#Third

98 13 10
                                    

blackxhime unnie, w końcu zebrałam się w sobie i napisałam kolejny rozdział ^^ miał być na święta, ale stwierdziłam, że nie wytrzymam i wstawiam dzisiaj xD
Mam nadzieję że i Tobie i Wam wszystkim się spodoba ^^
Za wszystkie ewentualne błędy przepraszam

HOPE YOU LIKE IT
ENJOY

Kat ^^

Bomi stanowiła dla mnie niebywałą zagadkę. Była równie enigmatyczna, co uśmiech Mony Lisy. Zwłaszcza jej zachowanie. W jednej chwili była spokojna i nawet skora do współpracy, wystarczyło jednak jedno nieodpowiednie słowo, by zamieniła się w tykającą bombę zegarową, która mogła mieć lekko opóźniony zapłon. Martwiły mnie możliwe skutku wybuchu, który mógł nastąpić w każdej chwili, bo nie można ich przewidzieć, pozostają jedynie spekulacje.

Przypadkiem Bomi zajmowałem się już od miesiąca. Były dni, kiedy dziewczyna prawie się przede mną otwierała. Jednak bywały też momenty, kiedy zamykała się w szczelnej skorupie, nie dopuszczając mnie do siebie. Była niczym kod enigmy, którego nie potrafiłem złamać. Przynajmniej do momentu, w którym opowie mi o wszystkim. Problem był w tym, że nie miałem pojęcia, jak mam do niej dotrzeć.

Wiem, że odpowiedź mogłem znaleźć w notatniku, który dostała ode mnie trzy tygodnie temu. Jednak, gdybym go wziął, zwłaszcza bez jej wiedzy i zgody, pogwałciłbym tym namiastkę zaufania, którym mnie obdarzyła. A na to nie mogłem pozwolić. Nie mogłem zniszczyć tego, co udało już nam się powoli zbudować. Straciłbym wtedy jakąkolwiek szansę na to, by jej pomóc.

- Doktorze Kim!

Nagle do mojego gabinetu wpadła zdyszana pielęgniarka, której rude włosy opadały lekko na twarz po wydostaniu się z koka. Jej oddech był nierówny i urywany, jakby musiała przebiec długą drogę do mojego gabinetu. Popatrzyłem na nią mocno zaniepokojony.

- Co się stało? - spytałem, wstając odruchowo z krzesła.

- Pańska pacjentka, Bomi, próbowała popełnić samobójstwo - powiedziała na jednym tchu, zaraz biegnąc z powrotem do pokoju dziewczyny. Poczułem bolesny skurcz w okolicach serca, gdy usłyszałem te słowa. Bomi próbowała się zabić? Dlaczego? Myślałem, że powoli zaczyna się wszystko prostować, myślałem, biegnąc za pielęgniarką. Wpadłem do pokoju brunetki i niemal od razu ją dostrzegłem. Na wpół siedziała oparta o łóżko, a na wpół leżała, przytrzymywana z prawej strony przez oddziałową. Była niezwykle blada, co sugerowało, że mogła stracić dużo krwi.

- Proszę pobiec na internę po doktora Lee Sungyeola. Proszę mu przekazać, by wziął ze sobą dwie jednostki 0 RH minus i żeby się pospieszył - zwróciłem się do rudowłosej pielęgniarki, która po mnie poszła. Ta kiwnęła tylko głową i już jej nie było. Wzrokiem wróciłem do Bomi, która patrzyła na mnie zamglonymi brązowymi oczami.

- Przepraszam - szepnęła cicho, mrugając co chwilę, jakby usilnie próbowała zachować przytomność. Musiała stracić naprawdę sporo krwi.

- Dlaczego? - spytałem tylko.

- Nie czytaj mojego notatnika - poprosiła słabym głosem. - Ja ci powiem dlaczego, tylko go nie czytaj. Będę wiedziała, czy go czytałeś czy nie.

snowflake || infinite myungsoo ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz