Mineły trzy tygodnie odkąd zraniłam swoją stopę. Przez ten czas nie zrobiłam nic, co mogłoby przyspieszyć moje poszukiwania. Do szkoły wróciłam dopiero dwa tygodnie temu więc od tamtej pory wzięłam się za siebie. Poranne treningi mi nie starczały, a dłuższe dystansy nie wchodziły w grę. Dlatego już od jakichś czterech dni wykonuje swoje treningi dwa razy dziennie. Forma mi się poprawia z czego mój szef Derek się cieszy, ponieważ już niedługo odbywają sie kolejne wyścigi, z których na moje konto wpłynie troche kasy.
Jeśli chodzi o naukę to cóż, hmm mogę powiedzieć, że nie jest tak źle chociaż i tak nie odrabiam prac domowych. Póki co zorganizowałam akcję, która ma na celu zebranie wszystkich podpisów uczniów, którzy chodzą do tego liceum. Oczywiście mogłabym włamać się do gabinetu dyrektora i ukraść całą liste osób, ale po co robić sobie dodatkowych problemów skoro dyrektorek i tak za mną nie przepada, a nie chciałabym mu się jeszcze bardziej narażać.
Wszystkie podpisy zostaną zeskanowane przez naszego zastępczego informatyka. Znajdziemy o tych ludziach wszystkie informacje ze wszystkich baz danych i dowiemy się kto jest najlepszy. To właśnie tak za każdym razem szukano odpowiednich osób do odpowiednich funkcji.
Nie myślałam, że tak długo to wszystko będzie trwać, bo aż prawie miesiąc uczę sie w tym liceum, a i tak nie znalazłam jeszcze nikogo odpowiedniego. Oczywiście nie uważałam też, że będzie łatwo.
Otworzyłam leniwie oczy słysząc budzik, który nastawiłam wczoraj wieczorem. W pół do szóstej to nie jest moja wymarzona godzina do wstawania. Szczególnie kiedy położyłam sie spać o pierwszej w nocy. Wyłączyłam pikające urządzenie i z uśmiechem na twarzy postanowiłam odpuścić sobie dzisiejszy trening. Miałam się wziąść za forme, a znowu odpuszczam. No cóż.
Zamknełam oczy i znów odpłynełam w kraine morfeusza.
***
Jak na złość mój zasrany budzik nie zadzwonił wtedy kiedy powinien. Spóźniłam się przez to na pierwszą lekcje, którą na szczęście była chemia. Nie to, że coś ale nie lubie tego przedmiotu.
Szybko zerwałam się i ubrałam pierwsze lepsze ubrania i ruszyłam do kuchni pomijając makijaż. Zabrałam jabłko i wode, i szybko ubrałam swoje czarne martensy. Zabrałam kluczyki od swojego motoru i pobiegłam do garażu. Wyjechałam z niego moim cudeńkiem udając się prosto do szkoły.
Pech chciał, że zaczęła sie już druga lekcja, na której miałam wf. Trener się wścieknie jeśli przyjde w połowie lekcji, a na dodatek da mi jakieś beznadziejne ćwiczenia. Westchnęłam po czym zaparkowałam swój motor i zabrałam swoją torbe wyjmując z niej jabłko. Jak pójde do szkoły to mogą mnie złapać więc odpada. Biblioteka tak samo. Baba od razu mnie wyśle do klasy z jakąś woźną.
Nagryzłam jabłko, a do głowy wpadł mi świetny pomysł. Wolnym krokiem skierowałam sie na tyły budynku, przy którym była fontanna z murkiem. Tam bardzo rzadko kto chodzi, a dyrektor woli siedzieć w swoim gabinecie więc nie było problemu.
Wyrzuciłam ogryzek gdzieś za siebie, a po paru sekundach usłyszałam odgłosy bójki. Wyszłam zza ściany i ujrzałam widok, który do przyjemnych nie należał. Dwóch umięśnionych chłopaków z drużyny koszykówki biło niższego od siebie typowego kujona. Chłopak bezskutecznie próbował oddawać ciosy co spotykało się z szyderczym śmiechem pozostałej dwójki.
Nie zauważyli mnie chociaż stali do mnie przodem, gdy wreszcie ich wzrok napotkał moją osobę zaprzestali swoich czynów. Na ich twarzy wystąpił lekki niepokój, który zaraz zamienili w kpiące uśmieszki.
- Hej laluniu? Nie powinnaś być teraz na lekcjach?- spytał jeden z nich, który był blondynem.
- O to samo mogłabym zapytać was debile.- uśmiechnęłam się słodko i zatrzepotałam rzęsami tak jak robiły to wszystkie inne sztuczne laski.
CZYTASZ
Prim
Teen Fiction[fragmen książki]... - Potrzebuje kogoś mądrego... zabawnego, znającego się na elektronice...- wymieniałam wyłamując sobie po kolei palce.- przystojnego..- w tej chwili na niego spojrzałam. Nie był co prawda urodziwy ale nad tym da się popracować...