Rozdział Drugi

529 46 22
                                    

                                      Spojrzał jej w oczy, ujmując jej twarz w dłonie. Zawstydzona dziewczyna czuła jak pieką ją policzki, a serce wywija koziołki. Brunet pochylił się, mrużąc oczy. Czuła na twarzy jego oddech, ciepłe dłonie i zapach łąki, jego zapach. Zacisnęł powieki czekając aż ją pocałuje, ale on tylko się zaśmiał, po czym ją oswobodził, przez co otworzyła oczy.

-Za młoda dla mnie jesteś.

                                     Uśmiechnął się kpiąco, krzyżując rę e na klatce piersiowej. Zacisnęła dłoń na łuku, drżąc ze złości. "W co on ze mną pogrywa?!" Cała czerwona, zgromiła go wzrokiem. Czuła się upokożona. Wycelowała do niego z łuku, z złością w oczach.

-Natalia! Chodź tu w tej chwili!- usłyszała krzyk brata.
-Zaraz!
-Teraz!
-Dzisiaj, w aleji łuków o północy.- szepnął Nieznajomy uwodzicielskim głosem.- Masz być sama.
-Nigdzie nie pójdę, zabiję cię tu i...- jednym ruchem dłoni złamał jej łuk.- C-co?
-Kochanie, wampir, który ma ponad 300 lat bez problemu złamie drewno zwykłego łuku...
-Ty... Nie wybaczę ci tego upokorzenia!

                                     Wzięła strzałę i wbiła ją w bark odchodzącego wampira. Brunet syknął, a jego oczy nabrały czerwonej barwy. Był wściekły. Ujrzała jego ostre kły, mogące przebić na wylot jej dłoń, a ta perspektywa przyprawiała ją o dreszcze. W jej oczach pojawił się strach, gdy brutalnie pchnął ją na drzewo.

-Natalia!

                                     Brat był już bardzo blisko, a Nieznajomy po prostu się na nią patrzył, wbijając w nią noże spojrzeniem. "On jest... Przerażający..."

-Jesteś taka sama jak reszta. Nie znasz mnie, a i tak chcesz mnie zabić... Żałosne.

                                     Zaczął odchodzić. Ta wciąż patrzyła wystraszona na miejsce, w którym stał. "... Taka jak reszta?". Poczuła dłoń brata na ramieniu, więc od razu spojrzała w turkusowe oczy właściciela ręki.

-E... Ezarel?- wydukała.
-Nie! Templariusz! Głucha jesteś?!
-...- mocno go objęła.

*Godzinę później w Kwaterze Głównej*

-Ez... Dlaczego wy nienawidzicie tego w masce?
-Pytasz o JEGO?
-Ta.
-Cóż... Podebrał obiad Miiko i nie poszło jej tam gdzie trzeba...
-Bardzo śmieszne, ha ha.

                                     Westchnęła głęboko, rozsiadając się na podładze. Ezarel i Natalia byli rodzeństwem, które mimo, że było ze sobą bardzo zżyte, rzadko się widziało. Ezarel był przywódcą Absyntu, przez co miał dużo zajęć, a Natalia nie należała do żadnej z Straży Eel, co niezmiernie ją denerwowało.

-Zwykłego marnego człowieka dali do Straży, a mnie nie...
-Faktycznie, już wolę ciebie od człowieka.

                                      Z ust Ezarela, nie był do żaden komplement. Elf ten bowiem, niecierpiał ludzi, podobnie jak jego siostra, z tą różnicą, że niebieskowłosy dodatkowo się ich brzydził. Serio, nawet nie dałby się dotknąć przez przedsawiciela gatunku ludzkiego. Wtem, do pomieszczenia pachnącego chemią, wszedł Nevra. Spojrzał zadowolony na Natalię, opierając się o błękitną ścianę.

-No proszę, nasza elficka piękność zawitała w tych skromnych progach...
-Za to ja widze, dupkowatą parodie, prawdziwego wampira opartego o ścianę.- wyszczerzyła się.
-Charakterek masz po bracie...- pochylił się nad nią.
-To do niego zarywaj.

Neeeeext!
Ta... Przy którym tysiące razy miałyśmy głupawkę.
Dziękujemy cxLIAxc, za podesłanie pocisku dla Nati.
Nom. Moja mama coś tam z jeżem miała.
Problem w tym, że w Eldaryi nie ma jeży.
A pocisk sam w sobie słaby.

Zagubione Słowa «Eldarya»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz