Rozdział I Przejażdżka?

240 21 3
                                    

- Przepraszam.- powiedziałyśmy przestraszone do mężczyzny stojącego w drzwiach. Był wysoki i szczupły.
- Ja się nie gniewam.- powiedział ze śmiechem, a dla Kelly wróciły kolory.- Mam tylko nadzieję, że na moich treningach wasze słownictwo będzie lepsze.- pokiwałyśmy zgodnie głowami, a brunet zabrał puszkę energetyka i wyszedł z siodlarni. Kiedy otrząsnęłyśmy się z szoku, nasz śmiech chyba rozniósł się po całej stajni.
- To właśnie jest pan Marcus najbardziej wyluzowany człowiek na Ziemi!- powiedziała spokojniejsza i zdjęła z wieszaka dwa brudne czapraki. Zdziwiło mnie to.
- Ty już jeździłaś?- zapytałam układając czapraki kolorystycznie.
- Tak, w terenie. Jazdy zaczynają się dopiero od wtorku.- też chciałabym pojeździć, dawno nie siedziałam w siodle.- Jak chcesz to wieczorem jedziemy z Dakotą na polanę niedaleko stąd, przyłączysz się?- wyszłyśmy z siodlarni i skierowałyśmy się do akademika.
- Tak jasne.- ucieszyłam się, że mnie zaprosiła.
- To spotykamy się o 18 przed stajnią.- przytaknęłam i ruszyłyśmy dalej. Po drodze spotkałyśmy Dakotę rozmawiającą z wysoką truskawkową blondynką.
- Dobra ja spadam, Mar!- krzyknęła na pożegnanie i przyłączyła się do nas.- Dobra może w końcu cię oprowadzę, co?- zapytała uśmiechają się.
- Dobrze by było.- powiedziałam ze śmiechem.
- Może zaczniemy od kawiarenki? Jestem głodna.- powiedziała Kelly masując się po brzuchu.
- Zaczniemy od akademika. Lejla musi zabrać swoje rzeczy do pokoju.- pokiwałam twierdząco głową.
Dziewczyny zaczęły o czymś rozmawiać, ale byłam zbyt pogrążona w rozmyślaniach, aby ich słuchać. Kiedy doszłyśmy do akademika dziewczyny pomogły mi pozanosić bagaże na piętro.
- To ty jesteś Lejla?- zapytała mnie wysoka czarnowłosa kobieta.
- Tak w czym mogę pomóc?- zapytałam niepewnie.
- Jestem Melanii i będę twoją jakby wychowawczynią. Miło mi.- podała mi rękę, którą uścisnęłam.- Jesteś w pokoju z Ashley i Samantą oraz Angelą.- przytaknęłam  i zaniosłam swoje rzeczy do wskazanego pokoju. Na przeciwko drzwi na zasłanym na różowo łóżku siedziała drobna blondynka o dużych ciemnych oczach. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
- Hej jestem Sam.- powiedziała podając mi rękę, lekko ją uścisnęłam.
- Lejla.- rozejrzałam się po pokoju. Nie był duży, ściany koloru miętowego dodawały pokojowi uroku.- Które łóżko jest wolne.- zapytałam blondynki, która szukała czegoś w torebce.
- Tamto przy oknie.- przytaknęłam i rzuciłam na nie torbę.- Czy ten duży siwojabłkowity koń jest twój?- przytaknęłam, a dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko.- On jest przepiękny, widziałam jak go wprowadzałaś do stajni!- powiedziała wesoło, a ja od razu ją polubiłam.
-A ty masz swojego konia?- zapytałam wyjmując z torby ciasta czekoladowe.
- Nie, niestety.- poczęstowałam ją ciastkiem i po chwili razem zajadałyśmy się czekoladą.- Kiedyś dzierżawiłam konia, ale nie mogłam go zabrać tutaj.- przytaknęłam i usiadłam na łóżku dziewczyny.- Na szczęście znalazłam tutaj podobnego konia do Cerbera.- myślałam, że udławię się ze śmiechu.
- Ktoś nazwał konia Cerber?!- zapytałam ze śmiechem, dziewczyna mi zawtórowała.
- Koń nazywał się Cień, ale stał boks przez Hadesem i zawsze próbował gryźć.- zaczęłyśmy się strasznie z tego śmiać.
Siedziałyśmy tak do szesnastej, bardzo dobrze mi się z nią gadało. Poszłyśmy do pokoju dziewczyn, aby zgarnąć je na spacer i do kawiarenki. Okazało się, że Sam zna Kelly i Dakotę.
Kiedy byłyśmy już pod odpowiednim pokojem zapukałam, a drzwi otworzył nam wysoki brunet.
- Cześć!- powiedział wesoło.
- Hej! Will jest Kelly i Dakota?- byłam zdziwiona tym, że siedział w pokoju dziewczyn chłopak. Kiedy brunet nas przepuścił Sam cicho mruknęła mi do ucha.- To chłopak Dakoty.- uniosłam zdziwiona brwi do góry, blondynka tylko się zaśmiała i podeszła do dziewczyn.
- To co idziemy?- zapytała wesoło, a Kelly podniosła głowę znad książki.
- A ty też jedziesz z nami na przejażdżkę?- ciemna blondynka wrzuciła książkę do szafki i podniosła się biorąc z łóżka bluzę. Brązowooka pokiwała wesoło głową. Po chwili z łazienki wyszła Dakota przebrana w bryczesy i szare polo.
- Dobra kochanie ja idę z dziewczynami.- orzechowooka pocałowała chłopaka i wszystkie wyszłyśmy z pokoju. Skierowałyśmy się do kawiarenki.
- Ej nic nie mówiłaś, że masz chłopaka.- powiedziałam do Dakoty lekko odciągając ją od reszty.
- Nie pytałaś.- mruknęła z uśmiechem, który odwzajemniłam.
- Następnym razem będę cię wypytywać o wszystko.- zaśmiałyśmy się czym zwróciłyśmy uwagę dziewczyn z przodu.
- Coś się stało?- zapytała ze śmiechem Kelly patrząc jak zatrzymujemy głośny wybuch, niekontrowanego śmiechu.- Dobra udawajcie, że o nic nie pytałam.

W wesołym nastroju wróciłyśmy do stajni z rękami pełnymi toreb. W każdej znajdowały się po kilka bułek i woda. Wszystkie dostałyśmy w kawiarence jakiegoś głodu słodyczowego, kiedy poczułyśmy zapach świeżo pieczonych bułek z czekoladą.
Każda z nas poszła po kantar i swojego konia. Po chwili obok Mysterego stała, jak się dowiedziałam, Agada czyli gniada klaczka z latarnią i skarpetkami. Po chwili dołączyła Dakota z Czarną Perłą, młodym czarny wałachem z brązową grzywą oraz Silver Moon, koń szkółkowy na którym jeździ Samantha, jest myszaty z białą grzywą i szarym ogonem. Wszystkie konie razem wyglądały przepięknie.
Po półgodzinie siedziałyśmy na koniach i czekałyśmy, aż pan Marcus wypisze nam przepustkę.
- Proszę.- blondyn podał z uśmiechem dla Kelly przepustkę.- Mam nadzieję, że na moje lekcje będziecie przychodzić tak samo chętnie.
- No oczywiście!- powiedziałyśmy chórem na co trener się zaśmiał.
Jechałyśmy spokojnie kłusem leśną dróżką przede mną jechała Sam ponieważ okazało się, że Agada nie toleruje Mystery'ego. Śmiałyśmy się z tego jak siwek zarywał do gniadej klaczki, która go perfidnie odtrącała.
Dojechałyśmy do małej polanki na której mogliśmy trochę posiedzieć. Była sobota i nie musiałyśmy jutro wcześniej wstawać, ale i tak pan Marcus pozwolił nam na tylko dwugodzinną przejażdżkę.
Rozmawiałyśmy na temat głupot. Dowiedziałam się, że Dakota jest z Willem od dwóch lat. Dowiedziałam się też, że Sam ma starszą siostrę która chodzi do tej szkoły i ma swojego konia, który nazywa się Everest.
- Ej mam do was pytanie: Kim jest ta brunetka z niebieską grzywką?- zapytałam biorąc łyka wody. Kelly uśmiechnęła się do mnie lekko.
- To Jamie. Chodzi do pierwszej klasy jak my.- powiedziała Dakota i wyrwała z ręki Kelly babeczkę czekoladową, którą ze smakiem zjadła, blondynka tylko prychnęła i zabrała dla orzechowookiej bułkę z sezamem.
- Przykro mi, ale musimy wracać za czterdzieści minut musimy stawić się u Marcusa.- wszystkie mruknęłyśmy smętnie i wstałyśmy zbierając nasze rzeczy.
Pod stajnią byłyśmy dziesięć minut przed czasem. Dakota szybko rozsiodłała Czarną Perłę i pobiegła w przeciwną stronę do naszego akademika.
- Już pognała do Willa.- zaśmiała się Sam znikając w stajni. Zostałyśmy z Kelly same. Dziewczyna zdjęła z konia czarno-brązowe siodło z czerwonym czaprakiem.
- Cześć.- powiedziała dziewczyna z lekkiem uśmiechem znikając z Agadą za drzwiami. Oparłam się głową o pysk Mystery'ego.
- Pierwszy dzień za nami mój tajemniczy koniu.- poklepałam go po łopatce i zdjęłam mu czarne siodło z szmaragdowym czaprakiem. Zarzuciłam je na drążek i weszłam do stajni wprost do boksu mojego konika. Dałam mu jeszcze smakołyka i zostawiłam ogłowie. Kiedy zdejmowałam czapsy przypomniałam sobie o siodle. Leżało tam gdzie je zostawiłam, ale było z nim coś nie tak. Przejechałam palcem po siodle i na nim została biała smuga.
- Co do cholery...
_=-_=-_=-_=-_=-
Tak dawno tego nie pisałam, że szok!
Mam nadzieje, że się podobało.
Pozdrowienia dla Chococholic !Mam nadzieje, że się ci podobało.
~Lidka

Akademia Marzeń// Pierwsze spotkanie. Przyjaciele i wrogowie.Where stories live. Discover now