#7

48 2 0
                                    

   Po skończeniu poszukiwań tej jedynej sukni  ślubnej dla Katrin postanowiłyśmy wybrać się do kosmetyczki. Byłyśmy gotowe by wychodzić gdy zadzwonił telefon Angelii.
- Wybaczcie dziewczyny, ale Krist chce, żebym do niego przyjechała. Bedziecie musiały beze mnie wybrać się do kosmetyczki. - powiedziała smutna Angel
Po chwili już nie było po niej śladu. Szybko  znikła w swoim czarnym Audi. My też wziełyśmy z niej przykład i ruszyłyśmy w stronę samochodu.  Pięć minut później byłyśmy w drodze do naszego celu. Kierowałyśmy się w kierunku najbliższej autostrady by jak najszybciej dostać się do celu.
- Amy uważaj - krzyknęła Katrin!
Było za późno. W samochód uderzyła średnia ciężarówka, a ja poczułam przeszywający ból, który zabrał mnie ze sobą. Nie czułam nic, oprócz niego. Było ciemno. Zemdlałam.

Lucas

Ona nie mogła umrzeć, poprostu nie mogła. Błagałem w myślach, aby Amy przeżyła wypadek, który rzekomo spowodowała, lecz wiedziałem, że to nie ona. Amy nie zrobiła by tego, a  przynajmniej nie specjalnie. Jeżeli chodziło o jazdę Amy była ostrożna. Jestem pewien, że ten drugi kierowca spowodował wypadek. Zdyszany wbiegłem do szpitala. Koszule miałem w połowie rozpiętą, a moje włosy kleiły się do mojej twarzy. Nie potrafiłem się uspokoić, nie po telefonie, który dostałem raptem czterdzieści minut temu z informacją, że dwie  dziewczyny tu trafiły.
- Dzwonił do mnie  doktor Malik - powiedziałem  pośpiesznie do jednej z pielęgniarek, które obok mnie przeszły.
- W pokoju lekarskim na końcu korytarza -  wskazała palcem na drzwi.
Ominąłem ją i pobiegłem we wskazaną drogę, następnie wszedłem do pokoju nawet nie pukając. Nie obchodziły mnie teraz dobre maniery, ponieważ bardziej martwiłem się o Amy, która znajdowała się gdzieś w tym szpitalu, a w dodatku nie wiedziałem, gdzie leżała oraz w jakim stanie była.
-  Czy mogę panu w czymś pomóc? -  zapytał niski młody mężczyzna.
- Szukam doktora Malika - odparłem
- W czym mogę panu pomóc?
-  Amy  Collins - odpowiedziałem tylko.
- To pan jest Lucas? - Uniusł brew.
- To ja. - kiwnąłem głową. - Lucas Black.
Usiadłem na krześle w kolorze palonej kawy, które znajdowało się przed biurkiem i znacząco spojrzałem na lekarza, który bacznie lustrował mnie wzrokiem. Czekałem na to aż zacznie coś mówić, lecz on uparcie milczał, patrząc mi prosto w oczy. Niecierpliwiłem się, bo Amy oraz jej koleżanka leżały w prawdopodobnie krytycznym stanie, a ja siedziałem jak ostatni dupek przed mężczyzną, który jako jedyny wie, co z nimi.
- Zadzwoniłem do pana, ponieważ panna Collins kontaktowała się z panem przed wypadkiem - odezwał się po długim dla mnie czasie. - Kim pan jest  dla poszkodowanej?
- Jestem jej narzeczonym - skłamałem. -  Co z Amy i jej koleżanką?
- Panna Tomson ucierpiała tak samo bardzo, jak pana narzeczona- westchnął, przecierając dłonią czoło. - Tak w zasadzie nie powinny przeżyć.
- Co ma pan na myśli? - spytałem.
-  Panna Tomson i panna Collins są na salach operacyjnych - wyjaśnił.

#####

Oto kolejny rozdział leci do was. Wybaczcie mi tak długą przerwę ale miałam sporo nauki i też chorowałam. Żeby się zrekompensować postaram się jutro też dodać jakiś rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Życzę wam miłego czytania :-)

Dla Ciebie KochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz