Obudził mnie dźwięk znienawidzonego budzika. Przeklnęłam pod nosem i zwlekłam się z łóżka. Po wykonaniu porannych czynności i dobraniu odpowiednich ubrań, czyli krótkich spodenek z wysokim stanem i czarnej koszuli bez rękawów, ruszyłam w kierunku hotelowej restauracji. Na korytarzu nie spotkałam żadnej żywej duszy, co świadczyło o tym, że reszta hotelu smacznie śpi. Mój spokojny spacer po hotelu został przerwany przez nieprzyjemne zderzenie z czymś twardym. Moje zgrabne cztery litery wylądowały na zimnej hotelowej podłodze. Z niezadowoleniem uniosłam oczy do góry. Przede mną stał wysoki, opalony, dobrze zbudowany mężczyzna o czarnych włosach, które postawił na żel. Skąd ja go kojarzę..?
- Uważaj jak chodzisz, niezdaro. - nie obdarzył mnie nawet spojrzeniem. Niezdaro? To on na mnie wpadł!
- Niezdaro?! - ten facet zaczynał mnie irytować. Jest w końcu mężczyzną, a każdy mężczyzna to świnia. - To ty na mnie wpadłeś, ty wyżelowany kretynie. Na słowo 'kretyn' spojrzał na mnie, a jego szczęka zacisnęła się niebezpiecznie. Czyli Pan Wyżelowany nie lubi krytyki? Smutne.
- Co ty powiedziałaś? - spojrzał na mnie jak na kosmitę. Ah, czyli raczej nie często jest obrażany. Kolejny narcyz z wygórowanym ego. - Ty nie wiesz z kim rozmawiasz?
- Szczerze? -uśmiechnęłam się chamsko i spojrzała mu hardo w oczy. - Nie, nie wiem.
- Widać, że jesteś niedorozwinięta. - powiedział z kpiną i ruszył przed siebie. Czy poczułam się urażona? Owszem. Z gracją wstałam z podłogi i ruszyłam dalej w poszukiwaniu restauracji.
Kiedy w końcu zajęłam miejsce podeszła do mnie wysoka blondynka. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie wyciągając jednocześnie biało-czarny notesik.
- Dzień dobry, czy mogłabym przyjąć zamówienie? - otworzyła notesik i wyjęła z kieszeni długopis.
- Sałatkę z kozim serem i sok pomarańczowy, proszę. - uśmiechnęłam się delikatnie. Blondynka zanotowała szybko zamówienie i udała się w kierunku zaplecza. Po niecałych 10 minutach otrzymałam moje zamówienie.
- Czyż to nie cudowne? - blondynka przeczesała palcami włosy i uśmiechnęła się szeroko. Bardzo szeroko.
- Co takiego? - spytałam dość znudzonym głosem, jednak nie ostudziło to entuzjazmu kelnerki.
- Pani nic nie wie? - na jej opalonym czole ukazał się rząd zmarszczek. - Cristiano Ronaldo jest gościem hotelu!
- Przepraszam, kto? -spojrzałam na nią z lekką irytacją. - Kim jest ten Crastiano?
- Nie Crastiano, a Cristiano! - powiedziała oburzona dziewczyna. - Jest kapitanem Realu Madryt!
- Ah, czyli to jakiś piłkarz? -udałam zaciekawioną. Nigdy nie interesowała mnie piłka nożna. Ba, ja nigdy nie obejrzałam żadnego meczu! Chociaż coś mi świta. Słyszałam co nieco o tym piłkarzu i wiem, że nie należy on do osób kulturalnych. Jest zadufanym narcyzem i zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
- I to najlepszy na świecie.. - rozmarzyła się kelnerka. -Jest nieziemsko przystojny. - przewróciłam oczami z lekką irytacją. Na moje szczęście blondynka pożegnała się ze mną i ruszyła w stronę kolejnego gościa. Uśmiechnęłam się pod nosem i zabrałam się za jedzenie posiłku w ciszy, którą tak bardzo uwielbiałam. Moje szczęście nie trwało długo...
- Co taka piękna kobieta robi sama? - uniosłam niechętnie głowę, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn.
- Je śniadanie? - przewróciłam oczami.- Zabierz się z łaski swojej i daj mi zjeść w spokoju. - obdarzyłam go zirytowanym spojrzeniem.
- Mała, co tak niemiło? - przybliżył swoje krzesło obok mojego tak, że niemal stykaliśmy się nogami. Odsunęłam się na sam koniec krzesła i przełknęłam ślinę. Był blisko, zbyt blisko. - Jestem Sergio.
- Rose, a teraz odejdź. -powiedziałam w pośpiechu swoje imię. Ale mężczyzna siedział dalej. Czy nie zrozumiał, że nie mam ochoty na rozmowę?
-Piękne imię, Rose. - uśmiechnął się, a jego ręka wylądowała na moim udzie. Złe wspomnienia uderzyły we mnie niczym huragan. Poczułam ogarniającą mnie panikę. Resztkami sił zerwałam się z krzesła i biegiem ruszyłam w kierunku pokoju. Czułam ciepłe łzy, które spływały po moich bladych policzkach. Do pokoju wpadłam jak burza. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po zimnej ścianie. Twarz ukryłam w swoich drobnych dłoniach, a łzom pozwoliłam płynąć dalej. Czy moje życie musi być tak pogmatwane? Zaniosłam się głośnym szlochem i zamknęłam oczy, dławiąc się własnymi łzami.
---------------------------------------------------------------------
2 rozdziały i prolog w jeden dzień! Na dzisiaj to koniec, jest 23:14 a ja muszę się wyspać do szkoły. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Liczę na jakieś komentarze ;-)
Komentarze = Motywacja ♥♥♥
![](https://img.wattpad.com/cover/92004276-288-k778963.jpg)
CZYTASZ
Zagubieni |Cristiano Ronaldo|
FanfictionDwoje ludzi, dwa odmienne charaktery. Tak różni, a jednak coś ich połączy. Czy wygrają tą walkę w poszukiwaniu szczęścia?