Rozdział 10.

760 69 13
                                    


- Aleks, zatrzymaj się! – krzyknęłam, pędząc za moim wściekłym przyjacielem, który akurat w tym momencie wparował na salę gimnastyczną i kiwnięciem ręki przywołał Mateusza.

Widziałam, że zmarszczył lekko brwi, ale odrzucił piłkę do kosza w kierunku Marcina z naszej klasy i wyszedł. Otworzyłam usta, by go ostrzec, lecz Aleks już złapał go za koszulkę i pchnął go w kierunku ściany.

Podbiegłam do nich i zacisnęłam palce na ramieniu Aleksa. Z całych sił.

- Czy ja ci, kurwa, nie mówiłem, żebyś trzymał się od niej z daleka?! – warknął przez zaciśnięte zęby.

Mateusz zerknął na mnie ukradkiem, lecz praktycznie nie spuszczał wzroku z Aleksa. Wyrwał się z jego uścisku i spojrzał na niego z mieszaniną zaskoczenia, niechęci i pogardy.

- Gówno mnie obchodzi, co mówiłeś, Buczkowski. Ona nie jest twoją własnością, do cholery! Zasługuje na coś lepszego niż przyjaciel, który próbuje ją trzymać w jakiejś kretyńskiej złotej klatce! Ogarnij się stary, bo te dragi od Krzyżaka całkowicie pomieszały ci we łbie! – wypalił Mateusz, a ja nawet nie zdążyłam się zdziwić czy zdenerwować, bo Aleks już rzucił się w jego kierunku i w ostatniej chwili zdołałam wkroczyć między nich.

- Aleks, uspokój się! Słyszysz?! – krzyknęłam, próbując go powstrzymać, ale on rzucał w kierunku Mateusza słowa, których nigdy nie chciałabym usłyszeć.

Z klasy wybiegł wuefista, który uczył chłopaków, a gdy zobaczył całe zajście, to odciągnął mnie i sam między nich wkroczył.

- O co chodzi, panowie?! – zapytał ostrym tonem i zmierzył ich wściekłym spojrzeniem. – Przypominam, że trwa lekcja, a wy zamiast ćwiczyć, to oddajecie się wątpliwie przyjemnym bójkom. Rozwiążecie to sami, czy mam was zaprowadzić na dywanik do dyrektora, jak na dzieci z podstawówki przystało?

Aleks zmierzył Mateusza, po czym spojrzał na mnie i zbladł. Czułam, że zaczynam drżeć, a gdy widok nieco mi się rozmazał dotarło do mnie, że chce mi się płakać. Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić, a głos nauczyciela nadal rozbrzmiewał za moimi plecami ostrą reprymendą.

- Zuza! – krzyknął za mną Aleks, ale nie odwróciłam się, nie zareagowałam. Otarłam oczy, zagryzłam usta i wróciłam na siłownię, gdzie do końca lekcji biegałam na wysokim biegu po bieżni.

***

Na geografii Aleks cały czas próbował się ze mną jakoś porozumieć, a Mateusz wysłał mi kilka smsów i posyłał spojrzenia, które ignorowałam. W końcu skończyły się zaczepki, bo rozbrzmiał dzwonek. Zebrałam swoje rzeczy i chciałam wyjść z klasy, lecz Aleks mocno złapał mnie za rękę i zmusił, żebym się zatrzymała.

- Przepraszam za tą akcję... - wyszeptał i próbował zajrzeć mi w oczy, ale mu na to nie pozwalałam. – Głupio się zachowałem, obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.

- Ty ćpasz, Aleks? – To pytanie wypadło z moich ust tak niespodziewanie, że sama doznałam szoku. Spojrzałam krótko na twarz mojego przyjaciela, który zastygł i najwyraźniej myślał o tym, co powinien mi powiedzieć. – Tylko nie kłam... - uprzedziłam lojalnie, a on jeszcze bardziej wzmocnił uścisk.

- Tylko palę. Czasami. To tylko maryśka, Zuza – odparł cicho, a jego głos miał w sobie coś, co pozwalało mi myśleć, że pragnie mojego zrozumienia.

- Skończ z tym, bo nie jesteś sobą – rzuciłam oschle, wyrwałam się i poszłam przed siebie, nie oglądając się przez ramię.

***

Nadzieje, które mamy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz