Wprowadzenie

408 63 13
                                    


C H A N Y E O L

Kolejne, ostre, zdecydowanie pchnięcie. Wiedziałem doskonale, że zaraz będę u szczytu tego, czego pragnę, co jest bardzo ważne nie tylko dla mnie. Zmrużyłem nieco powieki, chcąc bardziej wyostrzyć wzrok, aby skupić całą swoją uwagę na tym, co czyniłem. W pewnym momencie jednak usłyszałem ciche syknięcie, przez co automatycznie przestałem cokolwiek wykonywać. Nie chciałem chłopakowi sprawić bólu, wolałem, aby dobrze mnie kojarzył, a nie, jako złą osobę i moja reputacja, cóż. Legnie w gruzach. Przejechałem językiem po swoich wargach, czekając jeszcze chwilę, aby ponownie wykonać to, co do mnie należało. Baekhyun ani razu nie uniósł ręki, gdyby go zabolało. Wolałem, żeby młodszemu nic później nie dolegało po tej wizycie. Muszę przyznać, że był bardzo dzielny jak na pierwszy raz. Naprawdę. Jestem zdumiony, że nie chciał, abym zaprzestał tego, co robię, jakby chciał mieć to z głowy i wrócić do domu w celu rzucenia się na kanapę z ulgą. Ah. Marzenia.

- Spokojnie, to ostatnie chwile, mało już tego zostało. – powiadomiłem go, kiedy widziałem, jak nerwowo zaciska dłonie w pięści. – Nie będzie już tak bardzo bolało. – dodałem, zauważając pod intensywnością światła lampy, że w jego oczach zbierają się łzy, którym nie chce dać upustu. Jakby był małym dzieckiem. Niestety, ale nic na to nie mogłem poradzić. – Cholera. Kyungsoo. – warknąłem, odkładając wiertło na miejsce. Palcem podniosłem nieco wargę chłopaka, przyglądając się krwawiącemu dziąsłu. Wziąłem dmuchawkę, którą przystawiłem do odpowiedniego miejsca. Delikatnie się uśmiechnąłem, widząc, jak pacjent na mnie spogląda z dozą niepewności. Zaraz powróciłem wzrokiem tam, gdzie miałem zamiar użyć tego, co trzymałem w dłoni. Kiedy tylko ze sprzętu wydobyło się powietrze, a razem z nim nieco wody, Koreańczyk nieco podskoczył na fotelu, przez co mój asystent się cicho zaśmiał na zachowanie klienta. Przewróciłem oczami, skupiając się na swojej pracy.

Po niespełna dwudziestu minutach zakończyłem wszystkie czynności związane z uzębieniem młodego chłopaka. Widziałem, jak się uśmiecha, a opuszkami palców dotykał swojego policzka, jakby miał wrażenie, że nieco spuchł, co oczywiście nie było prawdą. Pokręciłem głową, zdejmując rękawiczki z dłoni, aby zaraz wyrzucić je do śmieci, gdyż do niczego więcej mi się nie przydadzą, zresztą. Higiena w tym zawodzie obejmuje w szczególności. Nie tylko w tym, ale i we wszystkich, jeśli chodzi o medycynę.

Kiedy pacjent usiadł na drugim krześle, spojrzałem na rachunek, który wystawił Kyu. Zaraz podałem papierek blondynowi, gdyż to nie należał do mnie obowiązek płacenia za takie rzeczy. Ja tylko wykonuje to, co do mnie należy. Pomagam ludziom, a raczej ich uzębieniu.

- Będzie jakaś następna wizyta? – spytał blondyn, biorąc ode mnie rachunek, a zaraz podał odpowiednią sumę pieniędzy. Odebrałem od niego swój zarobek.

Przyznać muszę, że zdziwiło mnie jego pytanie. Tym samym zmarszczyłem nieco brwi, opierając się wygodnie o oparcie krzesła. Złączyłem palce swoich dłoni, umiejscawiając je na swoim brzuchu. Głowę zaś odchyliłem do tyłu, żeby dokładnie przeanalizować to, co do mnie powiedział młody chłopak.

Patrzyłem na Kyungsoo, który sprzątał po zabiegu, który tutaj do niedawna trwał. Uśmiechnąłem się delikatnie, przymrużając powieki. Zaraz jednak usiadłem tak, jak wypadało, aby popatrzeć na osobę siedzącą naprzeciw mnie.

- Możesz przyjść na wizytę kontrolną za dwa, trzy miesiące. – powiedziałem, na co ten o wiele szerzej się uśmiechnął. Coś czuję, że już nie będzie przepadać za stomatologami. – Jednakże, gdyby zaczęło Cię boleć czy też plomba by wypadła, zaraz dzwoń, bo nie można tego zostawić od tak. – ostrzegłem pacjenta, na co ten zaśmiał się krótko, słabo się uśmiechając. Szkoda tylko, że ja nie żartowałem na ten temat. Ah. Każdy pacjent reaguje podobnie, gdy o tym mówię. - Oczywiście pamiętaj, że przez godzinę albo dwie nie możesz ani jeść, ani pić.

Zrezygnowany westchnąłem, jedną ręką poprawiając swoje ciemne kosmyki włosów do tyłu. W końcu jednak niższy Azjata wstał ze swojego krzesła, poprawiając koszulę, po czym jeszcze odgarnął grzywkę na bok, najwyraźniej mu przeszkadzała. Sam także podniosłem się z fotela, gdyż Byun był ostatni na dzisiejszy dzień. Ten jakby czekał na kogoś, dalej stał w miejscu, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Kyuś, szybciej! – powiedział, wychodząc stąd, tym samym doprowadzając do tego, iż się zdziwiłem tym stanem rzeczy. - Ah, no i dziękuję, Panie Park. - wyznał jasnowłosy, zatrzymując się za drzwiami, a zaraz po tym zniknął mi z pola widzenia, gdyż zamknął je tuż za sobą.

Uniosłem jedną brew ku górze, zwracając się do swojego asystenta, na co ten uśmiechnął się nieco szerzej, radośnie podchodząc do mojej osoby. Dłońmi poklepał moje barki, dziwne, że w ogóle do nich sięgał. I już chciał opuścić gabinet, jednakże uniemożliwiłem mu to, łapiąc za jego nadgarstek.

- O co tu chodzi? – spytałem znudzony, przyciągając czerwonowłosego do siebie, na co ten cicho prychnął, unosząc głowę ku górze.

- Nic. Baekkie narzekał na ból zęba, a nie znał żadnego dobrego dentysty, to się zapytał mnie. Ja mu poleciłem osobę, która wie, co robi i to kocha! Zresztą. Pracuję tu, to wiadomo kogo polecę, to chyba logiczne, prawda, hyung? – spytał, na co musiałem skinąć głową, bo chłopak wyjaśnił mi tą całą sytuację.

Pokręciłem głową, puszczając sowiookiego, aby wyjść na pewnego rodzaju zaplecze, gdzie mogłem przebrać górną część odzienia na normalne ubrania. Chociaż wiedziałem, że teraz, jak wrócę do domu, będę musiał jeszcze zająć się bratankiem i jego matką.

Kiedy założyłem na siebie kurtkę, której nawet nie zapiąłem, zaraz skierowałem się do wyjścia z miejsca pracy, grzecznie się ze wszystkimi pożegnałem. Nawet z nowym pacjentem, który okazał się być znajomym mojego asystenta. Aż dziwne, nieprawdaż? Rozbawiony otworzyłem auto kluczykiem, aby zaraz wsiąść do pojazdu i włożyć rzecz do stacyjki, odpalając silnik. Już po chwili wyruszyłem z parkingu i wyjechałem na drogę, aby wrócić do swojego domu.

Jednak przez całą drogę w mojej głowie siedział uroczy, młody blondyn, znajomy Kyungsoo. Ai. Powinienem go wybić sobie z głowy, żeby nie uczynić głupoty. Do by mnie zabił, gdybym coś zrobił Byunowi, a tego bym nie chciał. Ja chcę jeszcze pożyć, dlatego Byun Baekhyunie wypraszam Cię z mojej głowy, gdzie zaczynasz mi mącić, ale to najwyraźniej nic nie zdziałało, bo on dalej tam siedział, zapewne dobrze się bawiąc, ah, muszę jak najszybciej zapomnieć o jego uroczej twarzy. Będę miał z tym duży problem. Nie tylko w głowie.

____

Witam wszystkich zebranych!
To fanfiction jest moim dzieckiem, na którego mam bardzo dużo pomysłów.
Kochajcie je, tak jak ja! :c
A tak z innej beczki... Potrzebuję bety...
+ Komuś to się w ogóle spodobało?

Otwórz buzię, mały łobuzie | Chanbaek {WOLNO PISANE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz