4

368 54 5
                                    

Rozmowa wbrew pozorom trwała dłużej niż oni obaj się spodziewali i to nie dlatego, że TimberLover nie wierzył w słowa Taehyunga czy śmiał się z niego jak opętany. I chociaż takie scenariusze były bardzo prawdopodobne to jednak podejście mordercy do chłopaka, mimo iż profesjonalne, pozostawiało między nimi niewielką przestrzeń na trochę bliższą znajomość.

Wszystko, oczywiście, działo się w ten sposób w głowie Taehyunga, który był pewien, że w ciągu tych kilku godzin zostali najlepszymi przyjaciółmi, a chłopak po drugiej stronie wcale nie spał, przypadkowo zapominając wyłączyć skype, dzięki czemu ten drugi mógł opowiedzieć mu historię całego swojego życia z najmniejszymi szczegółami, zaczynając od wczesnego dzieciństwa, a kończąc na domku dla lalek i Hoseoku, ciągle nie umiejącym spełnić wszystkich jego potrzeb. Wcześniej jednak ustalili miejsce spotkania co sprawiło, że Tae niemal skakał w miejscu z radości, a w głowie przeglądał otchłanie swojej szafy i przypominał sobie o ubraniach odpowiednich na taką okoliczność. Uważał, że dobór stroju wcale nie był łatwy, bo o ile na każdą okazję miał mniej więcej przygotowany wzorzec lub mógł zasięgnąć porad w internecie, tak na takie spotkanie raczej nic nie przychodziło mu na myśl.

Od razu gdy się rozłączył zauważył jak niewiele czasu pozostało mu do spotkania, a on wciąż siedział nagi na kanapie, z laptopem nieprzyjemnie grzejącym jego skórę na udach. Przeciągnął się jak kot i podreptał do łazienki, aby zmyć z siebie nieprzyjemne emocje tej nocy, zapach Hoseoka i wielkie rozczarowanie, zaczynające już przeżerać mu skórę aż do kości.

Pierwsze na co stawiał Taehyung przy doborze ubrań, to przede wszystkim wygląd. Pewnie dlatego, gdy na dworze robiło się nieco chłodniej niż przypuszczał, trząsł się on z zimna, nie żałując jednak wyboru artystycznie podziurawionej przez niego koszulki i ciemnych spodni do kontrastu. Proponował tyle ciekawych i przytulnych miejsc, włącznie z jego domem, gdzie mogliby porozmawiać, a i tak skończył daleko od centrum, z dala od ulicy i jakichkolwiek knajpek, które uwielbiał. Jak najszczelniej otulił się ramionami i rozejrzał wyczekująco na boki. Przysiągł sobie w duchu, że jeszcze chwila i albo zemdleje, albo zamówi taksówkę i się stąd zabierze, zostawiając wszystkie plany, wydymane przez jednego kolesia z internetu.

Okręcił się na pięcie, chcąc jak najszybciej opuścić nieciekawe miejsce, będące kolejną kolebką złych wspomnień i rozczarowań, ale znikąd wyrósł przed nim chyba dwumetrowy chłopak, robiący na Taehyungu niemałe wrażenie już po jednym, krótkim rzucie okiem. Naturalnym był odruch obronny, ratowanie się przed potencjalnym napastnikiem, szybki odskok i ucieczka jak najdalej to tylko możliwe, jednak w mężczyźnie naprzeciwko blondyn widział więcej niż tylko zagrażające mu niebezpieczeństwo. Co w połączeniu z nieciekawym miejscem, przyprawiało go o dreszcze.

Niecodzienne sytuacje taka jak ta, groźnie wyglądający ludzie i dreszczyk emocji to rzeczy, które pociągały głupiutkiego, rozwydrzonego Taehyunga, żyjącego niemal całe życie jakby pod kloszem, spod którego nie miał nigdy okazji wyjść. A tu proszę, kto by pomyślał, że wystarczyło tylko próbować targnąć się na swoje życie, aby coś zaczęło się wreszcie dziać. Kim jak poparzony odskoczył, ale wcale nie po to by uciec, a wręcz przeciwnie. Szybko objął kark osoby przed nim i podskoczył, oplatając go ciasno nogami.

— Jestem bogaty, zostałem właśnie wystawiony, jest mi smutno i zimno, więc chodźmy się pieprzyć! — zacisnął oczy i wziął głęboki wdech po swoim wylewie słów. Na ramionach pojawiła mu się gęsia skórka, a dodatkowo chłodny materiał kurtki nieznajomego sprawiał, że było mu tylko zimniej. Zastanawiał się czy była to prawdziwa skóra czy może sztuczna? Chociaż wątpił, że podrzędnego mieszkańca podobnej dzielnicy byłoby stać na takie ciuchy. Prędzej spodziewałby się ubiegłorocznej kreacji od Gucciego, wygrzebanej z zakamarków szmateksu, a nie porządnej kurtki z seksownie sztywnej skóry. Jeszcze jedna podobna myśl i nie był do końca pewien czy to akurat zimno było powodem jego dreszczy. Nie spodziewał się jednak jak niewiele starczyło, by tę pseudo ekscytującą atmosferę zniszczyć w ułamku sekundy kilkoma słowami.

counting |VKook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz