Biegłam szybko ulicami Los Angeles aby dotrzeć do domu na czas. Spojrzałam przelotnie na zegarek. 6:48. Dwanaście minut do wyjazdu a ja znowu się spóźnie. Przyspieszyłam swój bieg na maximum i nie zważając na przechodniów biegłam przed siebie.
Szybko otworzyłam drzwi do swojego pokoju i upadłam na łóżko ciężko dysząc. Zegar wskazywał 7:06 więc pobiłam swój rekord w spóźnianiu się.
Wstałam i otworzyłam wielką szafe wyjmując z niej walizke. Wpakowałam do niej wszystkie ciuchy byle jak oraz potrzebne przybory do łazienki.
- Hope!- usłyszałam krzyk i westchnęłam wiedząc co zaraz nastąpi.
- Tutaj jestem.- mruknełam i zasunęłam walizke.
- Ile razy mam ci powtarzać żebyś nie pakowała sie przed wyjazdem? Ani nie biegała na drugi koniec miasta?!- krzyknął zezłoszczony moim zachowaniem. - Za dwie godziny mamy tam być. Jeżeli się spóźnimy to będzie to tylko i wyłącznie twoja zasrana wina.
- Rozumiem Zayn. To tylko pieprzone sześć minut więc zluzuj gacie bo jestem już gotowa.- warknęłam
- Może spakowana bo śmierdzisz jakby coś zdechło.- zlustrował mnie wzrokiem po czym westchnął. - Masz piętnaście minut i radze ci się pośpieszyć bo gdyby nie to, że jesteś ważna zostawiłbym cie tu i sie nie przejmował co się z tobą stanie.-warknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Wywróciłam oczami i wyjełam z walizki jakieś czyste ubrania. Szybko się rozebrałam i weszłam pod prysznic myjąc się dokładnie, po czym spuknęłam się gorącą wodą.
Opatulona w puchaty ręcznik związałam swoje mokre włosy w warkocza i szybko się ubrałam. Zabrałam walizke i zeszłam na dół. Wszyscy już czekali przed domem więc tylko włożyłam walizke do bagażnika i zajęłam swoje miejsce.
- Kiedy tylko dojedziemy do szefa o wszystkim się dowie. Da ci lekcje za nie przestrzeganie zasad.- uśmiechnął się złośliwie a ja tylko wywróciłam oczami i włożyłam suchawki w uszy.
Szczerze nie myśle żeby Derek cokolwiek mi zrobił. Po śmierci ojca przygarnął mnie i od tamtej pory traktuje jak córke. Może czasem jest na mnie zły ale stara się, aby robić to rzadko. Wie, że ciężko przeżyłam śmierć taty dlatego wysłał mnie na wakacje. Kazał mi wypocząć i nabrać sił na kolejne misje. Teraz jednak postanowił je skrócić.
Och, jak mogłam. Zapewne nie wiele się domyślacie. Należe do gangu, który prowadził mój ojciec. Po jego śmierci zwykle byłoby tak, iż to ja powinnam być przywódcą jednak byłam wtedy za młoda. Derek przejął jego funkcje dopóki ja nie będe gotowa nim kierować. Cóż wiele z nowych osób, których przyjął nie mają pojęcia kim jestem, dlaczego tu jestem oraz czemu jestem tak ważna. Właśnie, pytanie tylko czy ja jestem w ogóle ważna? Biore udział w nielegalnych wyścigach i szczerze mówiąc nie jest tak źle, ponieważ już od jakiegoś roku jestem w najlepszej dziesiątce, ale to nie istotne. Istotne jest to, że jestem też świetnym włamywaczem, szpiegiem, obrońcą oraz mechanikiem. Może to dziwne ale całe życie spędziłam przy maszynach.
Moja funkcja w gangu jest nieokreślona. Moge brać udział we wszystkim. Jeżeli oczywiście szef nie wyznaczy kogoś innego moge również być trenerem. Huh tak wiem dla mnie to też było dziwne, ale jak myślicie skąd sie biorą tacy pakerzy w gangach? On jest od tego aby sprawdzać naszą formę. Dzięki niemu wielu z nas jeszcze żyje.
No ale może dość o tym. Jak się pewnie domyśliliście nazywam się Hope. Jestem szatynką z niebieskimi oczami, średnim wzrostem i prawie pełnymi ustami, które są blado-różowe. Może nie jestem jakąś pięknością ale mi to nie przeszkadza. Trzy miesiące temu skończyłam siedemnaście lat. To chyba tyle.
CZYTASZ
Prim
Teen Fiction[fragmen książki]... - Potrzebuje kogoś mądrego... zabawnego, znającego się na elektronice...- wymieniałam wyłamując sobie po kolei palce.- przystojnego..- w tej chwili na niego spojrzałam. Nie był co prawda urodziwy ale nad tym da się popracować...