#2 Nieprzyjemne spotkanie

203 8 5
                                    

Obudził mnie dźwięk znienawidzonego budzika. Przeklnęłam pod nosem i zwlekłam się z łóżka. Po wykonaniu porannych czynności i dobraniu odpowiednich ubrań, czyli krótkich spodenek z wysokim stanem i czarnej koszuli bez rękawów, ruszyłam w kierunku hotelowej restauracji. Na korytarzu nie spotkałam żadnej żywej duszy, co świadczyło o tym, że reszta hotelu smacznie śpi. Mój spokojny spacer po hotelu został przerwany przez nieprzyjemne zderzenie z czymś twardym. Moje zgrabne cztery litery wylądowały na zimnej hotelowej podłodze. Z niezadowoleniem uniosłam oczy do góry. Przede mną stał wysoki, opalony,  dobrze zbudowany mężczyzna o czarnych włosach, które postawił na żel. Skąd ja go kojarzę..?

- Uważaj jak chodzisz, niezdaro. - nie obdarzył mnie nawet spojrzeniem. Niezdaro? To on na mnie wpadł!

- Niezdaro?! - ten facet zaczynał mnie irytować. Jest w końcu mężczyzną, a każdy mężczyzna to świnia. - To ty na mnie wpadłeś, ty wyżelowany kretynie. Na słowo 'kretyn' spojrzał na mnie, a jego szczęka zacisnęła się niebezpiecznie. Czyli Pan Wyżelowany nie lubi krytyki? Smutne.

- Co ty powiedziałaś? - spojrzał na mnie jak na kosmitę. Ah, czyli raczej nie często jest obrażany. Kolejny narcyz z wygórowanym ego. - Ty nie wiesz z kim rozmawiasz? 

- Szczerze? -uśmiechnęłam się chamsko i spojrzała mu hardo w oczy. - Nie, nie wiem. 

- Widać, że jesteś niedorozwinięta. - powiedział z kpiną i ruszył przed siebie. Czy poczułam się urażona? Owszem. Z gracją wstałam z podłogi i ruszyłam dalej w poszukiwaniu restauracji.

 Kiedy w końcu zajęłam miejsce podeszła do mnie wysoka blondynka. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie wyciągając jednocześnie biało-czarny notesik. 

- Dzień dobry, czy mogłabym przyjąć zamówienie? - otworzyła notesik i wyjęła z kieszeni długopis. 

- Sałatkę z kozim serem i sok pomarańczowy, proszę. - uśmiechnęłam się delikatnie. Blondynka zanotowała szybko zamówienie i udała się w kierunku zaplecza. Po niecałych 10 minutach otrzymałam moje zamówienie. 

- Czyż to nie cudowne? - blondynka przeczesała palcami włosy i uśmiechnęła się szeroko. Bardzo szeroko. 

- Co takiego? - spytałam dość znudzonym głosem, jednak nie ostudziło to entuzjazmu kelnerki.

- Pani nic nie wie? - na jej opalonym czole ukazał się rząd zmarszczek. - Cristiano Ronaldo jest gościem hotelu! 

- Przepraszam, kto? -spojrzałam na nią z lekką irytacją. - Kim jest ten Crastiano? 

- Nie Crastiano, a Cristiano! - powiedziała oburzona dziewczyna. - Jest kapitanem Realu Madryt!

- Ah, czyli to jakiś piłkarz? -udałam zaciekawioną. Nigdy nie interesowała mnie piłka nożna. Ba, ja nigdy nie obejrzałam żadnego meczu! Chociaż coś mi świta. Słyszałam co nieco o tym piłkarzu i wiem, że nie należy on do osób kulturalnych. Jest zadufanym narcyzem i zmienia dziewczyny jak rękawiczki. 

- I to najlepszy na świecie.. - rozmarzyła się kelnerka. -Jest nieziemsko przystojny. - przewróciłam oczami z lekką irytacją. Na moje szczęście blondynka pożegnała się ze mną i ruszyła w stronę kolejnego gościa. Uśmiechnęłam się pod nosem i zabrałam się za jedzenie posiłku w ciszy, którą tak bardzo uwielbiałam. Moje szczęście nie trwało długo... 

- Co taka piękna kobieta robi sama? - uniosłam niechętnie głowę, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn. 

- Je śniadanie? - przewróciłam oczami.- Zabierz się z łaski swojej i daj mi zjeść w spokoju. - obdarzyłam go zirytowanym spojrzeniem.

- Mała, co tak niemiło? - przybliżył swoje krzesło obok mojego tak, że niemal stykaliśmy się nogami. Odsunęłam się na sam koniec krzesła i przełknęłam ślinę. Był blisko, zbyt blisko. - Jestem Sergio. 

- Rose, a teraz odejdź. -powiedziałam w pośpiechu swoje imię. Ale mężczyzna siedział dalej. Czy nie zrozumiał, że nie mam ochoty na rozmowę? 

-Piękne imię, Rose. - uśmiechnął się, a jego ręka wylądowała na moim udzie. Złe wspomnienia uderzyły we mnie niczym huragan. Poczułam ogarniającą mnie panikę. Resztkami sił zerwałam się z krzesła i biegiem ruszyłam w kierunku pokoju. Czułam ciepłe łzy, które spływały po moich bladych policzkach. Do pokoju wpadłam jak burza. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po zimnej ścianie. Twarz ukryłam w swoich drobnych dłoniach, a łzom pozwoliłam płynąć dalej. Czy moje życie musi być tak pogmatwane? Zaniosłam się głośnym szlochem i zamknęłam oczy, dławiąc się własnymi łzami. 

---------------------------------------------------------------------

2 rozdziały i prolog w jeden dzień! Na dzisiaj to koniec, jest 23:14 a ja muszę się wyspać do szkoły. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Liczę na jakieś komentarze ;-) 

Komentarze = Motywacja ♥♥♥

Zagubieni |Cristiano Ronaldo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz