[TES V: Skyrim] Dziennik szaleńca

362 36 27
                                    

Uwaga!
Opowiadanie ma charakter humorystyczny, nie ma na celu obrażania gry, a jedynie zwrócenia uwagi na występujące w niej śmieszne sytuacje!

*

Księga została odnaleziona w jaskini niedaleko Białej Grani. Okładki niosą na sobie ślady krwi i alkoholu. Strony są pożółkłe, ale mimo upływu czasu, nadal zdatne do czytania. Pismo wydaje się niechlujne, jakby ktoś pisał w pośpiechu i nie przykładając do tego zbytniej wagi. Plamy, rysunki i wzory w niektórych miejscach sugerują załamanie psychiczne autora. Z czasem za twórcę przedziwnego dziennika, którego zawartość do dzisiaj nie jest dla większości ludzi zrozumiała i uznają ją za majaki szaleńca, uznano Smoczę Dziecię, pradawnego bohatera. Najwyraźniej nawet na tak wielkie persony u kresu czeka już tylko szaleństwo...

Dzień 5
Minęło już wiele czasu, odkąd nagły atak smoka uratował mnie przed katowskim pieńkiem. Jestem cholernemu jaszczurowi za to piekielnie wdzięczny. Toć ja za nic w świecie na śmierć nie zasłużyłem!
Dobra, ale to nieważne. Było, to było, nie ma co tematu drążyć.
Ważne jest za to, że teraz każą mi gonić te skrzydlate bestie, które przecież jednym rykiem mogą całą wieś zniszczyć. Eh, w co ja się wpakowałem? Z koniokrada do bohatera, też mi coś.

Dzień 12
Stwierdziłem, że mam gdzieś Białą Grań i ruszyłem w podróż do Samotni. Chociaż nawet nie wiem, czy można to podróżą nazwać. Wsiadłem na konia i przed siebie. Taka podróż powinna zająć chyba kilka dni, czyż nie? A ja to mam takie wrażenie, jakbym się tam w przeciągu kilku sekund znalazł. Nie wiem co to za magia, czy ktoś mi wspomnienia ukradł, czy może stało się coś innego. Jakby nagle zrobiło się czarno i już się znalazłem w Samotni.
Swoją drogą, kiedy przybyłem, koń postanowił wejść w ścianę. Jak wszystkich bogów kocham, miałem wrażenie, że ze ściany wystaje jego zad. Tylko oprawić i byłoby piękne trofeum. Chyba mam jakieś zwidy...

Dzień 20
Niech to szlag. Krążę po tych miastach z prędkością światła chyba. To jest przerażające. Każdy strażnik wygląda tak samo. Jakby ktoś urodził storaczki. Głosy podobne mają, a jakby tego było mało, to gadają to samo. Już mi chyba dziesiąty wspomniał o tym, że dostał strzałą w kolano. Czy to jakiś sport narodowy, o którym nie wiem? Celowanie ludziom w kolana? Ci bandyci też nie mają co robić, zamiast w łby to w nogi strzelają.
Poza tym, dziwne nawyki tu mają. Wziąłem sobie bułkę z ławki. Wiem, że to niezdrowe, ale leżała, szkoda, żeby się zmarnowała. I wrzucili mnie za to do więzienia. Że niby kradzież, czy coś. Zamiast łapać złodziei bułek, mogliby się zająć tymi bandytami, dla których strzelanie ludziom w kolana to najwyraźniej świetna zabawa.

Dzień 37
Życie jest dziwne. Z całym szacunkiem do niego oczywiście. Trochę podszkoliłem się w strzelaniu z łuku. Jest sytuacja. Skradam się, widzę bandytów. To chyc, jednemu strzałą prosto w kolano. Ku czci wszystkich strażników Skyrim! No to oboje bandziorów wstaje i się rozglądają. Szukają mnie, drą się, a ja nadal sobie stoję za kamieniem. Chyba się przesłyszałem, bo mógłbym przysiąc, że jeden z nich powiedział coś w stylu "a, to pewnie tylko wiatr". Po tym oboje usiedli z powrotem i zaczęli na nowo rozmawiać. Mając sobie najwyraźniej za nic to, że jeden z nich się wykrwawiał. Czy ci ludzie to debile, czy ja mam omamy?

Dzień 38
Mam omamy. Nie jestem w stanie tego inaczej wytłumaczyć. Trafiłem znowu do Białej Grani, bo mieli jakieś problemy ze smokami, a przecież wtedy to się tylko do mnie zwrócić mogą. Spacerkiem krążę sobie wokół miasta aż tu nagle widzę, jak jakiś chłystek rzuca się na giganta. Debil, myślę sobie, a wtedy pada uderzenie.
Czy to ptak? Czy to smok? Nie, to bandyta, który został zaatakowany przez giganta!
Przecież to niemożliwe! Powinno go wbić w ziemię, a nie wystrzelić w przestrzeń! Nigdy więcej pitnego miodu z karczmy Pod Chorągwianą Klaczą. Albo na mnie źle działa, albo jestem chory.

One Shoty z gierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz