Prolog cd.

12 2 0
                                    

-Wróciłe~~em! – śpiewnym głosem przywitał się Aidem. Na widok Percivala podrywającego się z kanapy, zaśmiał się. – Z tego co pamiętam, to miałeś myśleć, nie spać – pogroził mu palcem.

-Już dawno zdążyłem to rozszyfrować – oburzył się lekko. – A ty z pewnością się nie spieszyłeś – spojrzał na obładowanego torbami mężczyznę. Słońce stało już wysoko na niebie, a jego ciepłe promienie wdzierały się do pomieszczenia, pomimo szmat na oknach.

Aidem wzruszył ramionami i poszedł do kuchni. Zaczął segregować zakupione rzeczy. W większości było to jedzenie, ale też ubranie dla chłopaka, sztylet i krótki miecz. – To, co nowego? – rzucił przez ramię.

-Wiem gdzie i kiedy odkryję magię – uśmiechnął się złośliwie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że mężczyzna go i tak nie widzi.

-No... - ponaglił go.

-Samotna Góra – westchnął. - „Magia zamknięta w samotności". Chodzi o tą górę. Słyszałem od nauczyciela historii, że jest tam stary zamek. Może to o to chodziło? A ten znak, gwiazda w kole, to chodzi o pełnię.

-O! No to super, że zagadka rozwiązana – powiedział wracając do pomieszczenia. Na stole położył ubrania, sztylet i miecz. – Ale gdzie jest ta góra?

Percival zamrugał. Jak można nie wiedzieć, gdzie jest Samotna Góra? Przecież to jedyna góra w okolicy! Trzy dni drogi na zachód od stolicy. Jeśli wyruszą dziś będą tam przed... Przypomniał sobie wóz.

-Gdzie mnie wywiozłeś?! – spytał zdenerwowany.

-Jesteśmy w Mattvile – powiedział zdezorientowany.

Mattvile jest o pół dnia drogi od stolicy. Na nieszczęście na północ. Chłopak się zamyślił. Do pełni zostało około tygodnia, więc mieli czas. Przynajmniej o tyle dobrze.

-Powinniśmy wyruszyć dzisiaj – zadecydował. – Będziemy mieć czas na znalezienie zamku i w ogóle dojście do niego. Podobno górę otacza las.

-Ktoś się wczuł, – zaśmiał się mężczyzna, - a pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu mówiłeś do mnie per „kmieciu" i nie chciałeś mnie słuchać - przyglądał się z rozbawieniem ożywionemu chłopcu. – Widziałem, że zjadłeś cały gulasz, - powiedział po chwili, z wyrzutem – więc na drogę bierzemy sam suchy prowiant. Kupiłem trochę sera, chleba, jakieś owoce, ciastka, a bo czemu by nie – uśmiechnął się, - wodę i suszone mięso. Powinno wystarczyć, bo jest tego dość dużo. Ja idę to popakować, a ty Percy się przebierz. Mam nadzieję, że wiesz do czego to służy – wskazał na broń leżącą na stole. Chłopak pokiwał głową. Przecież jest księciem, oczywiście, że umie władać mieczem!

Kiedy mężczyzna zajął się pakowaniem, chłopak wstał i zaczął się przebierać. Aidem kupił mu proste, materiałowe spodnie i zwykłą koszulę. Do tego miał pas, do którego mógł przymocować broń i skórzane buty za kostkę. Wszystko było w miarę wygodne. Ubrany już, podszedł do kuchni patrząc na krzątającego się mężczyznę. Chwilę się zastanawiał, prowadząc wewnętrzną walkę z samym sobą, ale w końcu się przemógł.

-Perry – powiedział cicho.

-Mówiłeś coś? – odwrócił się trzymając w ręce jabłko.

-Zdrobnienie mojego imienia. Perry. Tak do mnie się zwracano w pałacu – zaczerwienił się.

-O! – zaśmiał się. – Widzę, że zdradzenie swojego imienia to jest dla ciebie kamień milowy – znów salwa śmiechu. – Czytałem o takim kraju, gdzie tylko najbliższe osoby zwracają się do siebie po imieniu – spoważniał trochę. – Tylko się we mnie nie zakochaj – ponownie wybuchł śmiechem.

Oburzony Percival wrócił na kanapę. Co za cham i prostak! Aż do momentu wyjścia, nie odezwał się ani słowem.

-Masz – rzucił mu jakiś tobołek Aidem. – kolejny prezent – uśmiechnął się i wyszedł za drzwi.

Chłopak rozłożył materiał. To był długi, czarny płaszcz z kapturem. Zarzucił go sobie na ramiona, zapiął klamrą pod szyją i wyszedł z mieszkania. Mężczyzna czekał na niego pod budynkiem. Na ulicy stał lekko wystraszony chłopiec, trzymając za uzdy dwa konie. Były to wałachy. Percivala zastanawiało skąd Aidem miał tyle pieniędzy, ale przypomniał sobie, że przecież wykonuje swoją robotę. Z pewnością dostał jakiś kapitał na tą misję.

Mężczyzna chwilę jeszcze mocował się z jukami. Kiedy skończył, dał przestraszonemu chłopcu kilka złotych monet (przecież to stanowczo za dużo!), po czym zabrał wodze od niego i wskoczył na siodło karego konia. Percival poszedł za jego przykładem, zajmując miejsce na siwym i spokojnym, i już po chwili wyruszyli.


Kontynuacja prologu :) Miłego czytania :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 14, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SihiriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz