Rozdział 2

289 27 5
                                    

*Ayano*
Nigdy niewierzyłam w duchy aż do teraz. Kiedy obiawił mi się Hogake, zmieniłam zdanie.

Stałam przed mną Minato. Jego bystre oczy na mnie uważnie patrzyły.

-Twoja historia wcale nie jest skończona, Ayano.-

Mówi.

-O swojej przeszłości i przyszłości nic nie wiesz.-

Czyli tak naprawdę nic o sobie nie wiem? Co się tu dzieje?

Patrzę na niego, jakby zwariował. Usiadł przy ognisku i kiwnął głową, abym zrobiła to samo. Jednak w pół drogi zatrzymał mnie głos Sasuke.

-Ayano, nie ruszaj się!-

Rozkazał mi. Ja jednak nie odwróciłam się. Podeszłam, usiadłami i popatrzyłam na mężczyznę pytającym wzrokiem.

-A więc, pamiętasz, jak twój ojciec odszedł od ciebie?

Kiwnełam głową, że tak.

-Musiał niestety odejść. Wezwał go jeden z członków Akatsuki... Uchicha Madara.-

Musiał? Naprawdę koniecznie?

-Niestety, musiałem zapieczętować twpjego bliskiego. Zniszczyłby całą wioskę i zabiłby wieletysięcy niewinnych ludzi.-

Czułam na swojej twarzy kilka zimnych łez. Byłam bardzo ciekwawa, w kim zapieczętował tatę?

-Dziewięcioognistego zapieczętowałem w swoim synie.

Moje źrenice zrobiły się ogromne. Tęczówki zmienił kolor na biały. Patrzyłam na Minato z ogromnym strachem. Jak można zrobić to własnemu synowi?

-Jednak przejdźmy do przyszłości. Jeżeli będziesz naprawdę wściekła, obudzisz w sobie ciemną stronę. Zaczniesz stawać się o wiele siniejsza niż większości shinoby. W skrucie: będziesz niepokonana.-

Teraz to ja zwariowałam. Mam jakieś 2 połówki? Co?

I nagle poczułam dłoń na swojej głowie. Spojrzałam na Czwartego. Uśmiechnął się.

-No to ja się zmywam.-

Wstał i powoli zapadł się pod ziemię. Spojrzałam za siebie. Moi znajomi stali w pozucji gotowej do walki. Machnełam ręką, że już po wszystkim.

Wszycy podeszli do ogniska. Jako pierwszy zabrał białowłosy.

-No to się nieźle wpakowałaś...-

Zignorowałam go. Patrzyłam na ogień. Pomarańczowe płomyki tańczyły jak szalone. Na ich widok zachciało mi się spać.

Wstałam ze swojego miejsca. Przetarłam oko i poszłam w strone drzewa, bo mi się zachciało popatrzeć na księżyc. Kiedy się odwróciłam, wszyscy spali przy ognisku z wyjątkiem Sasuke.

-Ayano. Chodź tu do mnie.-

Powiedział cicho. Znowu usiadłam, ale tym razem bliżej mojego towarzysza.

-Widzę, że nie masz broni.-

Faktycznie. Nie małam ani jednego kunai'a i shukena przy sobie. Popatrzyłam pytająco w jego ciemnie oczy.

-Masz. Mam taką jeszcze jedną w zapasie.-

I podał mi swoją katanę.

Po raz pierwszy dostałam jakiś... podarunek.

Zarumieniłam się.

~Nie rumień się, nawet się nie warz!~

Odezwał się w mojej głowie, ale go zlekceważyłam. Wziełam do ręki miecz i zamachałam nim ostrożnie. Był idealnie wywarzony. Schowałam go do pochwy i nałorzyłam ją na plecy.

-Mam nadzieję, że ci się przyda.- oznajmił. Kiwnełam głową. W końcu połorzyłam się na trochę mokrej ziemi.

-Dobrej nocy, Ayano.-

Usłuszałam szept. Machnełam do niego ręką i zamknełam oczy.

Śnił mi się mój ojciec...

______Time Skip______

Nagle się obudziłam. Fala gorąca uderzyła we mnie. Zasłoniłam oczy.

Poczułam zimną bryzę. Kiedy się ruszyłam, noga strasznie mnie zabolała. Patrzę: była cała we krwi. Przestraszyłam się. Leżałam na jakimś płaskim kameniu, który stał po środku rzeki.

Niestety, musiałam poczekać na pomoc lub zdechnąć...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 28, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Cichy Biju | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz