#4 Zaproszenie

196 10 5
                                    

Odwróciłam się w kierunku młodego Portugalczyka. Świdrował mnie tym swoim spojrzeniem, a ja poczułam lekkie wypieki na policzkach. Swoją drogą, miał piękne oczy, które zahipnotyzowały mnie swoim blaskiem. 

- Przyznajmy, że to moja wina i w ramach rewanżu zapraszam na kolację. - odezwał się po dłuższej chwili, a ja starałam się nie patrzeć w te uczy, które mnie tak urzekły...

- Nie jadam kolacji z obcymi. - odpowiedziałam pewnym głosem, a na czole mężczyzny pojawiła się lekka zmarszczka irytacji. 

- Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro - wyciągną w moim kierunku dłoń, a ja zdezorientowana spojrzałam na nią. Po krótkiej chwili uścisnęłam jego dłoń, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz ciepła. 

- Rose, Rose Lover. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Już nie jestem obcy, Rose. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. - Nie daj się dłużej prosić.

- Niech będzie... - odpowiedziałam niepewnie. 

- Będę czekał przed hotelem o 19, ubierz się ładnie. - puścił mi oczko i ruszył przed siebie, a ja stałam jeszcze chwilę w miejscu.

Droga powrotna do hotelu minęła mi szybko. Zmęczona usiadłam na łóżku i zadałam sobie jedno, proste pytanie. Czy ja umówiłam się na kolację z jakimś facetem?! Moje rozmyślania przerwało dzwonienie telefonu. 

- Cześć, An. - przywitałam przyjaciółkę.

- Aloha, kochana! - usłyszałam lekko piskliwy głosik dziewczyny. - Co taki ponury głos, hm?

- Umówiłam się na kolację. - odpowiedziałam zrezygnowana. 

- Ty i kolacja z jakimś facetem? - rozbawiło mnie niedowierzanie An. - Brałaś coś, masz gorączkę?

- Nie, nic nie brałam! - krzyknęłam zirytowana, na co dziewczyna zaśmiała się. - I nie, nie mam gorączki...

- Boże, cuda się zdarzają... - odpowiedziała rozbawiona, a ja przewróciłam oczami.

-Miałaś nie używać słowa 'Boże', pamiętasz? - spytałam z lekką irytacją. Nie wierzyłam w te całe gadanie o wielkim zbawcy świata, byłam raczej realistką.

- Eh, przepraszam... - odpowiedziała lekko zmieszana dziewczyna. - A kim jest ten szczęśliwiec? - zmieniła temat, a ja jęknęłam cicho na zadane pytanie.

- Cristiano Ronaldo, ten twój piłkarz. - odpowiedziałam niechętnie, a dziewczyna pisnęła głośno. Bardzo głośno. - I proszę ciszej, bo mi bębenki popękają!

- Ten Cristiano Ronaldo?! - An pewnie skakała w tym momencie po pokoju. - Ciacho numer 1 na świecie?!

- Czy ja wiem... - zamyśliłam się na chwilę. Był bardzo przystojny, to fakt. - Na świecie jest wielu mężczyzn, An.

- Kobieto, wiesz jakie masz szczęście?! - An dalej ekscytowała się kolacją. Przecież to nie jest randka... Zwykła kolacja w ramach przeprosin. - Jak wygląda na żywo?

- Jak w telewizji, tylko jest większy. - zaśmiałam się. - To ten sam facet, który wpadł na mnie w hotelu.

- Ten Wyżelowany Kretyn? - zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.

- Tak, ten sam Pan Wyżelowany Kretyn - przewróciłam oczami. - Po prostu kolacja w ramach przeprosin z gwiazdą piłki nożnej, nic niezwykłego... - oznajmiłam  obojętnie. - Kończę, do jutra!

- Opowiesz mi jak było! - zaśmiała się, a ja oparłam głowę o blat biurka. - Trzymaj się i nie szalej za bardzo.

- Tsa, papa. -rozłączyłam się i rzuciła telefon na łóżko. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 15:32. Zostało mi sporo czasu, więc postanowiłam pooglądać telewizję.

| No i w końcu znalazłam chwilę, żeby coś napisać. Rozdział krótki, ale mam ostatnio sporo na głowie, więc na dłuższy nie miałam czasu. Kolejny powinien ukazać się po jutrze 💜 |


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 20, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zagubieni |Cristiano Ronaldo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz