Rodział 2

1.1K 62 12
                                    

Była już z tobołami w domu. Spakowała wszystko do jej szafy i garderoby. Następnie wzięła papierosa i zapalniczkę, zapaliła. Poszła do Rona z obawą, że papieros zaraz się wypali.

- I jak ci się podobam? - zapytała.

- Zwariowałaś ile kasy wydałaś?! I jeszcze tym papierosem mi dymisz, idź na dwór! - krzyknął Wesley.

Smutna dziewczyna wyszła w krótkiej bluzce na dwór. O dziwo nie było jej zimno, choć na dworze zalegał śnieg. Dopiero wtedy zdołała się zaciągnąć. To pozwoliło jej się pozbyć części nerwów i stresu. Gdy już jeden się wypalił sięgnęła po drugiego. Stwierdziła, że na pierwszy raz tyle wystarczy, tym bardziej, że ma dziecko. Ale nie pomyślała, że to może temu dziecku zaszkodzić...

Wróciła do środka i usłyszała telefon z góry. To Harry.

- Cześć Miona, miałabyś ochotę przyjść dzisiaj na imprezę u mnie w domu z okazji walentynek? Na osiemnastą, będzie fajnie! - zaproponował.

- Jasne, tylko czemu nie juto? - spytała.

- Jak myślisz co będą robili jutro zakochani w nocy? - zaśmiał się.

- Dobra przyjdę, ale z Ronem?

- Nie, dzwoniłem do niego, on nie chce.

- Ok, do zobaczenia.

- Pa!

Miona miała jeszcze sporo czasu, bo była trzynasta. Postanowiła uszykować obiad. Był gotowy po godzinie.

- Obiad! - krzyknęła.

- Przynieś mi go! - rozkazał rudy.

Dziewczyna nawet nie protestowała, bo wiedziała, że to nie ma sensu.
Gdy zjadła, pozmywała, itp. Minęła kolejna godzina.

Stwierdziła, że pora wybierać strój i zastanawiać się nad makijażem.

Wyłożyła swoje sukienki na łóżko, sporo ich było.
W kóncu zdecydowała się na tę:

A do tego biało - 10-centymetrowe szpile, białe tipsy z kokardkami, rozpuszczone włosy i delikatny makijaż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A do tego biało - 10-centymetrowe szpile, białe tipsy z kokardkami, rozpuszczone włosy i delikatny makijaż. Dziewczyna stwierdziała, że pójdzie wcześniej do Pottera, aby z nim porozmawiać i trochę pomóc w przygotowaniach. Gdy miała wychodzić chwyciła czarną kopertówkę.

- Ja wychodzę! - zawiadomiła Rona.

- Impreza zaczyna się za dwie i pół godziny - powiedział.

- No i?

- No i to, że pewnie mnie zdradzasz. Jeszcze się kurde wystroiłaś.

- Chce jeszcze porozmawiać z Harrym.

- Idź już! - krzyknął.

Gdy tylko Hermiona wyszła Ron zadzwonił do Fleur (z trórnieju teójmagicznego). Dziewczyna zjawiła się w ciągu kilku minut.

- Witaj kochanie, Hermiona już wyszła. Jutro pewnie zostanie w domu, ale dzisiaj całą noc mamy dla siebie - powiedział Ron.

- Tak tęskniłam - odparła czarownica wpijając się w usta chłopaka.

Ci poszli do sypialni Rona (rudy i Miona spali osobno). Zaczęli się coraz namiętniej całować, a ta ich noc trwała i trwała.

Tym czasem

Miona zapukała do drzwi Potterów.
Bardzo szybko otworzła jej Ginny.

- Hej Miona co tak wcześnie? - zapytała ruda.

- A.., chciałam z wami porozmawiać z obojgiem - wyznała Herm.

- Siadaj na kanapie, ja wołam Harrego. Harry!  - wrzasnęła Ginny.

Już siedzieli w trójkę na kanapie.

- Chodzi o Rona... On zachowuje się jakbym nie istniała... Mówię coś do niego, a on jestem zmęczony albo zasłaniasz mi telewizję! I tak jest zawsze, od dwuch tygodni - żaliła się Miona.

- Kochana nie chcę cię martwić, ale boję się, że sobie kogoś znalazł. Drugiego, innego... - powiedział Harry.

- Nigdy nie wyganiał cię z domu?
- zadała pytanie Gin.

- Kilka razy się zdarzyło, nawet dzisiaj idź już na te zakupy. I wiem dla czego nie chciał iść na iprezę! - krzyknęła kasztanowłosa.

- Tylko spokojnie, to nie jest pewne...
- uspokajał wybraniec.

- Sprawdzę, wrócę wcześniej do domu... - wpadła na pomysł Hermiona.

- Dobrze, ale żebyś później nie była rozczarowana - odparła ruda.

Później poszła do kuchni kończyć szykowanie jedzenia, a Harry został.

- Jeszcze jedno... Jestem w ciąży.

- Gratulacje!

- Ciszej... nie, nie gratulacje. To źle, jak Wesley się dowie będzie kazał mi usunąć to dziecko.

- Uwierz mi, tak nie będzię.

- Chdźmy na dwór - mówiąc to Miona sięgnęła po paczkę papierosów i zaplaniczkę.

- Co ty robisz? - spytał Harry.

- Muszę się odstresować.

- A dziecko?!

- Harry..., to kolejny problem - zaczęła płakać.

- Od kiedy palisz? - zapytał spokojnie.

- Dzisiaj postanowiłam, że spróbuję, ale kupując i pierwszy raz zapalając zapomniałam o nim.

- Już się uzależniłaś?

- Tak mało.., to nie uzależnienie.

- Dziecku to szkodzi, ale spokojnie. Niedawno Gin wymyśliła lekarstwo
- podał dziewczynie pudełko z tabletkami.

- Co to?

- To tabletki, bierz jedną pod koniec dnia jeśli zapalisz co najmniej dwa papierosy dziennie. Ale to pod koniec dnia.

- Dzięki Harry.

Przytuliała chłopaka. Bardzo cieszyła się, że istnieją takie leki, a w szczególności, że wyznalazła je jej przyjaciółka.

W świetle uzależnień || Darmione (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz