Inny łowca.

946 149 8
                                    

----------

Miałam ten rozdział wstawić w nowy rok, ale... Mam wrażenie, że jest tak do dupy, że chciałam od razu następny napisać, żeby jakoś to wynagrodzić :// No ale wena jak przyszła, tak poszła i nici z tego wyszły;; Noo, ale to dodam na razie tę część...

Wszystkiego najlepszego w nowym roku!! ^^

(następna część pojawi się jak najszybciej, obiecuję! ><)

---------

Wyruszyli przed świtem następnego poranka. Kageyama postanowił nie brać zbyt obfitego bagażu, bo ostatecznie, patrząc na to z obiektywnej strony są dwie możliwe opcje - albo mała, której szukają, się ukryła i w dalszym ciągu siedzi w swej małej kryjówce; albo... jeśli to co mówił Hinata o krzykach tamtej nocy okaże się prawdą, będą musieli znaleźć kwaterę tamtych łowców. W pierwszej możliwości, obfity bagaż przeszkadzałby Kageyamie w dostaniu się w ciaśniejsze miejsca, zaś w przypadku drugim to on będzie zmuszony przeprowadzić odpowiednią rozmowę z ludźmi. Wolał zatem w takiej sytuacji sprawić wrażenie właśnie odbywanych poszukiwań łowieckich, niż dalekich bezcelowych wędrówek. Tym samym mógłby udowodnić, że jest godny swego tytułu łowcy i zyskać większą wiarygodność u swych rozmówców.

Po niezbyt długiej wędrówce znaleźli się przy wielkim pniu, od którego ich znajomość, jakby nie patrzeć, zaczerpnęła swych początków. Nie bardzo wiedzieli gdzie zacząć poszukiwania, gdyż ogrom lasu w okół skrywał niewątpliwie całe mnóstwo kryjówek. Postanowili zatem udać się do dawnego miejsca zamieszkania Hinaty, który po drodze próbował odszukać choćby jakiś szczątek zapachu swojej siostry.

Dawne domostwo wilkołaka... nie wyglądało zbyt przytulnie. Można by rzec, że to właściwie cmentarzysko nadludzkich istot, niźli czyjeś rozwalone włości. Shouyo był bliski płaczu. Jego najbliżsi, z którymi nie tak przecież dawno rozmawiał, śmiał się, których głos go drażnił, lub też sprawiał, że wszystkie emocje się uspokajały... wszyscy leżeli teraz nieżywi wśród zastygłych już dawno plam krwi i szczątków rozwalonych przedmiotów. Rudowłosy rozglądnął się poszukując wzrokiem najważniejszych dla niego istot. Gdy tylko ich odnalazł... gdy tylko dopadł ich zimnych, bezdusznych ciał, stracił nad sobą kontrolę. Po policzkach płynęły mu strumyki słonych łez, a on sam zawył żałośnie nad ukochanymi rodzicami, których ciepła i dobrej rady już nigdy nie doświadczy.

Kageyamę poruszyła ta scena już do reszty. Poczuł nagły gniew na ludzkość. A potem konkretnie na tę odwieczną wojnę. Czemu to się właściwie dzieje? Przecież... Największy wróg przy odrobinie wyrozumiałości i empatii obu ze stron może stać się największym i najlepszym sprzymierzeńcem. Wilkołaki to straszne, ale nie bezmózgie istoty. Rozumieją i potrafią porozumiewać się w ludzkim języku... Czego więcej trzeba do nawiązania czystej i zdrowej relacji?! Tobio nagle ujrzał światełko w tunelu dla swoich przemyśleń. Z pewnością nie był pierwszą i nie będzie ostatnią osobą, która wpadła na ten "szalony" pomysł zawarcia rozejmu. A gdyby tak... zaprzyjaźnić się z tym rudzielcem? Gdyby pomóc mu nieco bardziej niż tylko przy znalezieniu siostry? Jeśli udałoby mu się zdobyć bezgraniczne zaufanie jednego z wilkołaków, to byłby już pierwszy, ale jak wielki krok do uczynienia tego świata trochę mniej brutalnym i trochę bardziej bezpiecznym.

Hinata wciąż nie mógł się pogodzić z tym co się stało. W pewnym momencie, kiedy Kageyama zbliżył się do niego chcąc o coś zapytać, poczuł przypływ zwątpienia i strachu przed kuszą, która obecnie towarzyszyła łowcy jako główna z broni. W porywie kolejnych emocji uciekł i skrył się pomiędzy większymi skałami, gdzieś w pobliżu, by mieć mimo wszystko dobry widok na dalsze poczynania tego człowieka. Tobio zaś westchnął i zganił się w myślał za zbyt gwałtowne ruchy względem poruszonego stworzenia. Nie był jakoś specjalnie religijny, jednak widok ciał bezwładnie porozrzucanych na całej przestrzeni dawnej "osady" wzmagał w nim przeczucie, iż zostawić tego tak po prostu nie wypada. Przeszukał zatem resztki niektórych mebli i zebrał wszystkie możliwe materiały, którymi później przykrył zwłoki. Hinata chciał na początku zareagować uznając Kageyame za zdrajce, który pragnie teraz okraść martwą watahę, lecz dał mu chwilę na dokończenie swych czynności. Nie bardzo rozumiał na czym polega jego obecne zajęcie, ale instynkt podpowiadał mu, że nie ma to złych intencji. Tobio zdecydowanie nienawidził tego robić. Już raz był zmuszany do pomocy w chowaniu zmarłych i nigdy nie sądził, że będzie musiał tego dokonywać po raz drugi. I to jeszcze w pojedynkę. Jednak znalazł dogodne miejsce, gdzie uczynił pochówek dla tak licznej gromady stworzeń. Kiedy zakończył zdał sobie sprawę, że znów zrobił coś o ludzkim dobrym geście względem stworzeń, do których chciał czuć nienawiść. Tym razem jednak nie próbował wzbudzić w sobie na nowo tego uczucia. Tym razem pragnął aby właściwie świat się dowiedział, że ludzie zamiast zabijać mogą pomagać wilkołakom.

Czuł jednak, że czegoś mu brakuje. To co zrobił wyglądało jak zwykłe zakopanie ciał. I nawet brzmiało to nie za dobrze. Zniknął więc na jakiś czas w lesie, by po chwili powrócić i udekorować ten grób bukietem kwiatów. Kiedy próbował okłamać swe umiejętności w dziedzinie składania kwiatów w bukiety podszedł do niego rudzielec. Patrzył jak Kageyama udręcza się nad roślinami, klnąc co jakiś czas pod nosem, aż w końcu układa coś co... można by nazwać bukietem i ustawia to pośrodku niewielkiego wzniesienia, pod którym spoczywali teraz bliscy rudzielca.

- Co ty tak właściwie zrobiłeś...?

- ...Pochowałem zmarłych wilkołaków - odparł czarnowłosy próbując prawdopodobnie odpowiedzieć na to samo pytanie samemu sobie. - Nie ma kapłana, który dopełnił by tej ceremonii, jednak... Myślę, że to mimo wszystko w jakiś sposób uszanuje dusze tych istot.

Trwali chwilę w ciszy spoglądając na świeżą ziemię, po czym łowca oddalił się by dokończyć oczyszczanie tego miejsca, poszukując przy okazji jakichś wskazówek na temat morderców tych stworzeń. Hinata nie mógł tego zrozumieć. Nikt mu nie wspominał o wyjątkach wśród łowców. Byli otoczeni jedną główną definicją zagrożenia. A tymczasem spotkał człowieka, który pomógł jemu, obiecał pomoc jego siostrze i stworzył coś co ma "uszanować dusze" najbliższych mu osób. Przez myśl przeszło mu nawet, że to może jakiś sen. Podszedł nieco bliżej grobu i dotknął zimnej i wciąż delikatnie wilgotnej ziemi. Nie. Uczucie było zbyt wyraźne jak na sen. Odwrócił się i spojrzał z niedowierzaniem na człowieka, który właśnie pieczołowicie sprzątał miejsce masowego mordu i jednocześnie jego dawny dom. Podszedł do Kageyamy i powstrzymujący obawy złapał go za rękaw jego kurtki, zwracając tym samym jego uwagę na sobie.

- Kageyama Tobio - wyszeptał patrząc wprost w jego oczy.

- Co chcesz?

- Jesteś... człowiekiem?

- Masz jakieś wątpliwości? Wyglądając jak ja w tym świecie mógłbym być wilkołakiem albo człowiekiem. Spójrz sobie na siebie i jak będziesz chciał zapytać o coś równie głupiego to przemyśl dwa razy co najmniej.

- Czyli jesteś człowiekiem?

- Tak, zaś ty totalnym debilem.

- I jesteś łowcą wilkołaków?

- ... Ja... Ja też kiedyś straciłem rodzinę... Ale takiego popierdolenia nie dostałem. Tak, jestem łow... - urwał nagle i powoli przeniósł wzrok na Hinatę. Czy po tym wszystkim rzeczywiście dalej jest łowcą? Trwali przez dłuższą chwilę w milczeniu, ale wilkołak cierpliwie wyczekiwał odpowiedzi, więc Tobio zdecydował się podjąć pewną decyzję. - Jestem łowcą. Ale... Nie zabiję żadnej podobnej ci istoty. Lepiej by dla wszystkich było gdyby wilkołaki i ludzie się pogodzili, jasna cholera.

Nowa fala rozdrażnienia jaka go ogarnęła, zmusiła do odwrócenia się od rudzielca i zabrania się za coś wymagającego mniejszego wkładu emocjonalnego myślenia, czyli zbierania połamanych kawałków mebli na jedną stertę.

Shoyo analizował powoli jego słowa. Czuł, że coś w tym człowieku się zmieniło od ich pierwszego spotkania.

tell me the reason | kagehina | hunter x werewolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz