#5

17 1 2
                                    

Dziś obudził mnie głos, a właściwie krzyk Zosi. Miała szczęście że akurat zaraz miał zadzwonić mój budzik, bo nie darowałabym jej gdyby obudziła mnie wcześniej. Niestety dzisiaj jest poniedziałek, co oznacza że jest drugi dzień szkoły (nie licząc rozpoczęcia roku). Mimo niezbyt miłej pobudki zapowiadał się całkiem fajny dzień, jednak gdy uswiadomilam sobie, że mam iść do szkoły, cały mój entuzjazm wyparował.

Ubrałam czarne jeansy z dziurami, moją ulubioną, niebieską bluzkę z hip hopu i niebieskie conversy. Poszłam do łazienki i po około dziesięciu minutach byłam gotowa i zeszłam na śniadanie. Zjadłam tosty z serem i herbatę. Wzięłam drugie śniadanie, składające się na bułkę z nutellą i jogurt, po czym wyszłam z domu.
Jagoda napisała mi, że jest chora i nie będzie jej w szkole. Super. Musiałam iść sama, stwierdzając że nie chce mi się iść, więc poszłam na przystanek.
Kupiłam bilet i usiadłam z tyłu autobusu słuchając muzyki na słuchawkach.
Jechałam kilka minut, po czym wysiadłam i zmierzałam w kierunku szkoły. Poszłam do szafki, zdjęłam bluzę i poszłam pod salę. Pierwszy miałam angielski. Super. Nienawidzę angielskiego. Sam przedmiot może i fajny, ale ta babka doprowadzała mnie do szału. Nie lubię w sumie wielu przedmiotów, ale Angielskiego to już szczególnie. Usiadłam w potrójnej ławce z Iga i Julią. Kiedy siedzę z nimi w ławce, nawet angielski może być ciekawy 😂😍.
Później miałam po kolei: Historię, Polski, WDŻ, Matematykę i Informatykę.
Lekcje minęły w miarę szybko.
Od razu po szkole pojechałam na trening. Ćwiczyliśmy układ. Oprócz tego nic ciekawego.
Wróciłam do domu zmęczona więc padłam na łóżko i już niego nie wstałam.

Moja Przyjaciółka, Siostra?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz