one

1K 51 4
                                    

-Trochę w prawo, nie w lewo, do góry. Strzelaj - kierował mnie Stilinski i strzeliłam, jak zwykle trafiło w drzewo zamiast w tarcze

Tak, szkoliłam się na łowce.

-Stiles, nie dam rady - westchnęłam i usiadłam pod drzewem jak Stiles

-W końcu ci się uda, zobaczysz. Pomyśl, że tam stoi ktoś kogo nie lubisz, albo nawet nienawidzisz - posłałam mu zdziwione spojrzenie - Ugh... Po prostu pomysł, że tam stoi Hayden

-Jak ty mnie dobrze znasz - wstałam i tym razem się skupiłam w stu procentach i strzeliłam w sam środek tarczy

-Rośnie nam nowy łowca - zaczął klaskać -  A teraz chodź, spóźnimy się na ekonomię.

-Tylko wezmę łuk i strzały - powiedziałam, ale ten nawet mnie nie słuchał i poszedł ku wyjścia z lasu - Świetnie - mruknęłam pod nosem i zaczęłam zbierać strzały. Dziwnie zakręciło mi się w głowie. Dzisiaj mam tak cały dzień, tzn parę godzin. Widzę coś zupełnie innego, a jak już się ockne jakby to był sen, znajduje się w zupełnie innym miejscu. Tak też było teraz.

Zobaczyłam moją ciotkę Kate i Allison. Kate była wilkołakiem - co graniczy z cudem - i próbowała ugryźć moją siostrę, więc strzeliłam w nią. Nie mogłam na to pozwolić.

Jak się ocknęłam cały czas byłam w lesie i przed sobą ujrzałam Isaaca trzymającego strzałę przy swojej głowie. To niemożliwe, prawie go zabiłam.

-Alex?

-Jezu Isaac, przepraszam. Nie wiedziałam co robię - pobiegłam do niego ze łzami w oczach - Tak bardzo Cię przepraszam

-Już, spokojnie - objął mnie ramieniem - Co się stało? Co zobaczyłaś?

-T-tam by-była K-Kate. Ona... Ona, była ja-jak wy i p-próbowała ugryźć A-Allison, ni-nie chciałam tego. I s-strzeliłam do niej i wt-wtedy ty...

-Ciii... Już spokojnie - pocałował mnie w czoło - Jesteś w stanie iść na zajęcia?

-T-tak, tak mi się wydaje - powiedziałam i Lahey pomógł mi wstać i ruszyliśmy w stronę szkoły

***

-Machealani! - wykrzyczałam wchodząc do szkoły i witając się z moim przyjacielem Dannym

-Argent! - uścisnęliśmy się. O dziwo było jeszcze jakieś pół godziny do pierwszej lekcji, a już było tutaj bardzo dużo uczniów - Gotowa na trzecią klasę?

-Z Tobą zawsze

-A tak w ogóle to co Ci się stało? - spojrzał na mnie, przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi, ale po chwili zrozumiałam. Lydia grzebała wczoraj w mojej szafie i kazała mi ubrać czarną koronkową sukienkę z długimi rękawami, co u mnie jest dziwne i to bardzo.

-Lydia grzebała w moich rzeczach

-To wszystko wyjaśnia

Widziałam po jego oczach, że chce o coś zapytać, nie chciałam mu mówić o incydencie rano. Dopiero co się dowiedział o tym całym świecie i nie chciałam go martwić.

-O, a tak w ogóle to Lydia cie szukała. Do zobaczenia na zajęciach

Kamień mi spadł z serca, że o nic nie zapytał. Poszłam szukać Lydii. Mam nadzieje, że nie znalazła, żadnego nowego ciała.

-Hej, Lydia! - wykrzyczałam kiedy w końcu znalazłam Lydie, była przy swojej szafce

-Alex! Nareszcie się znalazłaś - uscisnęła mnie

-Danny mi mówił, że mnie szukałaś

-A, tak. Widzisz co tu się dzieje? - ręką ukazała mi zatłoczony korytarz

-No, jest to pełno ludzi, nic specjalnego.

-Nic bardziej mylnego. Nie widzisz tego? Pełno nowych chłopców.

-Lydia, może po prostu powinnaś zacząć się rozwijać, to się znowu źle skończy.

-O nie, nie, nie kochana. Chodzi mi tu o ciebie.

-Lydia, daj spokój. Nie mam teraz czasu na związki, ostatnio dużo się zdarzyło i...

-Alex - weszła mi w zdanie - Ty nie potrzebujesz chłopaka. Ty po prostu potrzebujesz rozrywki. I ja ci ją znajdę.

I nagle do szkoły weszło dwóch chłopaków. Zrobili wielkie wejście, trzymając w rękach kaski.

-Bracia? - zapytałam po jakiejś minucie

-Bliźniacy - Lydia się uśmiechnęła. Już wiedziałam co ten jej uśmieszek oznaczał

Tylko nie to.

***

Siedzieliśmy teraz na niezwykle ciekawej lekcji jaką jest fizyka. Uczy nas nowy nauczyciel. Pan Douglas. Wszystkie, ale to dosłownie wszystkie dziewczyny patrzą na niego z zachwytem. Jakby był jakimś Greckim Bogiem czy coś podobnego. Ja natomiast nie zainteresowałam się nim, ani trochę.

Okazało się, że bliźniacy chodzą z nami do klasy. Lydia była, aż wniebowzięta. Nie wiem dlaczego, bo ona, ani trochę się nimi nie zainteresowała, a już widziała moją przyszłość z jednym z nich.

Ale wracając do lekcji. Siedziałam w ławce obok Scotta. Obserwował wszystkie dziewczyny w klasie i w końcu jego wzrok ustanął na mnie.

-Ja nigdy was nie zrozumiem.

Pan Douglas rysował na tablicy kota,ale po co? Nie miałam zielonego pojęcia, przynajmniej byłam dobrze obeznana w tym temacie.

-Kot Schrodingera - odwrócił się do nas i usiadł na biurku - Widzę, że zrobiłem na was wrażenie moimi zdolnościami artystycznymi. Schrodinger wkłada kota do pudełka z zatrutym jedzeniem. Dopóki go nie otworzy,kot w teorii jest jednocześnie martwy i żywy. Ale jeśli go otworzy, powie albo "Witajcie, rękawice" albo "Żegnajcie skarpety." - śmiały się nawet z jego sucharów - Odkładając na bok znęcanie się nad zwierzętami, co to oznacza dla fizyki?

Wszystkie poniosły ręce do góry. Z wyjątkiem mnie. Byłam znudzona tą lekcją i podpierałam ręką podbródek.

-Może, Alex

Oh, świetnie.

-Wyjaśnia koncepcje kwantowej superpozycji. Światło jest zarówno cząsteczką, jak i falą, dopóki go nie zobaczymy.

-Wyśmienita odpowiedź,
imponujące.

Łowczyni × Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz