Rozdział 2. To można jeszcze uratować.

117 8 4
                                    



~ Mike ~

Spojrzałem na chłopaka, uśmiechając się nadal lekko. Cieszyłem się z naszego układu i liczyłem, że obaj damy radę zrealizować nasze obietnice.

- No to... Może chcesz, żeby cię oprowadzić po szkole i okolicach? - Zapytałem, chcąc zacząć spełniać moją pierwszą część umowy. Na darmowe wejściówki jeszcze sobie trochę poczeka.

~ Wiktor ~

- Jasne, chętnie pozwiedzam, żeby jutro się nie zgubić. - Powiedziałem z delikatnym uśmiechem, poprawiając na sobie zieloną koszulkę z obrazkiem UFO na plecach. Do tego miałem założone luźne jeansy. Nigdy nie dbałem o ubrania, a raczej czy coś jest modne, czy nie. Za to mój brat ciągle mi jęczał, jak to powinienem dbać o swój wygląd, ale nie to w życiu było cenne. Co mi z wyglądu, skoro w środku byłbym pusty? Wolałem skupić się na nauce, którą stawiałem na pierwszym miejscu.

~ Mike ~

Przyjrzałem mu się uważnie, gdy obaj wstaliśmy. Nie no, jak on wygląda...

- Um... Wiktor? Nie masz innych koszulek? - Zapytałem, widząc nadruk na jego plecach. U nas w szkole, mimo, że było wielu uczniów, nie utworzyła się grupa "kujonów". Każdy, zwłaszcza ci inteligentni i z dobrymi ocenami, starali się ubierać modnie, żeby wyglądać na takie "ideały", jak to niektórzy ich nazywali i to było dobre. Każdy z nich starał się ćwiczyć i być równie wysportowanym jak reszta uczniów. Celem tego było, żeby prymusi nie byli dręczeni jak w innych szkołach. Tak było dotychczas, ale patrząc na wygląd Wiktora, byłem pewny, że specjalnie dla niego, niektórzy będą mogli zmienić zdanie na temat równości wszystkich. W końcu taki kujon to niezła rozrywka, a ja chciałem mu oszczędzić tych "atrakcji", które mogły go spotkać.

~ Wiktor ~

- No, mam inne koszulki, a co? Ta jest brudna? - Zapytałem przeglądając się w lustrze za nim wyszliśmy. Nie rozumiałem tego, jak można osądzać innych po wyglądzie. To była głupota i według mnie każdy mógł się ubierać, jak chciał i w czym było mu wygodnie, o ile było to schludne. W gimnazjum często wyśmiewano się z moich ubrań, co ignorowałem jednak, gdy pewnego razu przyszedłem pobity do domu, Matt zmusił mnie do nauki samoobrony i pomimo ciała jakie posiadałem, potrafiłem się choć trochę obronić, a raczej zyskać czas na ucieczkę. Z dwójką niezbyt napakowanych napastników było jeszcze łatwo, gorzej gdy było ich trzech lub więcej.

- No to gdzie najpierw? Akademik? Szkoła? Okolica? - Zapytałem podekscytowany wychodząc z pokoju.

~ Mike ~

Przewróciłem oczami i wyszedłem z pokoju, zamykając go na klucz. Postanowiłem sobie, że wieczorem z nim pogadam o tym, żeby nie ubierał się w ten sposób.

- Zaczniemy od akademika. - Odpowiedziałem, prowadząc go korytarzem i opowiadając, jakie zasady tu panują, które z nich i tak nie są przestrzegane oraz jakie są kary. Po długich minutach chodzenia po w miarę nowym budynku, wyszliśmy na zewnątrz. Skierowałem się w stronę budynku szkoły.

- Z tego co wiem, będziesz ze mną w klasie, więc nie będzie tak źle, ale klasa ogólnie też jest spoko, wiec nie masz czym się stresować. - Powiedziałem puszczając mu oczko i ruszyłem w pierwszy szkolny korytarz.

- Na parterze są sale języków obcych, na pierwszym piętrze angielskiego, historii i reszty humanistycznych.... Na drugim piętrze są matematyczne, biologiczne i geograficzne, a na ostatnim piętrze fizyczne, chemiczne i dwa laboratoria. Reszta przedmiotów jest w piwnicach. - Tłumaczyłem, gdy przechadzaliśmy się po poszczególnych piętrach. Gdy zeszliśmy na parter, poprowadziłem go do drugiej części szkoły.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 16, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miki i Wiki.  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz