INFO:
1. Dziękuję za wykonanie okładki SweetSunSunny :*
2. Chcę, żeby ta książka nie była w 100% moim autorstwem, tzn chciałabym żebyście pisali swoje propozycje na nowy rozdział czy sytuację w komentarzach. Będę wybierać najlepsze. :)
3. Witam WAS w moim nowym opowiadaniu. Mam nadzieję, że razem dotrwamy do końca! :D"Nigdy nie będziesz ofiarą, jeśli nie będziesz dla nikogo kimś ważnym"
Zayn:
7 rano, ze snu wybudza mnie dźwięk tego pieprzonego, znienawidzonego przeze mnie budzika. Wyłączam te cholerstwo i przecieram zaspane oczy. W tym momencie mam ochotę zabić tego, kto wymyślił szkołę w poniedziałek. Czuję skutki wczorajszego melanżu. Całe szczęście tym razem nie przywlokłem żadnej sziksy ze sobą do domu. Brawo Malik, robisz postęp. Mimo braku najmniejszej ochoty wstałem z łóżka i udałem się do kuchni po wodę i tabletki przeciwbólowe. Bez zastanowienia się połykam trzy na raz. Muszę się doprowadzić do ładu bo znowu dyrektorka będzie miała pretekst, żeby się do mnie dojebać. Wróciłem do swojej sypialni, wziąłem czyste ciuchy i udałem się pod prysznic, zimna woda powinna mnie pobudzić.
Po szybkiej kąpieli założyłem swoje ulubione czarne rurki z krokiem i dziurami na kolanach, biały podkoszulek z napisem "sexy daddy" i koszulę w czarno-czerwoną kratę. Umyłem zęby i włosy ułożyłem w tzw nieład. Laski to lubią. Wziąłem do ręki swój plecak, spakowałem kilka zeszytów i parę potrzebnych rzeczy po czym udałem się na dół do kuchni coś zjeść. Oczywiście w lodówce pustki jak w każdy pierwszy dzień tygodnia więc zdecydowałem się na płatki z mlekiem. Taaa, za dużego wyboru to ja nie mam więc...
-----------------------
-Hej braciszku, podwiózłbyś mnie do szkoły?
-Jeśli muszę... - uśmiechnąłem się do Jess
-Nie masz innego wyjścia, jeśli się spóźnię starzy mnie zabiją a wtedy nie dam ci żyć kochany.
-No cóż, to zbieraj się. Za 10 minut wychodzimy bo Niallowi wysiadła bryka więc go zgarniemy po drodze. Zadzwoń jeszcze jak możesz do Betty, żeby zrobiła listę zakupów bo pewnie starsi późno wrócą a w lodówce pustki. Ja po nie skoczę po szkole. Nie będzie kobieta dźwigać.
-Nie ma problemu.
Betty to nasza gosposia. Gotuje, sprząta, pierze itd. bo matka z ojcem praktycznie całymi dniami pracują. Umyłem po sobie naczynia, założyłem czerwone Jordany i zadzwoniłem do Nialla.
-Siema stary. Gotowy?
-No powiedzmy. Muszę jeszcze się ubrać a co?
-To ruszaj swoje zgrabne cztery litery, za jakieś 15 góra 20 minut po ciebie będziemy.
-Będziemy?
-No tak, Jess ze mną jedzie.
-A no spoko, to do później misiu.
-Pa kociaku. - oboje się zaśmialiśmy i zakończyliśmy rozmowę.
-Jess! - ileż można się zbierać? -pomyślałem.
-Idę już idę. Nie drzyj tego ryja.
-Sama masz ryj kartoflu.
-Pierdol się parówko.
-Cipa.
-Chuj.
-Ci w dupe.
-Na pewno nie twój.
-Gdybyś nie była moją siostrą jęczałabyś teraz moje imię.
-W twoich snach.
-Też Cię kocham.
-Wiem. Chodźmy lamo.
-Happy Lama!
-Sad lama.
-Dance lama.
-Angrrry Lama! Hahaha jesteśmy niemożliwi hahaha!
-----------------
Wsiedliśmy do mojego czarnego porshe i ruszyliśmy ulicami Londynu. Po 10 minutach byliśmy już pod domem Nialla.
-Hejka piękna. -przywitał się całusem w policzek z moją siostrą a ze mną zbił żółwika.
-Jak po wczorajszym balecie Irish? - spytała Jess.
-Daj spokój. -jęknął - Budzę się a koło mnie Diana. Nie wiem jakim cudem bo na trzeźwo za chuja bym nie tkną tego plastiku. - wyrzucił ręcę w powietrze.
-Ja na twoim miejscu już bym była w drodze na badania HIV. - zaśmiała się moja siostra a ja razem z nią.
-Spierdalaj. Brzydzę się sam siebie. -skrzywił się i dotknął swojego krocza. - on mi nigdy tego nie wybaczy. - w tym momencie wszyscy się zaśmialiśmy.
Zaparkowałem na swoim miejscu pod szkołą. Jess się z nami porzegnała i poleciała do swoich koleżanek a my ruszyliśmy w stronę naszej paczki.
-Siema ludzie, gdzie Lou? - spytałem gdyż go nie było.
-Wczoraj przegiął z tematem i ma taki zjazd, że nie ogarnia rzeczywistości. - prychnął Harry.
Chwilę tak staliśmy i gadaliśmy o wczorajszym wieczorze do póki nie przerwała nam Diana.
-Hejcia chłopcy. - jak ja nienawidzę tego jej piskliwego głosu.
-Cześć. - burknął Niall a reszta udawała, że jej nie ma.
-Hello, ja tu jestem!
-Jakby nikt nie zauważył...- przewróciłem oczami.
-Coś mnie ominęło? -oburzyła się.
-Tak, zaraziłaś nam Nialla HIVem. -wybuchnęliśmi śmiechem a ona tupnęła nogą i odeszła kręcąc swoim sztucznym zadem.
-Niall -poklepałem kumpla po plecach. - jesteśmy z tobą. Z tym da się żyć.
-Jeb się. Nie mam żadnego HIVa.
------------------------------
-Zayn! - no nie wierzę.
-Co się stało pani dyrektor?
-Nauczyciele znów się na ciebie skarżą! Jeszcze trochę i wydalimy cię z tej szkoły!
-Nie rozumiem o co chodzi.
-Nie rozumiesz?! Może piątkowa historia cię oświeci młodzieńcze?
-No nie do końca.
-Aż wstyd mi powtarzać! Za karę zajmiesz się nową uczennicą.
-Co?! - no nie. Ona myśli, że ja nie mam lepszych zajęć jak niańczenie świeżaka?
-To co słyszałeś. Chyba, że wolisz przez tydzień sprzątać stołowkę.
-Z dwojga złego lepiej tamtą stroną..
-Wiec wszystko jasne. Przyjdź na następnej przerwie pod trzynastą salę. Będzie na Ciebie czekać. A teraz idź na lekcję i bez żadnych numerów!
-Taa.. do widzenia..

CZYTASZ
VAS HEPPENIN (Z.M.)
FanficZayn Malik - 19 letni chłopak, który jest na czele szkolnej elity. Typ bad boya, wytatuowany i umięśniony. Nie ma dziewczyny, która by mu odmówiła. Jest osobą, która nie otwiera się przed byle kim i nie bawi się w związki. W grę wchodzą tylko seks...