7 lat wcześniej...
Wbiegłam szybko do pokoju śmiejąc się z goniącego mnie taty. Miał na sobie śmieszny strój zieloneko ludka, który jak to mówił tata, był elfem.
Skoczyłam szybko na łóżko i przycisnełam do siebie mojego misia.
- Tatusiu opowiedz mi bajke na dobranoc.- zachichotałam i weszłam pod kołdre.
Tata usiadł obok mnie i mocno przytulił.
- Dawno, dawno temu...
- Dlaczego wszystkie bajki były dawno? - przerwałam mu.
- No dobrze więc dzisiaj opowiem ci bajke, która dopiero się wydarzy.- zaśmiał się a ja do niego dołączyłam.- Pewnego dnia na świat przyszła piękna dziewczynka. Miała kochającego tatusia oraz całą rodzine, która tworzyła gang. Prim bo tak właśnie miała na imię, rosła duża i silna. Pewnego dnia nauczyła się używać różnej broni do własnej obrony. Była szczęśliwa, że ma tak kochającą rodzine. Pewnego dnia kiedy na jej drodze zastała różne przeszkody myślała, że nie da rady sama nic zrobić. Jej rodzina myślała inaczej i ją wspierała a nawet pomagała. Prim wyrosła na piękną, odważną kobietę, która dla rodziny zrobi wszystko. Aż pewnego dnia założyła swoją własną rodzinę i żyła długo i szczęśliwie.- ziewnął i złożył buziaka na moim czole.- Dobranoc kochanie. Śpij dobrze Hope.
- Tatusiu? A czy ta dziewczynke miała mamusie?- spytałam czując ból wypowiadając ostatnie słowo.
Tata uśmiechnął się smutno i mocno mnie przytulił.
- Nie myśl o mamie skarbie. Wiem, że jest ci ciężko. Kiedyś ci wytłumaczę dlaczego mama odeszła, a teraz śpij.- uśmiechnął się.- Jutro jest ważny dzień.- wstał i wychodząc z pokoju zgasił światło a ja po chwili usnęłam.
3 lata temu...
- Evan? Co się dzieje? Gdzie jest tata?- krzyczałam próbując przekrzyczeć alarm antywłamaniowy.
- Schowaj się Hope! Są w środku! Ona tu jest! I idzie po ciebie!- wykrzyczał i zabrał broń biegnąc w strone drzwi frontowych.
Szybko zabrałam sztylety i pistolet i pobiegłam w strone wyjścia awaryjnego gdzie zbierali się pozostali.
Cały tłum ruszył podziemnym przejściem do wybrzerzy miasta i wchodził do przygotowanych samochodów.
- Wszyscy są?! - wykrzyczał zastepca przywódcy czyli mojego taty skanując wzrokiem tłum.- Hope?! Do cholery ktoś widział Hope?!- wydarł się jeszcze głośnien a każdy zaczął się za mną rozglądać.
- Gdzie jest tata?- spytałam.
Derek podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.
- Został. Cholera przykro mi Hope. - zaszlochał.- Nie wiem czy jeszcze go zobaczysz.
Nie potrafiłam przyjąć tego do wiadomości. Jak to został? Obiecał, że zawsze przy mnie będzie. Nie opuści. A teraz nawet nie wiem czy kiedykolwiek go zobaczę. Nawet sie nie pożegnał. Chociaż obiecał.
Poczułam nawarstwiające się łzy w moich oczach. Mocno wtuliłam się w Dereka i zaczełam krzyczeć. Nie mogłam a raczej nie chciałam uwierzyć, że go nie ma. Najpierw mama a teraz on. Chociaż on zrobił to dla mnie, a matka? Nawet mnie nie chciała.
Wytarłam łzy i wsiadłam do samochodu. Nigdy więcej nie pozwole na to aby ktoś ode mnie odszedł. Nigdy. Nawet jeśli moja matka będzie chciała mnie zabić.
Hej hej.
Jest pierwszy rozdział bardziej jak prolog ale nie ważne. Bądźcie wyrozumiali ponieważ to moja pierwsza tego typu książka. Jeśli się wam podoba zostawcie coś po sobie a ja będe wiedziała, że mam pisać dalej.
Buziaki.
CZYTASZ
Prim
Teen Fiction[fragmen książki]... - Potrzebuje kogoś mądrego... zabawnego, znającego się na elektronice...- wymieniałam wyłamując sobie po kolei palce.- przystojnego..- w tej chwili na niego spojrzałam. Nie był co prawda urodziwy ale nad tym da się popracować...