Strona 10-w lekturze
-Tybalt
Cóż to?Krzyżujesz oręż z zarobkami?Do mnie,Benwolio!Pilnuje swego życia.
-Benwolio
Przywraca tylko pokój. Wiec schowaj miecz.Albo wraz ze mną rozdziela nim tych ludzi.
-Tybalt
Z gołym oręż pokój? Nienawidzę tego wyrazu,tak jak nienadzidze,Szatana,wszystkich Montekich i ciebie.Broń się, nikczemny tchórzu!
Walczą.
Nadchodzi kilku przyjaciół obu partii i mieszają sie do zwady;wkrótce potem wchodzą mieszczanie z pałkami.
-Pierwszy Obywateli
Hola!berdyszów!pałek! Dalej po nich,!Precz z Montekimi,precz z Kapuletami!
Wchodzą Kapulet i Pani Kapulet-Kapulet
Co to za hałasy?Podajcie mi długi mój miecz!Hej!
-Pani Kapulet
Raczej kulę; co ci z miecza?
-Kapulet
Miecz,mówię!Stary Monteki nadchodzi.I swoja nagą klinga mi urąga.
Wchodzi Monteki i Pani Monteki.-Monteki
Ha!nędzny Kapulecie!
Do żony.
Puść mnie, pani.
-Pani Monteki
Nie puszczę Cie na krok,gdy wróg przed tobą.Wchodzi Książę z orszakiem.
-Książę
Zapamiętali,niesforni poddani.
Bezcześciciele bratniej stali!Cóż to,...Ciąg dalszy na następnej stronie