- Ta jest plastikowa - mówię do mojego towarzysza z kwaśną miną, ponieważ nienawidzę takich lasek.
- Jak myślisz? Jest dziś bardzo ciepło. Pierwsza roztopi się jej twarz czy jej nogi od samoopalacza? - pyta na co odpowiadam mu śmiechem.
- Zdecydowanie pierwsza będzie twarz. - mówię dalej lekko się śmiejąc.
- A ta? Jaka jest? Ma ładne perfumy. - pyta o dziewczynę idącą niedaleko nas.
- Jest.. Ładna. Naturalna. Malutka i ma brązowe włosy. Dziwne... - mówię marszcząc brwi - Serio, jest dziś mega ciepło a ona ma czarne rurki i sweter przez głowę. O ja. Ale ma tyłek - szepcze do Ericka, a on się śmieje.
Nagle dziewczyna niepewnym krokiem do nas podchodzi.
- Stary, idzie tu - mówię do kolegi.
- Hej chłopaki. Potrzebuję pomocy. Nie widzieliście może tu małego chłopca? Jest brunetem i nazywa się Michaś. Ma 5 lat. - zapytała cicho, widać było, że jest spanikowana
- Jak? Mi... Co to za imię? - marszczę brwi, nigdy takiego nie słyszałem.
- Michał, to polskie imię. - szybko tłumaczy. - Więc? Nie było tu go?
- Przykro mi, nie widziałem tu takiego.
- A może ty? - dziewczyna pyta Erica, po czym zauważa, że ma laskę i okulary przeciwsłoneczne. - O kurwa - szybko przykłada rękę do ust - Przepraszam. Jestem idiotką - na jej twarz wpływa lekki rumieniec, a ja dalej się śmieje z przekleństwa, które wpłynęło z jej ust.
- Spoko, nic się nie stało - uśmiecha się chłopak.
- Jeśli znajdziemy małego, damy znać. - mówię jej na pociechę.
- Dzięki, a ciebie jeszcze raz przepraszam - dopowiada i odchodzi.
- To nie mój typ. - mówi.
- Czemu? Co ci się w niej nie podoba?
- Nie lubię, gdy dziewczyny są takie nieśmiałe. Wolę, gdy dziewczyna wie czego chcę, jest zadziorna i nie daję sobą pomiatać.
- Serio stary? Ona wcale nie jest taka nieśmiała, raczej po prostu była spanikowana, w końcu jej brat się zgubił. Ta mała jest idealna, mówię poważnie.
- Skoro tobie się podoba, to spróbuj, może coś z tego wyjdzie. - powiedział a ja, mówiąc szczerze rozmyślałem fakt, czy warto. Ale nie... Miłość jest nie dla mnie
- Która godzina? - pyta.
- Już... - wyciągam telefon i sprawdzam, jakie cyferki wyświetlają się na ekranie blokady - Trochę po osiemnastej
- Oh, okej. Ja muszę już spadać - chcę go wziąć pod rękę, ale on się uśmiecha i zabiera swoją. - Dzięki, stary, ale znam drogę na pamięć, więc wrócę sam.
- Ale... - przerywa mi gestem ręki
- Nie ma ale... Idź i wyrwij tą laskę, która ci się spodobała - powiedział i jakby nigdy nic odszedł w stronę bramy.
Przeszukałem wzrokiem skatepark, aby znaleźć dziewczynę. Wolnym krokiem kierowała się w stronę czterech wysokich, mniej więcej w moim wieku chłopaków. Gdy stanęła przy nich, widziałem że wszyscy podejrzenie się uśmiechają. Ona coś powiedziała i chciała odejść, lecz jeden z tych idiotów złapał ją za łokieć i przyciągnął do siebie.
- Spierdalaj, zboku! - krzyknęła i chciała go uderzyć w twarz, (oj Eric, mówiłem, że wcale nie jest taka nieśmiała) lecz wtedy inny złapał ją za tyłek, a ja gwałtownie ruszyłem w ich stronę. Gardzę takimi, kurwa, frajerami, którzy robią coś wbrew woli dziewczyny.- Idioto, co ty kurwa robisz?! - odepchnąłem go od dziewczyny z taką siłą, że się przewrócił. Najwyższy z nich, ale cały czas niższy ode mnie, dalej trzymał ją przyciągniętą do siebie. Widziałem, że była strasznie zdenerwowana, a w jej oczach stanęły łzy. Uderzyłem pięścią w nos tego chłopaka, a on odsunął się śląc pod moją osobą wyzwiska i trzymając ręce przy swoim nosie. Otuliłem dziewczynę tak, że jej plecy stykały się z moją klatką piersiową. To chore, ona sięga mi ledwo do mostka!
- I niech któryś ją kiedykolwiek spróbuje tknąć. Nie pozwalam wam nawet na nią w ten sposób patrzeć, zrozumiano?! - oni pokiwali tylko głowami. Wiem, że nawet jej nie znam, ale naprawdę całym sercem nienawidzę takiego zachowania u facetów. Splunąłem w ich stronę i odszedłem z dziewczyną na dalszą ławkę.
- Dzięki, ale dałabym sobie radę sama. - powiedziała i przez ułamek sekundy patrzyła mi w oczy. Są koloru fiołkowego. Nie wiedziałem, że można mieć taki kolor oczu, to dosyć... dziwne.
- Ta, widziałem. - prychnąłem. Trochę mnie zirytowała, bo nawet dzieciak, który jedyne co umie powiedzieć to "papu", zauważyłby że nie daje sobie rady z tymi frajerami.
- No dobra, może szło mi trochę słabo. - przewróciła oczami. - Dziękuję.
- Czyli co? Michaś dalej zagubiony? - zagadnąłem, a wymówienie tego imienia sprawiło mi mały kłopot.
- Tak, szukam go już trzydzieści minut, naprawdę jestem już zdenerwowana. To mój młodszy brat i się o niego bardzo martwię. - nietrudno było usłyszeć panikę w jej głosie.
- Ej, spokojnie. Słyszysz mała? Spokojnie. Pomogę ci go szukać, jeśli chcesz - uśmiechnąłem się lekko
- Ta, znam takich jak Ty. Pomożesz mi go znaleźć, potem zaczniesz mi mówić jaka jestem fajna a Twoim celem będzie zaliczenie mnie. - powiedziała, a we mnie się zagotowało.
- Ocenianie ludzi nie znając ich, jakie to kurwa dojrzałe. - tak mnie wkurwiło to co powiedziała, że chciałem odejść. Nie cierpię takiego zachowania u ludzi.
- Dobra, przepraszam! - krzyknęła gdy już wstałem z zamiarem odejścia. Widziałem, że zrobiło jej się głupio po tym co powiedziałem. - Pomóż mi go znaleźć, proszę... - ostatnie słowo powiedziała okropnie cicho. Widzę, że jest naprawdę zadziorna.
Malca znaleźliśmy około dwudziestu minut później w pobliskim sklepie z zabawkami. Chłopiec okazał się serio przyjaznym dzieciakiem, a ja dzieci zazwyczaj nie lubię.
Odprowadziłem ich pod dom. Była to stara kamienica jakieś dziesięć kilometrów ode mnie. Brudna i stara kamienica ściślej mówiąc.
- Więc, może w podzięce za odnalezienie brata dasz mi swój numer? - spytałem robiąc oczy szczeniaczka z czego dziewczyna się zaśmiała.
- Hola hola hojraku, nie ma tak dobrze. Dwie ostatnie cyfry sam zgadniesz. - powiedziała i puściła mi oczko. Widziałem, że w notatniku w moim telefonie wpisuje jakiś numer, a na miejscach dwóch ostatnich cyfr wstawiła gwiazdki. Wygląda tak niewinnie, a okazuje się że to mała diablica! Odwróciła się żeby odejść.
- Zaczekaj - zatrzymuje ją - Jestem Paul. - wyszczerzyłem się do niej.
- Melania - kolejne imię, którego nigdy nie słyszałem, ale jest piękne. - Narazie! - krzyknęła i szybko odeszła
- To do zobaczenia Melania - mówię jej na pożegnanie i obserwuje jak wchodzi do bloku. A jej imię oczywiście wymówiłem z dziwnym akcentem.
Około godzinę później poczułem jak mój telefon wibruje.
- Halo? U Jeffersona? Okej, będę za dziesięć minut. - No cóż, kolejny melanż.
Dalsza część wieczoru? Wyglądała następująco: Pojechałem do kumpla, nachlałem się, naćpałem i pojechałem do domu. Ta, imprezowanie w tygodniu zdecydowanie jest w moim stylu.
Ostatnie co pamiętam tej nocy to moment, w którym się uśmiechałem jak idiota, bo strzeliłem dwie ostatnie cyfry numeru tej małej, irytującej istoty. Pamiętam, że wysłałem do niej SMS'a "trafiłem?". Jej odpowiedź brzmiała "Cóż, mówi się, że głupi zawsze ma szczęście ;)"
*************************
Kolejna, długa nieobecność :v Z całego serduszka przepraszam :v Będę bardzo wdzięczna jeśli zostawicie po sobie ślad! :>
CZYTASZ
Drug Addict Diary ❌ W POPRAWIE ❌
Teen Fiction'Zagłębiam się w obłędzie Jestem głównym kandydatem na otrzymanie cech narkomana'