Rozdział 3

30 1 0
                                    

-dostałaś dziwne zawiadomienie- z zaciekawieniem spojrzałam  na anielice , a następnie na kartkę.
- co tam napisali
- pamiętasz chłopka sprzed 10 lat - patrzyłam na nią tępym wzrokiem- ehh chodzi o sprawę opętania  pozytywki młodego chłopca.
- więcej szczegółów poproszę - powiedziałam wstając z krzesła.
- 13 grudnia 2006, dostałaś wezwanie o makabrycznym przypadku opętania
-pamiętam...

---------------------------------------------------10 lat temu------------------------------------------------------------- 
Tajemnicza kobieta podążał ośnieżoną drogą. Wiedziała że dzisiejsze zlecenie zaważy na jej życiu. Po kilku następnych minutach marszu stała przed wielkim drewnianym domem. Bladą od zimna dłonią zastukała dwa razy potem trzy i znów dwa. Po chwili drzwi otworzył jej starszy mężczyzna, jego spojrzenie było przepełnione strachem i bólem a zarazem  nadzieją.

-Czy trafiłam do rezydencji Luxusów- zapytała kobieta 

-tak oczywiście- powiedział mężczyzna delikatnie się uśmiechając - zapewne nie zna pani powodu tak nagłego wezwania.

-przykro mi ale nie zostałam poinformowana - odpowiedziała bez namiętnie 

- Dobrze już tłumacze, mamy pewien problem z synem właścicielki tej o to rezydencji - spuścił wzrok swoich piwnych oczu - wszystko zaczęło się gdy młody Adma znalazł tą cholerną pozytywkę.

- Hmmm - dziewczyna błądziła we własnych myślach.

- Panicz Adam bawił się w ogrodzie. Ni stąd ni zowąd pod drzewem  znalazła się ta pechowa pozytywka. Od tych wydarzeń w domu dzieją się dziwne rzeczy. 

-Jakie dokładnie 

- Śmierć kilku zwierząt, majaczenie panicz, agresywność jego ojca i pukanie w okna na 3 piętrze.

- A czy owa zjawa dokucza lub próbuje  odebrać życie któremuś  z domowników 

-nie to się nie zdarzyło - brunetka skierowała wzrok na masywne czerwone drzwi. Bez słowa ruszyła w kierunku owych drzwi. Przekraczając próg pokoju, w oczy rzuciło jej się wiele rysunków, jak zarówno książek ale także młody około 7 letni chłopak. Podeszła do niego i złapała go za drobną rączkę. 

-Jak się nazywasz chłopczyku - chłopak podniósł wzrok fioletowych oczu na kobietę 

-Przyszła się pani go pozbyć 

-Tak ale najpierw potrzebuje twojego imienia

-Adam - powiedział cichutko 

-Dobrze to może pokarzesz mi swoją pozytywkę - Adam sięgną po zabawkę stojącą na szafce. Brunetka obróciła  przedmiot w rękach 

-Ja ta którą noc umiłowała wzywam cie istoto rozmów się ze mną - nagły szum był nie do zniesienia. Gdyby ludzie zebrani w pomieszczeniu byliby ludźmi  ich bębenki najprawdopodobniej zostały by rozerwane. Zabawka wypadła z rąk Rossety i zaczęła dymić czarnym smolistym dymem. W ułamku sekundy z tak małego pudełka wyszła postać demona. Miał on około 3 m wzrostu, jego czarne jak noc i czerwone jak krew oczy przeszywały  jej ciało na wylot, nie naturalnie długie i chude kończyny były zakończone ostrymi pazurami. Z pyska istoty zaczęła wydobywać się biała maź. Wtedy właśnie on rzucił się na kobieta. Lecz ona się tego spodziewała, odskoczyła w bok  i popędziła w kierunku schodów a stwór za nią. Zwinnie przemierza korytarz następnie naskakując na poręcz od schodów. Jej wygląd zmienił się o 360 stopni ( w prologu jest opisana jej przemiana ) broń którą nazywała kosą śmierci wysunęła się z jej krwawiącego nadgarstka. Stała na wprost z zjawą. Wzrok jej zimnych oczu szukał  czułego punktu zjawy.

- mam - uśmiechnęła się chytrze, a następnie przystąpiła do ataku. Na początku użyła złudzenia. Demon wpił pazury w chmurę przypominającą kobieta. Ona sama zadała jemu głęboką ranę w prawe biodro. Rosseta nie zabijała szybko aby zniszczyć, lecz bawiła się swoją ofiarą powoli i boleśnie ją zabijała. Rana za raną.

- Ciekawie czy będziesz widział bez oczu - jej paznokcie błyskawicznie urosły, tym samy łatwiej było jej dokonać zamierzanego czynu. Gdy już dzierżyła parę oczu w ręce westchnęła. 

- Dobra koniec tej zabawy - ostatni cios zadała w serce. Istota w oka mgnieniu opadła na ziemie.

- Ty który z prochu powstałeś w proch się obrócisz - rzekła a ciała zamieniło się w proch. Kobieta  nagle poczuła jak coś obejmuje ją od tyłu.

- Dziękuje pani bardzo - powiedział malutki właściciel pozytywki. Rosseta kucnęła przed chłopczykiem.

- Nie masz za co dziękować to moja praca - uśmiechnęła się ciepło, mimo że chłopak miał maksimum 7 lat jego małe serduszko zaczęło szybciej bić. W tedy nie wiedział co znaczy to uczucie, ale zadał dziwne pytanie 

- Mam do pani pytanie

-Hmm jakie ? 

- Czy jak będę miał 17 lat zostanie pani moją żoną  - jego pytanie  rozbawiło kobietę, wtedy myślała ze chłopak żartuje. Zdjęła z szyi otwierany naszyjnik w kształcie serca. Zaczepiła na szyi chłopca a następnie otworzyła. Wyczarowała w środku ów naszyjnika swoja podobiznę sprzed przemiany.

- Ten naszyjnik będzie cię chronił. A gdy znajdziesz mnie za 10 lat odpowiem ci na twoje pytanie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Ale jaki ma to związek - zapytała Rosseta 

-Tym ze ów chłopak zapisała się do naszej szkoły 

- O kurcze mam przesrane.

Anielica i DemonicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz