Z dedykacją dla wszystkich moich followersów❤
Naprawdę Cieszę się, że Leon jest cały i zdrowy. Wykonał tyle wręcz nie możliwych, rzeczy i wrócił.
A jeśli chodzi o mnie to wybudowałem już Świątynie dla Kymopolei, więc jutro wyruszam do Obozu Jupiter. Siedząc na podłodze w domku nr. 1, obmyślałem gdzie mogę wybudować Świątynię.
W tym momencie usłyszałem pukanie do drzwi.- Proszę!!- krzyknąłem. Do domku weszła Piper.
- Hej! - przywitała się.
- Cześć!
Usiadła obok mnie, zobaczyła mapy i spytała:
- Co robisz?
- Pipes, jutro wyjeżdżam do Obozu Jupiter, żeby wybudować tam świątynie dla Kym.
- Mogę jechać z Tobą?
- No, hm, jeśli chcesz.
- Pewnie, że chce, Beethoven. Chętnie zobaczę się z przyjaciółmi.
Następnie udaliśmy się do Chejrona. Centaur się zgodził i powiedział, że jeśli chcemy to ktoś jeszcze może z nami jechać. Wybiegliśmy z Wielkiego Domu, i udaliśmy się w stronę domku nr. 3. Byłem pewny, że właśnie tam są nasi przyjaciele. Nie myliłem się. W domku Posejdona byli: Percy, Annabeth, Nico, Leo i Kalipso.
- Czołem. - przywitaliśmy się.
- Hej. Co tam u Was?- spytał Percy.
- Jedziemy jutro do Obozu Jupiter. Pytanie jest proste: Chcecie jechać z nami?
- Pewnie!!- wykrzyknęli.
- No to się pakujcie. Jutro po śniadaniu, Hazel po nas przyjedzie.
Wszyscy ( oprócz nas i Percy' ego) wybiegli z domku z prędkością światła.
- Gdzie...?- zaczął Percy.
- Poszli się spakować. Ty lepiej tez to zrób.- powiedziałem. Gdy syn Posejdona się pakował, Ja i Piper wyszliśmy z domku, i również poszliśmy się spakować.Równo po 10 minutach wszyscy staliśmy w domku Percy; ego z walizkami. Postanowiliśmy, że zostawimy je tutaj. Następnie udaliśmy się na kolację.
Chyba wszyscy nie możemy się doczekać wyjazdu, do Nowego Rzymu.