2. Pilnowanie Baekhyuna

295 50 19
                                    

C H A N Y E O L

 Siedziałem ze swoim pacjentem w aucie, które prowadziłem. Nie odwracałem wzroku od drogi, ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę z jednej rzeczy. Jeśli spojrzę na pasażera, to mogę doprowadzić do wypadku. Tak, nie chcę mieć wypadku. Raz – ze względu na osobę obok. Dwa – chciałbym jeszcze trochę pożyć i popracować.

 Jedyna klinika, otwarta o tej porze, to... Cóż. Właściwie rzadko jeździłem do tego miejsca. Najczęściej byłem tam, gdzie ja pracuje. Po co miałem chodzić gdzie indziej? Moje uzębienie jest w idealnym stanie, więc nie odczuwam potrzeby chodzić po innych stomatologach. No dobra. Dwa, bądź cztery, razy w roku, idę na kontrolę. W późniejszym czasie, przykładowo na starość, chcę jeść swoimi zębami, a nie mieć sztuczną szczękę. I chociaż do tego mi daleko, to i tak zawsze podchodziłem do tego faktu bardzo poważnie. Praca wymaga.

 Ciszę, jaka panowała między nami, wypełniała muzyka z radia. Baekhyun miał dłonie położone na swoich kolanach, a jego głowa zwisała na dół. Czułem się tak, jakbym wiózł trupa. Doszczętnie. Odkąd wsiadł do samochodu, przybrał ową pozycję, i do teraz się w niej znajduje. Wątpię, aby załamał się faktem, że wypadła mu plomba. Chyba, że boi się dentystów, a teraz jedzie do całkiem obcego, z nieznajomym, w obcym aucie. To musiała być dla niego niezręczna sytuacja. Dla mnie też nie jest to na rękę, ale co poradzić? Nie mam na to wpływu. Jedyne, co będę musiał, jak jego druga wizyta się zakończy, to zabrać go do Kyungsoo. Nie wiem, gdzie Byun mieszka, a nie mam zamiaru się tego dowiadywać od tak. Jest tylko moim pacjentem.

🌸🌸🌸

 Minęło zaledwie dwadzieścia minut, odkąd wyjechaliśmy sprzed mieszkania Do, a już znajdowaliśmy się przed miejscem, do którego zmierzaliśmy. Kiedy zgasiłem silnik, odpiąłem pas i wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki. Po upływie dosłownie kilku minut, mój wzrok powędrował w stronę osoby, która towarzyszyła mi przez całą drogę. Nie wiedziałem, jak mógł się czuć. Pytać o to nie miałem zamiaru. Nie jest moim znajomym, tylko pacjentem. Taryfy ulgowej w tym stanie nie ma. Taki dobry to ja nie jestem, no niestety.

 Kiedy ten zorientował się, że jesteśmy na miejscu, co zajęło mu kilka minut, uniósł głowę do góry i rozejrzał się na boki. Jego usta opuściło ciche westchnienie, aby zaraz odpiąć pas i wysiąść z auta, a ja poszedłem w jego ślady, wychodząc z samochodu zaraz za nim. Zamknąłem pojazd na klucz. Popatrzyłem na chłopaka, który najwyraźniej nie znał tej okolicy, ponieważ rozglądał się i szukał tego, po co tutaj przyjechaliśmy. Pokręciłem rozbawiony głową, ruszając do kliniki. Nie czekałem na jasnowłosego, ponieważ ten zaraz podbiegł w celu zrównania ze mną kroku, co mu zbytnio nie wychodziło. Byłem od niego o wiele wyższy. Robiłem większe kroki niż on. Takie malutkie. Kilkukrotnie zerknąłem na niego kątem oka, aby zobaczyć, jak robi niemalże rozkrok, by być ze mną na równi.

 Zadzwoniłem dzwonkiem, a już po chwili zostaliśmy wpuszczeni do prywatnego ośrodka. Delikatnie się uśmiechnąłem, gdy zauważyłem jeleniego chłopaka na rejestracji. Sehun dużo na jego temat opowiadał. Tak. Mój przyrodni brat pracował w tym miejscu. I mogę otwarcie przyznać, że mu zazdroszczę. Jednakże nigdy tego otwarcie nie powiem, bo, tak czy siak, mam dobrze płatną pracę i narzekać nie będę. Oczywiście przez to, iż pracuje z niejakim Luhanem, po prostu można zazdrościć. Nie jest to nachalna dziewczyna, która cały czas się trzyma Ciebie jak wrzód na tyłku. Tak. Mam na myśli Sooyoung. Jest strasznie irytująca i doprowadza do takiego stanu, że mam jej już dość. Tyle dobrego z tego – siedzi na rejestracji. Choć z początku miała być moją asystentką, to, na całe szczęście, Kyungsoo okazał się bardziej doświadczony!

Otwórz buzię, mały łobuzie | Chanbaek {WOLNO PISANE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz