1

500 89 21
                                    

   Taehyung wracając do domu kupił farbę do włosów i mnóstwo płatków róż do kąpieli. Po pierwsze nie chciał umierać z beznadziejnymi odrostami na czubku głowy, które odchodziły na zaledwie jeden centymetr. A po drugie, podcięcie sobie żył w wannie pełnej delikatnych płatków róż wydawało mu się być czymś spektakularnym, a nawet niesamowicie teatralnym, wręcz wyjętym z filmu. O swojej śmierci myślał już od bardzo dawna, właściwie od czasu kiedy utracił z zasięgu wzroku sens życia. Nie uczył się, chociaż jego rodzice byli święcie przekonani, że ich syn odnosi wysokie sukcesy w szkole zaocznej na kierunku, który Taehyung wymyślił na poczekaniu. Na potwierdzenie wystarczył im tylko fikuśnie zdobiony dyplom z imieniem i nazwiskiem ich syna, który ten swoją drogą znalazł w internecie. Nie wnikali, nie interesowali się chłopakiem, tylko wysyłali mu pieniądze ze Stanów, tak jakby był tylko ich małą zabawką, do której mogą przyjechać raz do roku w ramach wakacji lub urlopu. Ale Taehyung wyrósł już dawno, gdy pierwszy raz musiał stawić czoła życiu sam, bez rodziców trzymających go za rękę. Miał równo piętnaście lat wtedy, kiedy pierwszy raz spędzał swoje urodziny sam, zamknięty w domu, bo rodzice wreszcie nie organizowali mu przyjęć i nie zmuszali go do chodzenia na nie.

   I mimo, że odkąd sięgał pamięcią rodzice nigdy nie obdarzali go zrozumieniem i troską to zawsze mógł liczyć na swojego przyjaciela. Wciąż tkwiło mu w pamięci jak w wieku lat czternastu pierwszy raz pocałował tego chłopaka i to na oczach wszystkich obecnych na przyjęciu gości, których młody swoją drogą nawet nie znał. Mimowolnie kąciki jego ust się uniosły, na myśl o Hoseoku, jego najlepszym i jedynym przyjacielu. Dziwił się, że po tylu latach wciąż utrzymywali kontakt i dogadywali się nienajgorzej. Jung niezmiennie od kilku lat mieszkał wraz ze swoją rodziną, zaledwie kilka domów dalej, sporadycznie wpadał też do Taehyunga, niekoniecznie w czysto przyjacielskich sprawach. Jednak Taehyung odbierał go obojętnie, nawet jeśli chociaż raz w tygodniu pieprzyli się w salonie przy bajkach Disneya, na oglądanie których oczywiście to młodszy zapraszał.

Nawet jeśli Hoseok coś tam do Taehyunga czuł, to czekał aż to uczucie rozkwitnie w nich obu.

   Taehyung wrócił do domu nieco później niż się spodziewał, a to oznaczało, że pozostawało mu coraz mniej czasu, żeby się pomalować, doprowadzić do perfekcji i zdążyć popełnić idealne samobójstwo przed zachodem słońca. Wtedy to bowiem przeważnie odwiedzał go Hoseok, który mógłby zadzwonić po policję i pogotowie po znalezieniu jego ciała w zakrwawionej wannie. Chciał iść do fryzjera, żeby ten zajął się jego włosami, ale przed wieczorem nie znalazłby pewnie ani jednego wolnego terminu nawet w najbardziej obskurnym lokalu więc wziął sprawy w swoje ręce.

Dosłownie.

   Instrukcję wyrzucił na starcie. Pomyślał, że przecież nie raz widział jak fryzjer to robił, więc musiało to być dziecinnie proste. Zmieszał ze sobą wszystkie tubki z pudełka, stwierdzając, że jeśli wleje odżywkę do farby, to jego włosy będą piękniej błyszczały wraz z kolorem, a jednocześnie oszczędzi sobie czasu na myciu ich ponownie.

   Włożył też rękawiczki i starannie rozprowadził farbę pędzelkiem po ciemnych miejscach, na koniec uśmiechając się jak głupi do swojego odbicia.

Została mu niecała godzina, tylko jedna...

   W podskokach pobiegł do łazienki i odkręcił wodę, aby ta wypełniła wannę. Nie szczędził słodko pachnących płynów do kąpieli, jednak nie tych ulubionych z Hello Kitty, ponieważ uznał, że mogłoby to być niepoważne, gdyby znaleziono go w wodzie pachnącej watą cukrową i cukierkami. Całą zawartość zakupionego woreczka z płatkami róż wsypał do wody i aż westchnął widząc jak te swobodnie dryfują w różne strony tworząc na wodzie piękną mozaikę. Zatracił się w tym widoku na tyle, że zapomniał iż goni go czas i farbę z włosów musiał spłukiwać w kuchennym zlewie, bo przecież ani myślał brudzić wody w wannie. Nie minęło kilka minut, a z ręcznikiem na głowie pędził wysuszyć włosy przed lustrem. Jakie było jego zdziwienie i rozczarowanie, kiedy kolor jego włosów... Absolutnie się nie zmienił.

   Cisnął mokrym ręcznikiem w lustro, a jego warga zadrżała. Jeśli miałby się przed sobą przyznać, to jeszcze nigdy nie przeżył takiego zawodu i choć cała chęć na śmierć wzrosła mu dwukrotnie to za nic nie mógłby sobie na to pozwolić, bo umiera się przecież tylko raz,a Taehyung musiał zadbać o to, by jego śmierć była równie spektakularna co ta jednego z terrorystów zwiedzających w 2004 roku World Trade Center w nieco bardziej niekonwencjonalny sposób niż reszta społeczństwa. Mimo, że chłopak wydawał się być na co dzień niewzruszony, to teraz skręciło mu wnętrzności ze zdenerwowania i wcisnęło łzy do oczu. Bez skrępowania zaczął płakać przed lustrem, zakrywając okropne odrosty dłońmi. Normalny człowiek nie użalałby się nad kilkoma centymetrami brzydkich włosów, ale skoro psycholog nie powiedział mu, że nie jest świrem, to Taehyung, nie zaprzątał sobie tym głowy.

I tak by w to nie uwierzył.

– Tae, czy ty płaczesz? –usłyszał zza pleców znajomy głos. Głos jedynego przyjaciela i sprzymierzeńca w jego życiu, umiejący pocieszyć go w najgorszej sytuacji i uspokoić gdy tylko ramiona chłopaka owijały się wokół jego ciała. Głos Hoseoka.

   Młodszy, bo dzieliło ich kilka lat różnicy, nie czekał długo i wskoczył w ramiona swojego przyjaciela od razu wycierając w jego koszulkę swoje smarki i łzy, do których już każda koszulka Junga zdążyła przywyknąć kilka razy.

– Co się stało słodziaku? – Hoseok bez zbędnego czekania pozwolił moczyć się w ten jeden z najżałośniejszych sposobów. Znał Taehyunga jak nikt inny, chociaż nie tak dobrze jak myślał, bo w jego oczach był tylko niewinnym chłopakiem, a sprawy miały się zupełnie inaczej, oczym nie miał nawet pojęcia.

   Amoniakowy zapach włosów młodszego nie przeszkadzał mu ani trochę, ale dzięki niemu chłopak już się domyślał, co mogło być powodem płaczu jego malucha, bo tak Hoseok zwykł go nazywać, ponieważ im obu podobało się to określenie. Z doświadczenia wiedział jak łatwo doprowadzić go do płaczu, co wcale nie zniechęcało go do częstego pocieszania chłopaka i zapewniania, że wszystko będzie dobrze. Czasami też cmokał go w czoło, głaskał po plecach i przytulał mocniej, bo wbrew temu co myślał Taehyung, Hoseok również potrzebował tej ścisłej relacji między nimi, nawet jeśli czasem przyprawiała go nawet o bezsilność i bezdech czy bezsenność. O 'próbach' samobójczych wiedział od samego początku, jednak podzielał zdanie psychologa, że Taehyung nie byłby po prostu do tego zdolny. On był tu jedynie od tego by czasem wziąć go w ramiona i pozwolić się wypłakać, na przykład jak to miało miejsce po otrzymaniu felernego płotka w domku dla lalek. Jakoś tak się składało, że w cieple Hoseoka, młodszy się topił, a mimo to lgnął do niego jak ćma do światła i nawet nie myślał, by robić sobie wyrzuty o czas, który marnował starszemu, ani o jakąkolwiek skruchę.

–Mia-ło być ta-ak pięknie, a-ale... – nie skończył, bo kolejna fala łez przemyła jego twarz.

–Ciii, już spokojnie. –Hoseok wplótł palce pomiędzy blond kosmyki roztrzęsionego chłopaka. Zerknął w bok na wannę wypełnioną płatkami róż, nie przestając uspokajająco gładzić go po włosach. A w łazience wciąż roznosił się cichy szloch i przyjemny zapach płynu do kąpieli Taehyunga, który mimo iż nie był tym słodkim, do którego Jung się przyzwyczaił, to wciąż pasował mu do jego malucha.

–Co powiesz na kąpiel? –starszy odsunął od siebie pochłonięte szlochem ciało, aby otrzymać w pełni odpowiadające mu kiwnięcie głową. Z czoła młodszego zabrał jasne kosmyki i podzielił się z nim uśmiechem ukazującym nieziemsko urocze dołeczki w policzkach, którym Taehyung zawsze się poddawał.

A Hoseok?

   Hoseok może tylko troszczył się o młodszego, bo gdzieś w środku czuł taką potrzebę. Potrzebę opiekowania się tym chłopaczkiem z niewinnym charakterem i delikatnym ciałem. A może zakochał się w nim i w każdym jego calu oraz najmniejszym szczególe zarysowanym na pięknie opalonej skórze.

Ale chyba tylko trochę. 



a/n 

niestety jeszcze nie vkook i mam nadzieję, że mnie za to nie zjecie, ale gwarantuję, że jungkookowy tyłek pojawi się już za kilka rozdziałów

counting |VKook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz