Motylek

840 127 7
                                    


  - Gilbeeeeert?
Słodki głosik rozbrzmiał tuż za plecami Niemca. Feliks objął go za szyję i oparł brodę na czubku jego głowy. Zerknął w ekran komputera. E. Nuda. Zachciało mu się projekty kończyć. Pf. Zakrył łapkami czerwone oczy. GIilbert westchnął.
- Nudzę się, Gi. Patrz, jaki ja biedny, znudzony jestem...
- I co chcesz, żebym zrobił, Fel? - wziął w dłonie ręce Feliksa i ściągnął je ze swoich oczu.
- No... Bo ja mam sprawę. Ale się zgodzisz? Bo to chwilkę tylko, a ja bym ci pokazaaał... - Zaczął paplać. Szybko, bez ładu i składu. Ot, może Gilbert nie zauważy, że nie powiedział o co chodzi i się zgodzi!
- No dobra, dobra. Mów.
- Ale zgadzasz się?
- No powiedzmy.
- Podnieś mnie.
Gilbert zmarszczył brwi. Westchnął ciężej. Na jego twarzy wymalował się wyraz bardzo specyficzny i bardzo wiele mówiący. Mówiący na przykład, że żyje z idiotą. W duchu stwierdził, że powinien był przemyśleć swoje życiowe wybory i decyzje...
- I nie mogłeś od razu powiedzieć? Po cholerę mam cię podnosić? Jak nie możesz dosięgnąć czekolady w kuchni, to weź sobie krzesło.
- No ale już się zgodziłeś! Za późno! A krzesła są dla pedałów, jak nie dosięgam, to wchodzę na blat. Ale nie o to chodzi!
Gilbert wstał, kręcąc lekko głową. A dziadek mówił, żeby się z Polakami nie układać! Nie do końca o związki mu chodziło, ale... Cóż, stała za tym jednak jakaś ludowa mądrość.
Feliks splótł ręce na karku albinosa i uśmiechnął się szeroko. Gilbert... Gilbert położył ręce na jego tyłku. Blondyn chrząknął. A potem chrząknął jeszcze raz, już bardziej stanowczo.
- No już, już - mruknął białowłosy. - Nawet się nacieszyć człowiekowi nie dadzą...
Dźwignął chłopaka, jedną ręką przytrzymując go w pasie. Feliks uśmiechnął się szeroko, zbliżył twarz. Gilbert już miał nadzieję, że może po prostu Pchle romantyzm się włączył przed walentynkami. Albo że się stęsknił i chce go pocałować, ale nie... Czego on się, głupi, spodziewał!
- Patrz, patrz! Jestem motylkiem! - zawołał Feliks, muskając rzęsami rzęsy Gilberta.
Gilbert... Cóż. Westchnął. Dużo wzdychał ostatnio...
- Nie jesteś, Feliks. Wiesz jaki jesteś? Wiesz?
- Hmmm, jaaaaki? Wspaniały? Cudowny? Uroczy? - odsunął się lekko, oplatając nogami pas mężczyzny.
- Nie. Zjebany - wyszczerzył zęby, słysząc prychnięcie Feliksa. - A wiesz, jaki jeszcze, skarbie mój najdroższy?
- No?
- Jesteś... - urwał, czekając na reakcję.
- No jaki? - jedna jasna brewka uniosła się wysoko.
- Taaak... - kolejna kusząca pauza zawisła w powietrzu.
- Hmmm?
- ...cholerrrnie ciężki. Mogę cię już puścić?
- ... Jeb się.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 14, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kiss MemeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz