[DA:O] Spokojny sen [Alistair Theirin x fem!Cousland]

451 33 25
                                    

Siedziała przy małym ognisku otoczonym pośpiesznie rozłożonymi namiotami. Od dłuższego czasu wpatrywała się w pomarańczowe, igrające ze sobą płomienie, roztarła podkrążone oczy i objęła nogi rękami. Była częściowo ubrana w zbroję, a tuż obok niej na ziemi leżał wielki, dwuręczny miecz. Dlaczego więc czuła taki strach i niepokój? Rozmasowała zabandażowaną nogę, nie odwracając wzroku od ogniska.

Dzisiejszą wartę wzięła, wyręczając Zevrana. I tak nie mogła spać, więc nie miało to dla niej znaczenia. Westchnęła, próbując przestać myśleć o ostatnich wydarzeniach. Szelest. Odwróciła się szybko, machinalnie łapiąc za rękojeść miecza. Okazało się jednak, że nie było to żadne niebezpieczeństwo, zamiast tego usłyszała znajomy głos:
- Hej, hej, to tylko ja. Wiem, że trochę przypominam mrocznego pomiota, ale nie przesadzajmy - jasnowłosy mężczyzna wyszedł ze swojego namiotu z podniesionymi rękami w geście poddania.

Kobieta wypuściła powietrze z ust, uspokajając się lekko. Odłożyła z powrotem miecz na ziemię i usiadła, skulona tak jak wcześniej. Czuła na sobie zaniepokojone spojrzenie towarzysza.
- Elissa... mogę się przysiąść? - spytał po chwili.
Skinęła głową bez słowa. Alistair westchnął i usiadł obok niej, spojrzał na jej twarz, na wielkie cienie pod oczami. Wyglądały niepokojąco, martwiły go. Cousland tylko spoglądała w ogień, jakby widziała tam potwora.
- Wiesz... Wynne mówi, że coś ci się stało. Wszyscy się o ciebie martwią. - zaczął rozmowę, bojąc się, że źle robi wspominając o tym.
- Szczerze? Nie dziwię im się. - w końcu przemówiła z tym smutnym, pełnym obaw spojrzeniem.
- Elissa, ja też się o ciebie martwię. Bardzo. Co się stało?
- Nie mogę spać. - odpowiedziała cicho. - Od trzech dni.
- To wyjaśnia czemu byłaś taka nieswoja podczas walki. - spojrzał na zabandażowaną nogę kobiety. W odpowiedzi Elissa skuliła się jeszcze bardziej, jakby próbowała ukryć zarówno ranę, jak i swój niepokój.
- To jest straszne.
- Co? - objął ją jedną ręką, przyciągając do swojego boku.
- Przecież wiesz, też jesteś Szarym Strażnikiem. - Spojrzała na niego, wzrokiem pełnym nieopisanego strachu i bezsilności. - Najpierw ten sen z Arcydemonem, później to spotkanie na Głębokich Ścieżkach... Boję się.
- Każdy z nas się boi. - ucałował ją w czoło, starając się uspokoić.
- Alistair, ale ja nie chcę, żeby to się ciągnęło. Najpierw zginęła moja rodzina, potem Duncan. Ja... ja się boję. Boję się, że któreś z nas też zniknie. Ten Arcydemon, on... on jest przerażający. Jak my mamy go pokonać? - mówiła przerażonym głosem, trzymając się drżącymi dłońmi koszuli blondyna. Łzy powoli zaczęły spływać po jej policzkach.
- Hej, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - przytulił ją do siebie i głaskał po głowie. Zaskoczyła go. Zawsze to ona była tą, która go pocieszała i mu pomagała. Zdawało mu się, że to jemu najbardziej brakowało Duncana po jego śmierci. Nigdy nie myślał, że silna, stanowcza i cały czas uśmiechnięta Elissa może się przed nim rozpłakać. Pierwszy raz jej pomagał w taki sposób.
- Skąd to wiesz? - spojrzała na niego z dołu.
- Jesteśmy Szarymi Strażnikami. Musi nam się udać. Poza tym jesteś silna, odważna i nieustępliwa. Wspaniale nas prowadzisz, na pewno ci się uda. Nam się uda - powiedział z uśmiechem.
- Teraz mi schlebiasz - zaśmiała się cicho.
- Nie da się powiedzieć zdania, bez mówienia o twoich zaletach, wspaniała Elisso Cousland. - roześmiał się, gładząc ją dłonią po plecach.

Lekko się uśmiechnęła, wtulając się w niego najmocniej jak tylko mogła. Potrzebowała bliskości. Nawet takie odważne wojowniczki czasem potrzebowały troski innych osób. Świadomości, że ktoś jest przy nich i może im pomóc. To było miłe. Starał się ją uspokoić, rozśmieszał jak tylko mógł. Cieszyła się, że miała go przy sobie. Spytała, nadal niepewna:
- Wszystko będzie dobrze?
- Tak, obiecuję ci to. - Alistair uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję. - pocałowała go w usta. Przyciągnął ją do siebie i położył rękę na jej plecach. Drugą dłonią dotknął jej policzka i otarł łzy, nadal trwając w pocałunku.

Po chwili przerwali tą bliskość. Elissa wtuliła się w Strażnika, opierając głowę na jego piesi. Alistair zamknął jej dłonie w swoich i nie zamierzał ich puścić. Po chwili ucałował ją w czoło:
- Śpij. Przejmę wartę.
- Dobranoc - uśmiechnęła się i zamknęła oczy.
- Dobranoc - odparł jej. Po kilku minutach zauważył, że jej oddech uspokaja się i wyrównuje. Zasnęła, wtulona w jego koszulę, ze śladami po łzach na policzkach. Alistair westchnął, mentalnie przygotowując się na całonocną wartę. Oczywiście nie mógł przy tym jej odsunąć, musiał trwać przy niej. Jakim byłby partnerem, gdyby to zrobił?

***

- A więc tak w waszym mniemaniu wygląda warta? - spytał sarkastycznie Zevran. - Dziwię się, że nie słyszałem w nocy żadnych jęków.
- Zamknij się. - mruknął książę, który mimo poranka, nadal był okupowany przez śpiącą Elissę. I dobrze, niech się kobieta w końcu wyśpi.
- Cieszę się, że jednak wszystko z nią w porządku. - uśmiechnęła się Wynne, zapamiętując uwagę Zevrana. Będzie w przyszłości miała czym dręczyć blondyna.
- Może jednak Alistair się do czegoś przydaje. - parsknęła Morrigan, a ten na nią fuknął. Cóż, te niesnaski nie trwały długo, bo szybko powrócił spojrzeniem na Elissę. Uśmiechnął się na widok pogodnej buzi śpiącej Strażniczki. Cieszył się, że udało mu się ją uspokoić, może w końcu przestanie myśleć o tych strasznych rzeczach. Nawet jeżeli wszystko tak przerażająco zbliżało się ku końcowi, nie musiała cały czas zaprzątać sobie tym głowy. Zbyt wiele obowiązków ciążyło na jej barkach. Musiał jej pomagać.
W końcu był jej partnerem.

Betował: Ryrien_Vean
No, to mamy pierwsze opowiadanie z Dragon Age'a. Dość krótkie i całkiem luźne. Pewnie będzie takich więcej.
Mam nadzieję, że się podobało!

One Shoty z gierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz