Złe przeczucie.

1.1K 137 15
                                    

----------

Proszę bardzo! Już następnego dnia! Jak najszybciej, tak jak obiecałam! ><

Swoją drogą, nie miałam pomysłu na tytuł, więc musi być taki.. :')

Mam nadzieję, że się spodoba~! Wena mnie taka naszła, że jeśli tego nie spierdolę, to następny rozdział pojawi się wcześniej, niż za jakieś trzy miesiące...! ^^'

(wgl... coś mało przekleństw w tym rozdziale xD)

----------

Kageyama wstał powoli odkładając ostatnią połamaną deskę. Już miał się odwrócić, by zdecydować, w którą stronę powinni udać się teraz, gdy nagle poczuł jak ktoś go obejmuje, a po chwili przytula się mocno do niego. Cóż, jedyną żywą istotą w okolicy, która mogła takich rzeczy dokonać był Shoyo. Łowca spojrzał na rudzielca nie bardzo wiedząc jak zareagować.

- ... Nie boisz się mnie? - wybełkotał cicho pod nosem, przypominając sobie jak jakąś godzinę temu malec zwiał na sam dźwięk jego kroków.

- Nie - odparł zdecydowanie i z o wiele szczęśliwszą nutą w głosie.

- No proszę, humorki się nagle poprawiły?

- No bo... Jednak nie jestem taki zupełnie sam.

- No w końcu masz jeszcze siostrę.

- Czyli też wierzysz, że nadal jeszcze żyje? - rudzielec odsunął się odrobinę, by spojrzeć z nadzieją i delikatnym uśmiechem na Kageyame.

- Na pewno żyje i obiecuję, że ją uratujemy.

Hinata uśmiechnął się szeroko i przytulił mocno do łowcy, który tym razem postanowił zaufać instynktowi i objąć trochę niepewnie rudzielca.

- Chciałbym żeby było więcej ludzi takich jak ty, Tobio.

Kageyama nie oczekiwał takiego postępu, w swym nowym postanowieniu, w tak krótkim czasie. Czuł, że wtulony w niego wilkołak darzy go obecnie ogromnym zaufaniem. Powinien odczuwać radość, jednak niepokoiło go jak szybko to wszystko przebiegło. Miał złe przeczucia dotyczące całkiem prawdopodobnego spotkania z tamtymi łowcami. Bądź co bądź, swój "pierwszy krok" genialnego planu wykonał, nie bardzo zastanawiając się co zrobi dalej. Darem przekonywania nie grzeszył, więc jeśli nie będą to głupcy poziomu zbliżonego do Hinaty, to marne miał szanse na przekonanie ich do odrzucenia broni przeciw tym istotom.

Po dłuższej chwili, kiedy Tobio uznał, że tulenie się na środku wymordowanej i zniszczonej wioski, jest dość niestosownym pomysłem, postanowili, że najwyższa pora ruszyć w dalszą drogę. Przeszukali nieco okolicę i w końcu natrafili na swego rodzaju wydeptaną ścieżkę. Zdecydowali się ruszyć w tym kierunku. Podczas wędrówki, Kageyama zaczął zastanawiać się, która tak właściwie jest godzina. Zrobił się też naprawdę głodny, więc ostatecznie uznał, że musi być to w okolicach południa.

- Przydałoby się coś zjeść.

- Miałem właśnie to samo powiedzieć - zaśmiał się Hinata, przystając na chwilę i rozglądając się wokół, jakby czegoś szukając.

Łowca przeszedł kilka kroków dalej, by również się zatrzymać i sprawdzić powód, dla którego nie słyszał irytującego dreptania i monologu swojego towarzysza.

- Hina-- - wilkołak w mgnieniu oka znalazł się przy nim i zasłonił dłonią usta, nasłuchując czegoś wyraźnie. Jego rudawe uszy wyprostowały się bardziej niż zazwyczaj.

Minęło kilka sekund, przez które Tobio zauważył bardzo niepokojący błysk w oczach przyjaciela. Ten zaś, jakby dając potwierdzenie obawom wyższego chłopaka, rzucił się znienacka do szaleńczo szybkiego biegu w ciemne gęstwiny lasu. Kageyama stał zupełnie zdezorientowany. Po kilku chwilach, słysząc wciąż oddalające się dźwięki łamanych gałązek i zrywanych liści, poczuł jak w ekspresowym tempie ogarnia go cholerny niepokój, a złe przeczucia podsuwają na myśl co raz gorsze scenariusze. Nie wiele już więcej myśląc, rzucił się w pogoń w kierunku, w którym zniknął Hinata.

Serce biło mu niemiłosiernie. Miał zasadę, iż przeczucia warto się słuchać, zwłaszcza jeśli należy do tych złych, gdyż one zazwyczaj prędzej czy później się spełniają. Mimo jego mentalnych błagań, aby tym jednym razem się pomylił, i aby jego zmartwienia okazały się być zbędne... W pewnym momencie wśród ogólnej ciszy przerywanej szybkim oddechem spowodowanym nieprzerwanym biegiem, usłyszał głośny, płaczliwy skowyt, którego głos na obecną chwilę rozpoznałby wszędzie. Kilka sekund później usłyszał wystrzał, a po chwili kolejny. Pierwszy raz w życiu czuł, jak łzy cisną mu się do oczu. Biegł teraz zdecydowanie szybciej, niż podczas jakiegokolwiek treningu. Minęło może dwadzieścia sekund, kiedy udało mu się wydostać na małą polanę, gdzie zobaczył ledwo żywego Hinatę, cicho skomlącego i kulącego się z bólu na ziemi, zaś kilka metrów od niego z wycelowaną wprost w wilkołaka bronią stał... Jego przełożony, za czasów obozu treningowego.

- Oikawa-san... - wyszeptał z niedowierzaniem, zwracając uwagę chłopaka na sobie.

- Tobio-chan...? - szatyn opuścił lekko broń i spojrzał z nutą przerażenia na swojego dawnego ucznia. Ten zaś, przygryzł w porywie gniewu wargę i rzucił się prędko do Hinaty, podnosząc go lekko i ostrożnie obejmując.

- Jak bardzo jest z tobą źle?

- Uhm... jeszcze żyje... - wyszeptał z bólem w głosie rudowłosy.

Oikawa nie mógł zrozumieć co się dzieje, ale wiedział, że jego celem jest zabić tego malca. Wycelował więc broń z powrotem i powiedział głośniej:

-Tobio, odsuń się! Oszalałeś?! To diabelstwo może w każdej chwili stracić kontrolę i cie zabić! Takie istoty należy wyeliminować.

- Dlaczego więc nie spróbujesz i nie zabijesz najpierw mnie?

- Że co, zdaj--

- Tooru? - z drugiej strony polany wybiegł kolejny łowca, najwyraźniej zwabiony dźwiękiem strzałów. - Co jest gran-- Tobio...?

- Iwaizumi... - chłopak nie mógł uwierzyć, że tymi "innymi łowcami" byli sami jego dawni nauczyciele. Cóż, gdyby nie ten rudzielec i zupełna zmiana celu misji w jakiej miał tutaj przybyć, w obecnej sytuacji prawdopodobnie odczuwałby do nich respekt. Teraz jednak objął pozycję gotowego do podjęcia walki nie z wilkołakiem, lecz z łowcami, do których niegdyś także należał.

- Iwa-chan... Musisz mi pomóc, przekon... - Oikawa poczuł jak ręka jego kompana zaciska się na jego ramieniu. Odwrócił się, by spojrzeć w jego oczy, z których wyczytał, że w tej sytuacji należy dać spokój. Choć wyższy chłopak zazwyczaj uparcie dążył do celu, wiedział, że słuchanie się decyzji Hajime jest zazwyczaj jedyną dobrą drogą. Opuścił więc broń spoglądając na tamtą dwójkę.

Tobio szanował obu przełożonych, ale gdzieś w głębi serca zawsze większą sympatią obdarzał Iwaizumiego. Wstał powoli, trzymając przerażonego Hinatę na rękach i kiwnął lekko głową w ramach podziękowania w kierunku Hajime, po czym ruszył szybko w kierunku domu. Nie był to czas na rozmowy z kategorii "dlaczego sytuacja wyglądała tak a nie inaczej". Czarnowłosy łowca był przekonany, że nie było to ich ostatnie spotkanie. Jeszcze zdążą sobie wszystko wyjaśnić, póki co zaś najważniejszym jest by po raz kolejny uratować życie Hinacie. 

tell me the reason | kagehina | hunter x werewolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz