1. Pierwsze spotkanie.

33 4 4
                                    

Rodzina Wolf przeprowadziła się wraz z potworami z centrum miasta na przedmieścia by być bliżej nich. Przez 18 lat nie stało się nic co mogło by zakłócić spokój ich życia. Potwory żyły niezauważalne w podziemiach. Tam stworzyły sobie wielkie miasto. Wataha wilkołaków, wampirów smoków, syren, centaurów, wróżek, i innych magicznych stworów, żyły tam w zgodzie. Oczywiście wszyscy doskonale znali rodzinę Wolf. Odznaczała się ona znamieniem na ramieniu. Ośmioramienna gwiazda oznaczała dar łącznosci z potworami a także przynależność do nich. Tydzień po śmierci Lidii, Eva zaszła w ciążę i niecały rok później na świat przyszedł Black. Młody wilkołak bardzo zaprzyjaźnił się z rodziną Wolf'ów tak samo jak jego rodzice. Sam Braun był zastępcą przywódcy zwanego w tamtych stronach Alfą. Pełnił ten obowiązek godnie i mądrze.
David- pół-człowiek, pół-wilkołak i przywódca watahy, oraz jego córka Roxanne często widywali się z przyjaciółmi potworami. Ponieważ Lidia była człowiekiem wszyscy obawiali się że Roxanne może nie przejść przemiany. Jednak w wieku 5 lat dziewczynka pierwszy raz zareagowała na pełnię księżyca jak wilkołak. W chwilę po głośnym ryku stała się pełnokrwistym potworem. Jednak była przyzwyczajona do zycia na powierzchni. Dlatego została wraz z ojcem w swoim domu. David znikał raz na jakiś czas na spotkanie watahy. Wtedy odwiedzał ją Black i razem spedzali miło czas. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Black lubił Roxy nawet wtedy gdy jeszcze nie była wilkołakiem. Davidowi podobała się ich znajomość. Oczywiście Roxy lubiła wszystkie znane mu potwory.
Zaś Najłaskawsza -Królowa Potworów- wiązała z nią wielkie nadzieje.

***
-Cześć mała!-przywitał się Black- Spotkałem twojego ojca. Dzisiejsza narada ma potrwać do bladego świtu.
-Damy radę.-uśmiechnęła się Roxy- Dzisiaj jest pełnia?- spytała z niepokojem.
-Nie, spokojnie.-dodał- Dopiero za tydzień. Dlaczego tak się boisz?- spytał z niepokojem.
-Dziwnie się czuję jako pół wilkołak. Ty jesteś nim na codzień a ja? Tylko w pełnię. Mój ojciec może za to się przemieniać kiedy chce.- machneła bezradnie rękami.
-Ale to chyba dobrze prawda? Możesz sobie żyć spokojnie w dwóch światach na raz i nic ci nie zagraża. Ty nie wiesz ile ja się ukrywałem zanim dotarłem tutaj. Ludziom się nudzi w środku nocy?- zażartował i szturchnął ją w ramię.
-Tobie się nie nudzi tak przychodzić do mnie ciągle?-spytała.
-Nie nudzi mi się od 18 lat.-odparł z uśmiechem.- Jesteś moją kochaną najlepszą przyjaciółką. Nigdy mi się nie znudzisz.
Nagle usłyszeli trzask. W salone rozrzucone były kawałki rozbitego szkła. Coś zaplątało się w wiszącą jeszcze zasłonę.
-Cholera jasna! Stara mówiłam, otwórz to okno! Pomóżcie mi co tak stoicie? Nienawidzę ludzkich szyb. Nie da się przez nie przelecieć.- marudził mały czerwonooki nietoperz.
Roxy podeszła do zasłony i wyjeła z niej szarpiącą się jeszcze Dianę.
-Dzięki!-prychneła.- Na moje kły jak ty wypiękniałaś.- otworzyła szeroko oczy z zaskoczenia- Jesteś taka podobna do matki.
-Dziękuję kochana.- Roxy puściła Dianę by ta się przemieniła.
Diana była piękną młodą (jak na wampira 2000 lat to mało) wampirzycą ale za to zadziorną i pewną siebie. Niestety nie przepadała za Blackiem.
-A ten kundel co tu robi?!- oburzyła się.
-Pilnuję jej.- Black nie był nerwowy. Ale bronił swojego i nie lubił gdy się go obrażało.- Dlaczego ciągle coś do mnie masz?
-Już mi wystarczy że twoi rodzice byli tak podli i nie czuli że poszli w tango w niecały tydzień po śmierci jej matki!- krzyknęła oburzona.
-Wystarczy!!- wrzasnęła Roxy.- Diana posprzątaj to szkło a ty Black dobrze wiesz jaka jest Diana i nie zaczynaj znowu to samo.
Wilkołak przeczesał pazurami swoje czarne długie włosy i poprawił kamizelkę po czym usiadł na kanapie i uspokoił się. Był bardzo przystojny ale Roxy traktowała go tylko jak najlepszego przyjaciela.
-Kochana jak tam twoja rządza krwi?- usmiechneła się Roxy puszczając jej oczko.
-Uwierz że o wiele lepiej. Przerzuciłam się na krew zwierzęcą. Mimo to jednak czasami tęsknię za ludzką krwią.- mówiąc to popatrzyła na szyję Roxy. Ta trochę się wystraszyła ale wiedziała że Black w razie czego ją ochroni. Ten patrzył groźnie na wapmirzycę.
-Ludzie ogarnijcie się!- krzyknęła nagle- Nie zabiłabym cie. Nie dałabym cię nawet nikomu dotknąć.
Roxy odetchnęła z ulgą.
-Najłaskawsza ma co do mnie wielkie plany. To prawda?-spytała nastolatka. W jej malinowych oczach zajaśniała iskierka nadziei. Roxanne była bardzi podobna do matki. To wiedzieli wszyscy. Miał ciemno-malinowe oczy które kontrastowały z jej czarnymi włosami z czerwonymi pasemkami, które zrobiła sobie rok temu. Była piękną. Czasami zastanawiała się co by było gdyby jej matka -która nie była potworem nigdy- żyła i była z nią teraz. Jak by zareagowała na to że jej córka tak samo jak i mąż jest wilkołakiem? Tęskniła za mamą. Chciałaby ją zobaczyć chociaż raz w życiu.
-Roxanne? Płaczesz?- spytał Black.
-Zamyśliłam się. To nic takiego. Myślałam tylko co by było gdyby moja mama tu z nami była- odparła wzruszona swoimi przemyśleniami.
Black podszedł do niej i ją przytulił. Roxy zauważyła że ma bardzo miękką i puszystą sierść. Wtuliła się w jego tors. Black pogładził ją po pelcach.
-Jestem przy tobie.- powiedział.
-JesteśMY- rzuciła nacisk na ostatnią sylabę Diana.- Czy ja jestem niewidzialna?!
-Oczywiście że nie. Przecież ja o tobie nigdy nie zapomnę. Jesteście częścią mnie.- powiedziała Roxy.
Nawet nie zauważyli że zbliża się świt.
-Mamy mało czasu. To co szykuje dla mnie Najłaskawsza?
-Nie mam pojęcia kochana.- oparła Diana naprawiając okno dwoma magicznymi ruchami rąk.- Na mnie już pora. Sami wiecie. Słońce. Jasność. Wampiry. Itd.
Dziewczyny przytuliły się na pożegnanie i Diana odleciała tym razem przez otwarte okno. Roxy odwróciła się. Nie zauważyła zagiętego dywanu i wpadła prosto w ramiona stojącego nieopodal Black'a. Wilkołak oszołomiony patrzył na nią. Ich oczy spotkały się na krótką chwilę ale Roxy szybko się otrząsneła i powiedziała tylko:
-Dzięki. Szybki jesteś.- uśmiechneła się.
-Jak to wilkołak- powiedział Black i poprawił kamizelkę. Była ona wiązana na czarne grube nici które się poplątały.
-Daj pomogę ci.- powiedziała Roxy i szybko poprawiła zaplątane nici. Black złapał ją za rękę.
-Dziękuję- odparł z uśmiechem.
Roxy oddała uśmiech szczerząc swoje kły co spowodowało śmiech ich obojga.
-Cudowna jesteś wiesz?- zaśmiał się Black
Wtedy nadszedł wschód słońca.
-Na mnie już czas- powiedział- Wrócę następnym razem. Wypytaj się ojca może on coś wie o Najłaskawszej.
-Dobry pomysł. Trzymaj się!- odparła na pożegnanie.
Roxy została sama w oczekiwaniu na ojca.

DWA ŚWIATYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz