3

440 77 45
                                    

szykujcie suche majty na zmianę, wkracza Kook

p.s dziękuję dupalouisa za betę tego i poprzednich części :v



— Podoba ci się maluszku?

Jęk, który młodszy wykrzesał w odpowiedzi, słyszała pewnie cała dzielnica, ale o ile matka Hoseoka nie dobijała się jeszcze drzwiami i oknami, żeby sprawdzić co się dzieje, jakoś ich to nie obchodziło.

Być może fakt, że Taehyung nigdy nie stawiał żadnych wymagań podczas seksu i za każdym razem wykazywał pełne zaangażowanie oraz zadowolenie, tak bardzo odpowiadał Hoseokowi. W końcu jaki mężczyzna czuł się dobrze, będąc w jakikolwiek sposób krytykowany lub pouczany? W tym polu starszy nie różnił się niczym od typowego samca i dlatego wciąż trzymał się swojego małego skarbu, który wpasowywał się prawie idealnie w jego preferencje. Prawie, bo Taehyung mógłby być dziewczyną, którą Hoseok mógłby przedstawić matce bez obaw, że wyleci z domu. Wtedy też dziwne humorki młodszego byłyby bardziej zrozumiałe i nie doprowadzałyby Hoseoka do tak częstych potocznych wkurwień.

Taehyung został sam na pościeli. Słuchał swojego samotnego oddechu i wciąż żałował, że gdy tylko usnął, Hoseok jak gdyby nigdy nic wyszedł, nawet nie biorąc kąpieli. I tego właśnie młodszy nienawidził.

Zostawać sam.

I naprawdę starał się tak nie myśleć o tym pieczeniu na szyi, dokładnie tam gdzie Hoseok zostawił po sobie kilka malinek. Przypominał sobie wtedy, że kiedy ten tak ostrożnie je całował, bo Taehyung narzekał na śmieszne uczucie w tamtych okolicach, pytał go czy zostanie z nim na noc. A on skutecznie zamykał mu usta pocałunkiem, tak jak za każdym razem, kiedy nie chciał narażać się na pocieszanie młodszego po swojej zaprzeczającej odpowiedzi.

Być może i Hoseok był powodem, dla którego Taehyung chciał ze sobą skończyć. Być może uważał, że był delikatny, tymczasem każdy, nawet Hoseok, traktował go jak człowieka ze stali, ze skamieniałym sercem, bez duszy, uczuć. Zupełnie tak jakby nie był ważny. A kim był, żeby im wszystkim nie wierzyć? Kim był, żeby zaprzeczać, skoro nie miał ku temu żadnych argumentów, których mógłby użyć na obronę wagi swojej egzystencji?

Właśnie.

Wbrew wszystkiemu nie czuł się wykorzystywany, chociaż rozsądek krzyczał mu to prosto w twarz. Bo przecież jego Hobi go kochał, a gdyby tak nie było to nie przychodziłby do niego bezinteresownie, nie przepraszał po każdym nieprzyjemnym seksie, prosząc o wybaczenie z paczką jego ulubionych słodyczy w zanadrzu.

Nie mniej jednak Taehyung czuł, że to nie Hoseok był tym człowiekiem, z którym chciałby spędzić resztę życia. Nie wiedzieć czemu, mimo całej tej lukrowej i promiennej otoczki wokół jego osoby, nie było to coś, czego młodszy oczekiwał po mężczyźnie swojego życia.

Przede wszystkim Hoseokowi brakowało stanowczości, a Tae czasem odnosił wrażenie, że to starszy jest w środeczku większą kobietą niż on i tylko to co widywał w łóżku przekonywało go o tym, że to jednak nieprawda. Nie zmieniało to nijak faktu, że Hobi był po prostu miękką kluchą, która w chwilach słabości przychodziła do Taehyunga, żeby mu się pożalić czy wypłakać.

Po drugie, Hoseok traktował swojego kochanka raczej jak dziecko, a Taehyung wymagał czasem powagi, nawet jeśli na takiego nie wyglądał. I tkwił ślepo w tym przekonaniu, zaledwie powierzchownie znając Taehyunga i jego uczucia, sugerując się jedynie tym, co młodszy chciał pokazać reszcie świata.

counting |VKook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz