13. Ruda kolejną ofiarą Zabiniego [część 1.]

847 61 3
                                    

Przez ostatnie kilka dni każdą noc spędzałam na poddaszu - z Draconem Malfoyem czy bez. Jakimś cudem, mimo wytężonych sił, nie mogę zasnąć w łóżku, które zostało splamione krwią tego człowieka. Nie zmienia to faktu, że po prostu boję się zasypiać sama, bo Ginny zawsze znika gdzieś na całe dnie i noce, chociaż zerwała z Harrym. Podejrzewam, że teraz robi wszystko podwójnie, bo Snape stracił rękę, ale bez przesady. Czy ta dziewczyna kiedykolwiek śpi dłużej niż pół godziny?

Nigdy.

Dość. Po prostu dość. Ograniczyłam palenie do pół paczki dziennie. Wygrane w zakładzie Malboro już mi się kończą. Dracze za pierwszą pensję, którą właśnie otrzymał, zaczął kupować swoje, ale i tak twierdzi, że kradzione smakują lepiej.

Na pewno. Zwłaszcza te z Wywarem Żywej Śmierci.
Teraz już nawet nie jem niczego, co nie zostanie sprawdzone przeze mnie odpowiednim zaklęciem. Przypominam żywego trupa, wiem o tym. Chyba znowu schudłam. Dodatkowo ciągle gdzieś ukradkiem migają mi Lupin, Potter i Snape. Aż mam ochotę im przyjebać w te zakute łby. W końcu ja nie gryzę, nawet jeśli jestem świadoma tego, że odsuwają mnie od Zakonu. Natomiast, o zgrozo, Malfoy jest przyciągany coraz bliżej. A to sesyjka z Nietoperzem i Harrym, a to poranne bieganie. Czuję się, jakbym była zamknięta w małym, ciasnym pokoju, który wraz z upływem czasu robi się coraz mniejszy i mniejszy, aż miażdży wszystkie me kości.

Mimo to, nawet nie muszę się starać, żeby dowiedzieć się czegoś nowego. Założyłam podsłuch w kuchni i salonie, regularnie używam Uszu Dalekiego Zasięgu i wymieniam wyzwiska ze starą Black. Najwidoczniej ta kobieta uważa, że jeśli wygarnie mi na tacy, do czego nie zostałam wtajemniczona, to się rozpłaczę. Ekhem, zacytuję: "A dlaczego nie wiesz? Bo jesteś szlamą! Wytępić szlamy!". Puśćmy w tle jakąś radosną piosenkę, dodajmy Voldzia tańczącego kankana z Dupolizami i uzyskamy zamierzony efekt.

Jestem szlamą. I wcale mi to nie przeszkadza. Pociągnęłam za parę sznurków, odnowiłam stare znajomości - teraz jestem posiadaczką bardzo ładnego pistoletu Smith&Wesson, kaliber 9mm. Jaki model dokładnie nie wiem, bo się nie znam, ale wywaliłam na niego całe czterysta funtów. Dwieście poszło na podsłuchy, pięćdziesiąt na gaz pieprzowy i zestaw trzech noży do rzucania.

Już nigdy nie pozwolę sobie na chwilę słabości. Nigdy.

Dziś mikołajki. Wyciągam z kieszeni drobne pudełeczko, w którym trzymam perłę dla Dory - mam nadzieję, że jej się spodoba. Jako dziewczynka spędziłam z nią naprawdę wiele czasu, nie mogąc się nadziwić możliwościom, jakie dawała. Mogę stwierdzić, że była pewnego rodzaju odskocznią, podobnie jak włosy Tonks teraz. To jest powód motywujący mnie do podarowania Magicznej Perły właśnie jej.

Dla Ginny przygotowałam cienki łańcuszek z wbudowanym zaklęciem ochronnym w wisiorku. Sama je stworzyłam, używając kilku znaków runicznych. Generalnie dla Dracze, Harry'ego kupiłam grube bransolety - z wizerunkami lwa oraz węża - na które dopiero runy nałożyłam. Dla Elen jakieś słodkości. I to koniec mojej hojności.

Dopiero wstaje słońce. Nocą spadła cienka warstwa śniegu, która powoli zaczyna topnieć. To nie to samo, co Alaska. Swoją drogą, ciekawe czy Mendes za nią tęskni... ale tutaj ma swoją Minnie. Krzywię się na same wspomnienie jej zdrobniałego imienia. Brzmi tak... bajkowo. A mamy wojnę.

Wczoraj wieczorem zabrałam Potterowi niewidkę - bez pytania, niech wie, że wciąż się gniewam. Najciszej, jak potrafię podrzucam prezenty i dopiero wtedy kładę się spokojnie do łóżka. Wdycham zapach Draco - dobrze jest mieć przyjaciela, a ja właśnie tak zaczęłam tego chłopaka postrzegać. Nie jak wroga, lecz osobę bliską sercu.

Zapomniałabym. Dziś Molly urządza w Norze mikołajkowe spotkanie. Mam czuć się zaproszona. Podobnie jak każdy Ślizgon. Zabini, Parkinson i Greengrass zamieszkali w fabryce Weasleyów, która jest obciążona czarami dorównującymi tym w Hogwarcie. Tam po prostu czuć magię. Ona potrafi cię ogarnąć, zmusić do śmiechu, a ty z przyjemnością poddajesz się jej sile. Nie czujesz zmęczenia, póki nie opuścisz jej murów.
Łatwo umrzeć w takim miejscu z uśmiechem na twarzy.
Zaczynam nockę o osiemnastej. A to oznacza, że nie muszę iść na tę kolację do Nory. Na całe szczęście.
***
Budzi mnie cichy śmiech Dracze, który wymachuje mi ręką przed twarzą. Z założoną bransoletą.
- Daj mi spać, człowieku.
Prycha. Jak miło.
- Granger, ty i czarna magia? Może Potter się nie zorientuje, ale ja na pewno. Mam nadzieję, że Snape'owi zrobiłaś identyczną.
Nie. Nic mu nie kupiłam. Dlatego milczę.
A on to zauważa, bo spędzamy ze sobą stanowczo zbyt wiele czasu.

Majestat | SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz