2

458 75 12
                                    

Zanurzony po samą brodę w letniej już wodzie Taehyung bawił się delikatnymi płatkami, które przestały już mieć dla niego większe znaczenie. Przyklejał je sobie na czoło, dmuchał i urządzał wyścigi na wodzie, podczas gdy smukłe palce Hoseoka wmasowywały w jego głowę słodko pachnący płyn. Ten, który lubił najbardziej, mimo pedalskiego opakowania z Hello Kitty, ale podejrzewał, że to prawdopodobnie tylko dzięki niemu włosy Taehyunga zawsze pachniały tak cudownie i były nieziemsko miękkie. A jeśli miałby być ze sobą szczery to młodszy mógłby używać nawet damskich kosmetyków, jeśli tylko one sprawiłyby, że jego maluch pozostałby taki idealny w każdym calu.

Między nimi panowała głucha cisza, ponieważ Taehyung prawdopodobnie był w swoim świecie, w który starszy nie chciał ingerować. Już nie raz bezskutecznie tego próbował i z przekonania wiedział, że nie jest to czas na staranie się dotrzeć do Taehyunga. Wystarczające było dla niego to, że mógł go dotykać, pomagać mu w takich prostych czynnościach jak kąpiel, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że w ogólnych relacjach międzyludzkich takie gesty były zarezerwowane dla bliskich sobie ludzi.

A oni?

Oni sami nie wiedzieli kim dla siebie są.

Dla Taehyunga była to bardzo ważna znajomość, jedyny wiarygodny łącznik z rzeczywistością, a w dodatku najlepszy przyjaciel.

Zaś dla Hoseoka, Taehyung był czasem całym światem, o ile oczywiście nie stanowił odskoczni od problemów, bo jeśli już uprawiali brutalny seks to potrafił przepraszać młodszego kilka dni. I doskonale wiedział, że tylko tyle i paczka kwaśnych żelek wystarczy, aby wykupić wybaczenie.

Dziś jednak nie miał w intencjach niczego z tych rzeczy. Wpadł tylko po to, by spędzić kilka chwil z młodszym, jednak nie spodziewał się, że zastanie go w takiej sytuacji. Koniec końców skończyło się dobrze, nawet lepiej niż planował, bo akurat tego dnia nie miał najmniejszej ochoty na oglądanie bajek czy waniliowy seks, do którego obaj już przywykli. To był jeden z tych dni, kiedy musiał zająć się Taehyungiem jak swoim jedynym skarbem, mówić mu czułe słówka, dopieszczać go i pokazywać jak bardzo mu na nim zależy. I nie żeby tego nie lubił, tylko od chłopaka również chciałby usłyszeć czasem podobne słowa.

— Hoseokkie, wystarczy już, bo wypadną mi wszystkie włosy. — jęknął Taehyung, wyrywając starszego z jego zawiłych rozmyśleń. Hobi jak na zawołanie odskoczył od wanny i przyniósł kilka puchatych ręczników. Może miał tylko takie wrażenie, ale wszystko związane z tym właśnie chłopakiem było tylko słodkie, puchate, przyjemne i po prostu idealne. Jakby to osoba Taehyunga nadawała temu wszystkiemu sensu i wartości.

I może to dlatego Hoseok tak do niego lgnął.

Opłukał go dokładnie i pomógł wyjść z wanny nie zwracając uwagi na to, że sam w wyniku tego był bardziej mokry niż Taehyung. Postawił go na ręczniku i owinął drugim, o wiele większym, wręcz przypominającym koc. Cały czas nie szczędził mu uśmiechu. Niczego nie robił z przymusu, a zajmowanie się młodszym stanowiło raczej przyjemność i sposób na odstresowanie się, o ile ten nie mówił o tych swoich samobójczych planach. Wtedy Hoseokowi pękała żyłka i miał szczerą ochotę skrzyczeć chłopaka za głupoty jakie wygaduje.

On po prostu nie rozumiał jak ktoś tak idealny, może chcieć zakończyć swoje życie.

Bo według Hoseoka egzystencja Taehyunga była absolutnie bez skazy.

Hoseok nie rozumiał problemów Taehyunga chociaż bardzo się starał.

Po ubraniu i osuszeniu swojego malucha, Hoseok zaniósł go jak księżniczkę prosto do łóżka. Taehyung w dużej koszulce i samiutkich bokserkach, a nad nim właśnie on, całujący z lekkością jego szyję.

— Nie mogę dziś zostać na noc. — mruknął w słodką skórę, nie mogąc się powstrzymać przed polizaniem jej. Otrzymał w odpowiedzi niezadowolony jęk i drobne poruszenie pod sobą. Taehyung właśnie starał się z całych sił wygramolić spod ciężkiego hyunga i spojrzeć mu w oczy, aby usłyszeć jeszcze raz to co tak go zasmuciło.

— Znowu? — burknął oburzony chwytając za ramiona Hoseoka, na chwilę zatrzymując go w miejscu. Oczywiście, że nie pałał optymizmem. Spodziewał się raczej, że spędzą razem noc, która pomogłaby mu zapomnieć o porażkach dnia, obudzą się razem, Hobi poczłapie zrobić mu śniadanie, a on uczepi się jego pleców i będzie zza ramienia przyglądał się jak starszy coś majstruje przy kuchence.

— Wybacz, dziś miałem odebrać odżywki ze sklepu na drugim końcu miasta. Wpadłem tylko sprawdzić co u ciebie i chyba dobrze, że jednak przyszedłem. — swoje smukłe palce umieścił na policzku drugiego i kciukiem przesunął po tej jedwabistej fakturze. Ilekroć to robił, zawsze zwyczajny dotyk zdawał się tylko pozostawiać niedosyt jego łakomej duszy.

Taehyung w milczeniu świdrował pustym wzrokiem starszego w nadziei, że ten magicznie zmieni zdanie, a wszelkie obowiązki odlecą w niepamięć. I już prawie mu się to udało, prawie widział cień zawahania na twarzy Hoseoka.

Prawie, bo starszy tym razem się nie ugiął i schylił się jedynie do ust Taehyunga, całując je ostatni raz. Sprawił tym, że starszy westchnął niezadowolony, a jego ciało zalała fala rozczarowania.

— Jutro po treningu wszystko ci wynagrodzę i pójdziemy na zakupy, obiecuję.

Podejście Hoseoka do jego osoby wcale nie było mu obce. Zdążył zauważyć, że stanowiło to naturę ludzi.

Gdy dają bierz, kiedy zabierają, krzycz.

Ale co z tego, skoro żaden człowiek tak naprawdę nie umiał brać, uświadamiając to sobie dopiero gdy było już za późno?

Chociaż zdesperowany i łaknący troski Taehyung bez zastanowienia oddawał się Hoseokowi, ten wciąż tego nie doceniał i umiał znaleźć milion innych powodów byleby tylko tego dnia, kiedy akurat nie miał ochoty na coś więcej, zrobić młodszemu mały smaczek i zostawić go samego ze swoim smutkiem i myślami.

Taehyung był zabawką również dla Hoseoka.

Męski umysł nie krył przed nim żadnych tajemnic, a przynajmniej ten Hoseoka i kiedy był w prawdziwej potrzebie bliskości umiał zawalczyć o poświęcenie sobie uwagi.

— Hyung~ — zaświergotał, odchylając jedno zniewalające udo na stronę i nieporadnie starał się je zawiesić na starszym, co w skutku przypominało jedynie ocieranie się. Zagryzł wargę w skupieniu i wreszcie zarzucił nogę na plecy Hoseoka. - A może zostaniesz jeszcze chwilkę? - oplótł dłońmi jego kark, nie pozwalając mu na zbyt szybką ucieczkę, bez chociażby skosztowania małej prowokacji i stawienia jej czoła.

Kilka krótkich chwil niepewności i ciężkich oddechów.

Ciche skrzypnięcie materaca.

Ciepło czyichś wilgotnych warg, na tych pogryzionych.

I odpowiedź mogła być już tylko jedna.

— No dobrze... — westchnął, a Taehyung skakał w środeczku z radości, bo jednak znów uświadczył się w tym, że się nie mylił.



a/n

wiem, że to jeszcze nie VKook i chyba zmienię hashtagi, bo planuję pociągnąć ich relację dłużej XD


ale spokojnie, Jungcock pojawi się już za chwilę

counting |VKook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz