Hermiona starała się nie pokazywać Ronowi. Często gdzieś wychodziła np. Biegać, na zakupy, do spa czy do pracy. Od czasu imprezy nie widziała się z Harrym ani Ginny. Ale za to, gdy wracała do domu nie raz napotykała Fleur. To wszystko kosztowało ją wiele nerwów, co za tym idzie dużo paliła, a jej mąż nic nie wiedział. Na razie wiedzieli tylko Harry i Draco.
Dziewczyna codziennie wypalała ok paczki papierosów. Stwierdziła, że jedna tabletka na dzień jej nie wystarcza. W końcu zaczęła brać po pięć tabletek na dzień. O dziwo jej posmakowały. Dziewczyna jest już w drugim miesiącu ciąży, co za tym idzie brzuszek jej jest już trochę widać.
Dzisiaj postanowiła się wybrać na miasto, bo była sobota, więc dzień wolny. Założyła takie ubrania, aby jej nie było widać brzuszka.- Gdzie ty idziesz?! Kto mi zrobi obiad?! - krzyknął oburzony Ron.
- Fleur - zaśmiała się brunetka.
Poszła pospacerować po parku. Rozmyślała ostatnio o swoim pomyśle na nową firmę. A mianowicie organizatorka imprez. Jest marzec, więc powoli mija sezon zimowy. Co za tym idzie zaczynają się wesela, a niedługo komunie. Dziewczyna była uzdolniona pod względem dekoratorskim. Sama cudownie zaprojektowała swoje wesele.
Wszystko w klimacie morskim. Wielkie akwaria z kolorowymi rybkami, turkusowe zasłony, serwety, obrusy. Koralowce w wazonach zamiast kwiatów. Wielkie litery R+H wypełnione wodą. Sukienka świadkowej (Ginny) i krawat świadka (Harrego) i Pana młodego.
Tak rozmyślając Miona wpadła na rozwścieczonego Draco.
- Granger uważaj jak leziesz!
- Co się stało? - zapytała.
- Dekoratorka na mój ślób się wycofała.
- Ja mogę ci urządzić ślób! Zakładam firmę!
- Ty?
- Ja, ale za kasę.
- No dobra, spróbujmy.
- To chodź do mnie do domu, porozmawiamy.
Byli już przed domem. Hermiona śmiało otworzyła dom gościowi. Zapomniała o dawnych konfliktach, bo była bardzo zafascynowana nową pracą.
- Ty, co on tutaj robi?! - krzyknął Ron.
- Przyszedłem do twojej żony Wieprzleju - syknąl Malfoy.
Po czym dumnie udaliśmy się na górę.
- Siadaj, chcesz herbaty? - zapytała podekscytowana Miona.
- Nie dzięki.
- Ok, to powiedz w jakim klimacie chcesz mieć wesele?
- Typowe dla czarodziei, tak żeby królował granat.
- Ok to ja proponuję fajerwerki, sztuczne ognie przy suficie, kominek z ogniem w kolorze granatu, długie, granatowe, podświetlane zasłony.
Droga przez środek, prowadząca do waszego stołu niech będzie przezroczysta, a tam niech będzie woda, to wszystko będzie podświetlane. Narazie tyle. Podoba ci się?- Jasne, a masz jakąś salę.
- Nie, ale ile ok będzie gości?
- Ok 200...
- Sporo...
- No wiem.
- To poszukam jakiś restauracji i dam ci znać.
- Ok, a ile płacę?
- Jeszcze nic, zapłacisz po skończonej pracy.
- A ile?
- Ogólnie to nie wiem, nie mam pojęcia ile kosztuje wynajęcie takiej wielkiej sali, diżeja i kupno dekoracji, ale sporządze ci rachunek, gdy już wszystko zaprojektuje. A mi dodatkowo za pracę, ok.. dwóch tysięcy...
- Serio?! Tak mało? Nie ma mowy! Masz świetny pomysł. Co najmniej dziesięć tysi ci dam.
- Jeszcze się uzgodni cenę. Idziesz zapalić?
- Jasne, ale teraz ja stawiam.
- Ok..
Zapalili w sypialni Miony. Nie przeszkadzało jej to. Wypalili po trzy, cztery papierosy. Hermiona wzięła tabletkę.
- Co to jest? - zapytał Draco wskazując na tabletkę.
- Tabletka, nie widziałeś nigdy?
- Że tabletka to ja wiem, ale na co? Po co?
- To, to jest moja prywatna sprawa.
- Aha, ok..
CZYTASZ
W świetle uzależnień || Darmione (W Trakcie Korekty)
Fiksi RemajaHermiona ma dość Rona. Z czasem zaczyna sięgać po papierosy. Na początku w małych ilościach, później paczki na dzień. Jednak to jej nie wystarcza. Dochodzą tabletki. Dziewczyna zachorowała na poważną chorobę. Kilka razy w tygodniu dostawała krwotoku...