Odwróciłam się w kierunku młodego Portugalczyka. Świdrował mnie tym swoim spojrzeniem, a ja poczułam lekkie wypieki na policzkach. Swoją drogą, miał piękne oczy, które zahipnotyzowały mnie swoim blaskiem.
- Przyznajmy, że to moja wina i w ramach rewanżu zapraszam na kolację. - odezwał się po dłuższej chwili, a ja starałam się nie patrzeć w te uczy, które mnie tak urzekły...
- Nie jadam kolacji z obcymi. - odpowiedziałam pewnym głosem, a na czole mężczyzny pojawiła się lekka zmarszczka irytacji.
- Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro - wyciągną w moim kierunku dłoń, a ja zdezorientowana spojrzałam na nią. Po krótkiej chwili uścisnęłam jego dłoń, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz ciepła.
- Rose, Rose Lover. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Już nie jestem obcy, Rose. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. - Nie daj się dłużej prosić.
- Niech będzie... - odpowiedziałam niepewnie.
- Będę czekał przed hotelem o 19, ubierz się ładnie. - puścił mi oczko i ruszył przed siebie, a ja stałam jeszcze chwilę w miejscu.
Droga powrotna do hotelu minęła mi szybko. Zmęczona usiadłam na łóżku i zadałam sobie jedno, proste pytanie. Czy ja umówiłam się na kolację z jakimś facetem?! Moje rozmyślania przerwało dzwonienie telefonu.
- Cześć, An. - przywitałam przyjaciółkę.
- Aloha, kochana! - usłyszałam lekko piskliwy głosik dziewczyny. - Co taki ponury głos, hm?
- Umówiłam się na kolację. - odpowiedziałam zrezygnowana.
- Ty i kolacja z jakimś facetem? - rozbawiło mnie niedowierzanie An. - Brałaś coś, masz gorączkę?
- Nie, nic nie brałam! - krzyknęłam zirytowana, na co dziewczyna zaśmiała się. - I nie, nie mam gorączki...
- Boże, cuda się zdarzają... - odpowiedziała rozbawiona, a ja przewróciłam oczami.
-Miałaś nie używać słowa 'Boże', pamiętasz? - spytałam z lekką irytacją. Nie wierzyłam w te całe gadanie o wielkim zbawcy świata, byłam raczej realistką.
- Eh, przepraszam... - odpowiedziała lekko zmieszana dziewczyna. - A kim jest ten szczęśliwiec? - zmieniła temat, a ja jęknęłam cicho na zadane pytanie.
- Cristiano Ronaldo, ten twój piłkarz. - odpowiedziałam niechętnie, a dziewczyna pisnęła głośno. Bardzo głośno. - I proszę ciszej, bo mi bębenki popękają!
- Ten Cristiano Ronaldo?! - An pewnie skakała w tym momencie po pokoju. - Ciacho numer 1 na świecie?!
- Czy ja wiem... - zamyśliłam się na chwilę. Był bardzo przystojny, to fakt. - Na świecie jest wielu mężczyzn, An.
- Kobieto, wiesz jakie masz szczęście?! - An dalej ekscytowała się kolacją. Przecież to nie jest randka... Zwykła kolacja w ramach przeprosin. - Jak wygląda na żywo?
- Jak w telewizji, tylko jest większy. - zaśmiałam się. - To ten sam facet, który wpadł na mnie w hotelu.
- Ten Wyżelowany Kretyn? - zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.
- Tak, ten sam Pan Wyżelowany Kretyn - przewróciłam oczami. - Po prostu kolacja w ramach przeprosin z gwiazdą piłki nożnej, nic niezwykłego... - oznajmiłam obojętnie. - Kończę, do jutra!
- Opowiesz mi jak było! - zaśmiała się, a ja oparłam głowę o blat biurka. - Trzymaj się i nie szalej za bardzo.
- Tsa, papa. -rozłączyłam się i rzuciła telefon na łóżko. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 15:32. Zostało mi sporo czasu, więc postanowiłam pooglądać telewizję.
| No i w końcu znalazłam chwilę, żeby coś napisać. Rozdział krótki, ale mam ostatnio sporo na głowie, więc na dłuższy nie miałam czasu. Kolejny powinien ukazać się po jutrze 💜 |
![](https://img.wattpad.com/cover/92004276-288-k778963.jpg)
CZYTASZ
Zagubieni |Cristiano Ronaldo|
FanfictionDwoje ludzi, dwa odmienne charaktery. Tak różni, a jednak coś ich połączy. Czy wygrają tą walkę w poszukiwaniu szczęścia?