2

80 7 4
                                    

Stoję pod salą i czekam. Nie widzę nikogo kto mógłby być tą dziewczyną gdyż wszystkie twarze już znam. Po 5 minutach z sali wychodzi nieznana mi laska. -To ona- pomyślałem. Podeszłem do niej i się przywitałem.
-Hej, jestem Zayn. A ty to pewnie...
-Sasha. - podała mi rękę którą uścisnąłem.
-Chcesz czy nie musisz mnie znosić przez kolejne przerwy. Nakaz dyrektorki. -puściłem jej oczko na co się lekko zarumieniła. Szczerze? Myślałem, że to będzie kolejny plastik albo kujon ale nie. Ona jest zajebiście zgrabna i naturalna. Jest niższa ode mnie conajmniej o dwie głowy, szczupła wyćwiczona sylwetka, duże, błękitne oczy i brązowe włosy upięte w koka. Jej pełne, malinowe usta proszą się żeby je pocałować ale nie mogę. Muszę się hamować. Duży biust podkreślony przez obcisłą bokserkę, zgrabne nogi opięte przez czarne rurki. Lekki makijaż. No po prostu ideał wizualny.
-To co? Od czego chcesz zacząć? - przerwałem chwilową ciszę.
-Nie wiem, prowadź przewodniku. -zaśmiała się lekko.
Zaczęliśmy od stołówki na parterze kończąc na salach humanistycznych na samej górze.  Była bardzo zestresowana przez wszystkie spojrzenia zazdrosnych lasek za co ją na koniec przeprosiłem.
-To jak podoba się szkoła?
-Jest.... miło... -odpowiedziała przygryzając wargę uciekała wzrokiem.
-Nie przejmuj się tymi plastikami. Są zazdrosne, to normalne gdy jest jakaś atrakcyjniejsza lasia od nich.
-Sugerujesz, że jestem atrakcyjniejsza od nich? -zapytała jakby z kpiną.
-Owszem. Po pierwsze jesteś naturalna, po drugie ślini się 3/4 chłopaków z tej szkoły na twój widok, po trzecie jakbym miał przelecieć ciebie lub inne laski z tej budy zdecydowanie wybrałbym ciebie.
-Typowy facet, zawsze schodzi do jednego i tego samego tematu. -zaśmialiśmy się.
-Bez przesady.
-Mogę się założyć, że jesteś jednym z tych, którzy zaliczyli połowę tej szkoły. -w jej głosie zabrzmiał jakby smutek? Żal? Coooo?
-Aż tak nisko mnie oceniasz? Haha
-Ja tylko stwierdzam fakty, prawda?
-Dobra, masz mnie. Ale same się pchają, na moim miejscu też byś nie odmówiła.

Sasha:
To już dziś. Pierwszy dzień w nowej szkole. Zabijcie mnie błagam. Ughh!
Szkoła wygląda na zadbaną ale jest przepełniona plastikami. Jak można tak wyjść z domu?! Pierwsze co wstawiłam się do dyrektorki. Mama mówiła mi, że to jest całkiem sympatyczna babka. Nie wiem gdzie ona ma oczy bo mi już na pierwszy rzut oka nie przypasowała.
-W takim razie plan lekcji masz, rozpis książek również. Po szkole oprowadzi Cię jeden z uczniów. Będzie czekał na Ciebie po tej lekcji pod twoją klasą. Odradzam ci bliższych kontaktów z nim. Same skargi na niego.
-Um.. dobrze. A gdzie mam się teraz udać?
-Chodź, zaprowadzę Cię.
Szłam za kobietą przez opustoszały korytarz. Gdy doszłyśmy do sali, w której ma się odbyć moja pierwsza lekcja dyrektorka weszła do środka i powiedziała coś do nauczyciela. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Chłopcy z miłą chęcią zeżarli by mnie tu na miejscu, część lasek patrzyła z zazdrością i mordem w oczach zaś reszta jak na ufo? Tak, to dobre określenie biorąc pod uwagę to, że rzadkością jest spotkać tu naturalną dziewczynę. Z zamyślenia wyrwał mnie nauczyciel.
-Witaj, nazywam się Peter Black i będę twoim wychowawcą. Przedstaw się klasie i powiedz coś o sobie.
-Um.. Dobrze. Nazywam się Sasha Stewards, mam 18 lat, interesuję się sztuką współczesną, tańcem nowoczesnym i crossfitem. Moją pasją są motocykle. Kocham adrenalinę i wycisk na siłowni. Chyba tyle. - uśmiechnęłam się i zajęłam wskazane przez nauczyciela miejsce. Lekcja zleciała dość szybko. Gdy zadzwonił dzwonek Mr. Black poprosił mnie do siebie.
-Coś się stało? - spytałam.
-Nie nie. Chciałem tylko spytać czy będzie ci przeszkadzać jak będziesz siedzieć z chłopakiem w ławce?
-Nie, dlaczego?
-Wolałem się upewnić. W zasadzie chłopak z którym siedzisz przeważnie jest nieobecny więc będziesz mogła od niego odetchnąć. To by było na tyle, miłego dnia panno Stewards.
-Dziękuję, wzajemnie.
Wyszłam z sali i rozglądałam się za chłopakiem, który miał mnie oprowadzić. Gdy się odwróciłam podszedł do mnie zabójczo przystojny, wysoki, umięśniony brunet. Kolana aż miękną! Ale nie chciałam dać po sobie tego poznać.
-Hej, jestem Zayn. A ty to pewnie...
-Sasha. - podałam mu rękę którą uścisnął.
-Chcesz czy nie musisz mnie znosić przez kolejne przerwy. Nakaz dyrektorki. - puścił mi oczko przez co myślałam, że się rozpłynę. Matko! Czyli to jest ten mój przewodnik na dzisiejszy dzień od którego mam się trzymać z dala... Jego oczy mierzyły moje ciało a ja wcale nie byłam dłużna. Po chwili ciszy Zayn spytał od czego zaczynamy. Całkowicie zdałam się na jego rękę. Zaczęliśmy od stołówki. Pokazał mi każdy możliwy kąt tej szkoły, obgadał każdego nauczyciela i rozbawiał na każdym kroku. Ten chłopak jest cudowny! Z nikim się jeszcze tak nie uśmiałam. Gdy skończyliśmy zatrzymaliśmy się pod jedną z klas.
-To jak podoba się szkoła?
-Jest.... miło... -odpowiedziałam przygryzając wargę. Miałam cholerną ochotę go pocałować.
-Nie przejmuj się tymi plastikami. Są zazdrosne, to normalne gdy jest jakaś atrakcyjniejsza lasia od nich. - zadziornie się uśmiechnął.
-Sugerujesz, że jestem atrakcyjniejsza od nich? -nie wierzę.
-Owszem. Po pierwsze jesteś naturalna, po drugie ślini się 3/4 chłopaków z tej szkoły na twój widok, po trzecie jakbym miał przelecieć ciebie lub inne laski z tej budy zdecydowanie wybrałbym ciebie. - O MÓJ BOŻE
-Typowy facet, zawsze schodzi do jednego i tego samego tematu. -zaśmialiśmy się.
-Bez przesady.
-Mogę się założyć, że jesteś jednym z tych, którzy zaliczyli połowę tej szkoły.- Mam nadzieję, że zaprzeczy...
-Aż tak nisko mnie oceniasz? Haha
-Ja tylko stwierdzam fakty, prawda? - zaprzecz, proszę..
-Dobra, masz mnie. Ale same się pchają, na moim miejscu też byś nie odmówiła. - no i czar prysł. Chłopak na straconej pozycji. Chociaż może tylko tak mówi?
Na co ty liczysz? -odezwała się moja podświadomość. No fakt. Jak już na mnie spojrzy to  pewnie tylko jako kolejna do zaliczenia.. Po chwili zadzwonił mu telefon.
-Halo?
No siema.
Zadanie od dyrki miałem.
A no fakt, znasz mnie stary.
Powiem ci wszystko później.
No elo, zaraz będę. - rozłączył się i spojrzał na mnie pokazując swoje proste białe zęby.
-Ja zwijam bo kumple czekają. Tu... -zaczał pisać coś na kartce.- masz mój numer. W razie czego jakbyś się zgubiła, dzwoń haha. Jak chcesz możemy gdzieś wyskoczyć w tygodniu to zapoznam Cię z moją paczką.
-Um.. spoko. Wyślę ci sms-a to zapiszesz sobie mój numer. - uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę.
-Nie rób tak bo będę zmuszony zabrać Cię na spacer do łazienki a chyba tego nie chcesz. -przygryzł płatek mojego ucha a mnie aż zamurowało. - To do zobaczenia piękna. - puścił mi oczko i odszedł w swoją stronę.

VAS HEPPENIN (Z.M.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz