,̶ g̶d̶y̶ j̶u̶ż̶ s̶i̶ę̶ j̶e̶ s̶t̶r̶a̶c̶i̶.̶ "
CZYTASZ
post scriptum.
RandomPęk przemokniętych listów znalezionych przez służbę. Większość z nich jest podarta, nieułożona chronologicznie i pełna skreśleń i wydartych w papierze dziur.