Nazajutrz, tuż po przemiłym śniadaniu z czarną wdową , którą przeszłam na "TY" , przyszłam w podane mi miejsce, by odbyć trening. Na ogromnej hali z porozwieszane były trofea, nagrody i zabytkowe bronie. Tuż przed wejściem zobaczyłam zdjęcie przedstawiające Natashę Steva i Jamesa Barnsa aka Zimowege żołnierza. To piękne, że Steve go pamiętał i postanowił z powrotem przemienić w swojego przyjaciela.
Oglądałam kolejne zdjęcia. Było ich naprawde wiele, ale tylko jedno przykuło moją uwagę. Był na nim mężczyzna ubrany w długi płaszcz, spodnie alladynki i dziwną białą koszulę. Mocną nogą przyodzianą w potęrzny skórzany but, opierał się o drewnianą skrzynię z wyraźnymi rzeźbieniami liści i czegoś na krztałt gałęzi ( to ma wpływ na dalsze losy )
Chciałam za wszelką cenę rozszyfrować tajemniczy przedmiot, ale z zamyslenia wyrwał mnie ochzrypły męski głos.-Martha Snow? - zapytał.
Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam samegk Bucky'ego.
-Tak to ja. Przybyłam na trening - stwierdziłam zgodnie z prawdą.
-Chcesz w tym ćwiczyć?
Spojrzałam na siebie. Rzeczywiście. Legginsy i sweter.
Na nominacje do nagrody Darwina się to nie nadaje, aczkolwiek najgenialniejszym ubiorem na trening to to nie jest. Podreptałam za moim "trenerem" do składziku dwa piętra niżej. Przyznam, że pomieszczenie średnio odnosi się co do luksusu reczty budynku. Panował tu niesamowity syf. Wszystko walało się wszędzie. Buty, skarpetki, książki a nawet butelki po energetykach.-Masz to powinno być dobre - powiedział Bucky podając mi czarno szary strój z podejrzanie rozciągliwego materiału, z ochraniaczami na kolanach i łokciach.
-Przebierz się tu a ja za chwilke wrócę.
Wykonałam polecenie i związałam swoje długie brązowe włosy w mocny kucyk.
Troche czasu minęło zanim wrócił Barnes, więc mogłam popatrzeć na znajdujace się tu rupiecie.
Było tu niesamowicie dużo starych kobiecych ubrań, kosmetyków i trunków. Możliwe, że trafiłam fo depresyjnrgo kącika Natashy lub składziku Tony'ego.
Ehhh... Ci mężczyźni. (Nie wszyscy oczywiście).
Z rozmyślania wyrwał mnie odgłos otwieranej klamki.-Chodź Martha idziemy na trening. Zobaczymy co potrafisz - oznajmił Bucky.
Szliśmy w obokętrej ciszy przechodząc przez szklane korytarze z widokiem na siłownię i basen. W końcu dotarliśmy do tego samego nieszczęsnego pomieszczenia ze szklaną lożą do obserwacji ćwiczeń.
-Zaczekaj tu chwilę
-Jasne - odpowiedziałam, ale w jego poleceniu wyczułam pewien podstęp.
Chwile potem wyczułam drganie lecącego w moją stronę jakiegoś nieznanego mi przedmiotu.
Instynktownie wyciągnęłam dłoń w tym kierunku nie odwracając głowy. Poczułam w niej jakiś pręt.
Odwróciłam się i ujrzałam zaskoczone spojrzenie zimowego i Clinta z opadniętą szczęką, który nagle jakimś cudem się tu znalazł.-Ładnie to tak próbwać zabiç na pierwszej lekcji? - zapytałam po czym dodalam - Jej Clint.
-Martha napisz sobie gdzieś super refleks - rzekł Barnes ze stoickim spokojem.
-Sie robi szef!
-Co jest z tobą nie tak? - zapytał Barton.
-Mam całkiem spoko refleks.
-Wow... To ja może zajme się swoimi rzeczami i przestanę dołować się nastolatką z lepszym refleksem ode mnie...Ja i Buck zaśmielismy się i postanowiliśmy ćwiczyć podstawowe kopnięcia i obronę przed nimi. Szło mi jak na mój gust naprawdę dobrze. Po jakimś czasie na siłownię przyszli Wanda, Natasha, Steve i Sam. Bardzo dobrze mi się z nimi gadało. Mamy podobne poglądy i zdania na różne tematy.
*********
Znowu magi czasu heheh-Steve? - zapytałam rozkładając się niechlujnie na kanapie w pokoju głównym.
-Tak Martha?
-Kiedy test ostateczny?? Strasznie długo trzymacie mnie w napięciu. Już chyba jakieś.. dwa tygodnie!
-Nie długo nie stresuj się - odpowiedział.Czym jest sprawdzian ostateczny? A więc opowiem co się działo przez te pare miesięcy. Tak miesięcy. Zostałam w Avengers Tower. Dostałam nawet swój własny pokój wciśnięty na siłę na samym szczycie oszklonej wieży. Własny i przytulny. Zaprzyjaźniłam się już ze wszystkimi. Kontakt udało mi się złapać nawet z rzadko odwiedzającym nas Thorem i Doktorem Strange'm. Mieliśmy sporo tematów do rozmów, które najczęąciej wtykały nam się podczas wspólnych ćwiczeń. Co prawda często wyruszali na misje a ja zostawałam sama z Brucem lub Visionem ale z nimi i tak nigdy mi się nie nudziło.
Co do testu ostatecznego, miałam odbyć test, który przydzielił by mnie do T.A.R.C.Z.Y lub pozwolił zostać u Avengersów. Niestety moje zdolności nadal się nie ujawniły, dlatego było ryzyko odesłania mnie na "wolność" do domu dziecka a dalej adopcja.Wstałam z kanapy i pokierowałam się wolnym krokiem do lodówki.
-A co ty Marth? - odezwał się Tony
Popatrzyłam na niego pytajacym wzrokiem.
-Czemu nie jesteś na siłownie i nie ćwiczysz swoich "tańców błyskawiców"? - dodał
-Jakoś tak dziś zregeneruję siły. - powiedziałam otwierając pudełko z moimi ulubionymi lodami, na co Thor podziwiający wyczyny czajnika zaśmiał się:
-Daj dziewczynie zjeść. Same warzywka jej nie wystarczą - poczochrał mnie.Czasem nazywałam go starszą siostrą. Staliśmy się bliskimi przyjaciółmi przez czas spędzony razem na treningach i podziwianiu nowojorkich budynków i sklepów, których i ja i Thor niedy nie widzieliśmy.
-Dzięki prawie brato siostra- uśmiechnęłam się do niego.
-A ty Anthony chodziłeś kiedyś na siłownię? - zapytał opierający się o framugę drzwi kuchni Clint.
-O ile pamiętam... To nie- stwierdził żartobliwie Steve śmiejąc się razem z nami. Cały salon kpił sobie teraz z biednego speszonego całą sytuacją Starka.
Śmialiśmy się do rozpuku rozbawieni całą sytuacją.
Niestety wszystko się kończy sielankę przerwał silny wstrząs....
CZYTASZ
Avengers - Pseudonim VOLT
FanfictionNazywam się Martha Snow i mam 14 lat. Obecnie mieszkam na Alasce ze swoją matką w obozie naukowym. Mam wielkie marzenie, które mam nadzieję kiedyś się ziści. Chcę poznać AVENGERS.