Rozdział II Dowiem sie kto to zrobił.

206 16 2
                                    

Dzięki szybkiej reakcji mojej i Kelly siodło dało się uratować.
- Musiałaś komuś ostro podpaść.- powiedziała blondynka wycierając puślisko. Ja przez ten czas nakładałam wosk, ponieważ siodło lekko zmatowiało.
-Dziewczynki, a czemu wy nie w akademiku?- zapytał pan Marcus i podszedł do nas.
- Ktoś wylał na siodło Lejli białą farbę.- powiedziała Kelly i wyrzuciła brudną chusteczkę. Trener popatrzył na nas z niedowierzaniem i oburzeniem.
- Obiecuję, że dowiem się kto to zrobił i ta osoba zostanie srogo ukarana.- powiedział groźnie mężczyzna, że aż przeszły mi ciarki po plecach.
- Dziękuję.- powiedziałam naprawdę uradowana i odłożyłam siodło na miejsce.
-Dobrze, a teraz wracajcie do pokoi, bo Melanii do mnie wydzwaniała, że nie może was znaleźć.- spojrzałyśmy na zegar i się przeraziłyśmy. Było już wpół do dwudziestej drugiej. Ponad godzinę czyściłyśmy siodło! Żegnając się z trenerem pobiegłyśmy do pokoi. Rozdzieliłam się od Kelly i weszłam do pokoju. Zobaczyłam dziewczynę z stajni, Sam oraz jakąś blondynkę.
- Hej jestem Angela!- krzyknęła piskliwie blondynka i rzuciła się na mnie przytulając do siebie.
- Cześć, jestem Lejla.- poklepałam ją niezręcznie po plecach i popatrzyłam błagalnie na Sam. Dziewczyna wzruszyła ramionami i zaczęła przeglądać coś na telefonie.- Możesz mnie już puścić.- powiedziałam nadal niezręcznie.
- Aaa no tak.- dziewczyna w końcu mnie puściła i usiadła na swoim łóżku.
-O której jutro musimy wstać?- zapytała brunetka ze stajni. Odkryłam, że ma na imię Ashley( dedukcja).
- Przed ósmą ma nas obudzić Melanii.- powiedziała Angela i poszła do łazienki wraz z całym ogromnym ekwipunkiem.
_=-_=-_=-_=-_=-
Wstałam i spojrzałam na telefon gdzie widniała wiadomość.
Kelly:  Lejla, nie spotkamy się dzisiaj przed śniadanie. Ważna sprawa! Widzimy się na śniadaniu!
Lejla: Okey. Pogadamy później.
Spojrzałam na zegarek. Było dopiero przed siódmą. Po co ona mnie budziła?! Ruszyłam do łazienki zabierając ze sobą ubrania.
Po około półgodzinie wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że jeszcze dziewczyny nie wstały. Zarzuciłam na siebie bluzę i zabierając z łóżka telefon poszłam do stajni.
Od dzisiaj zostały trzy dni bez szkoły. Szkoda, że jeszcze nie tydzień. Pewnie od początku zaczną nas katować. Wchodząc do stajni zobaczyłam Jamie wyprowadzająca dużego karego konia. Podeszła do niej chcąc się przywitać.
- Hej jestem Lejla!- powiedziałam podchodząc do niej. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła lekko.
- Jamie.- brunetka skinęła na mnie głową ze specyficznym uśmiechem, lekko pobłażliwym, lekko kpiącym, ale prawdziwym. Zaśmiałam się na ten gest i ruszyłam obok niej. Wyszłyśmy razem ze stajni i przeszłyśmy jeszcze kawałek nim się odezwała.
- Fajnie było słuchać twojej wymiany zdań z Jackiem.- powiedziała lekko klepiąc konia po łopatce.
- No cóż debilizm trzeba tępić.- zaśmiałyśmy się, a dziewczyna zakryła buzie ręką i chwytając konia za kantar, ruszyłyśmy powoli na łąkę.
- Jak się nazywa?- zapytałam będąc po drugiej stronie konia.
- Amathyest.- muszę przyznać, że koń był piękny i majestatyczny. Szłyśmy w milczeniu i przy okazji oglądałam teren stajni.
- W której jesteś klasie?- zapytała w końcu i rzuciła mi przelotne spojrzenie.
- Pierwszej C, a ty?
- Pierwsza C czyli jesteśmy razem w klasie.- powiedziała z ledwo wyczuwalnym entuzjazmem.
_=-_=-_=-_=-_=-
Kiedy weszłam na stołówkę od razu zobaczyłam dwie blondynki siedzące przy dużym stoliku. Jedna była przytulona do bruneta, a druga o czymś entuzjastycznie opowiadała. Po chwili pierwsza z wymienionych, czyli Dakota zobaczyła mnie i pomachała ręką, abym do nich podeszła.
- Cześć.- przywitałam się i przewiesiłam bluzę przez oparcie krzesła.
- To dzisiaj idziemy na te spotkanie z Marcusem czy dopiero jutro?- zapytała Dakota i wzięła z talerza swojego chłopka truskawkę. Brunet tylko prychnął i zabrał dla blondynki kawałek mandarynki. Są bardzo uroczą parą, aż chce się na nich patrzeć.
- Dzisiaj. Mam nadzieje, że nie będzie długo.- mruknęła i odpisała komuś Kelly.- Chciałam dzisiaj wziąć Agadę na lonżę. Jak nie mogę na niej jeździć po ujeżdżalni to choć tyle mogę poćwiczyć.
- Ja idę po jedzenie.- stanęłam w niedługiej kolejce. Jest dopiero początek śniadania i pewnie połowa osób jeszcze śpi. Stałam tak chwilę czekając na swoją kolej, aż na stołówkę nie wpadła grupa napakowanych i głośnych chłopaków. Za nimi szła horda dziewczyn dosłownie śliniących się na sam ich widok. Prychnęłam tylko i wzięłam sałatkę owocową z jogurtem i kanapki z serem i pomidorem.
Kiedy przechodziłam obok stolika mięśniaków jeden z nich coś krzyknął. Zignorowałam ich, ale po chwili poczułam uścisk na nadgarstku dlatego się odwróciłam. Stał za mną ten blondyn z wczoraj wyrwałam rękę z jego uścisku i popatrzyłam na niego groźnie.
- Cześć mała.- powiedział z uwodzicielskim uśmiechem i lekko pociągnął mnie w stronę swojego stolika.
- Mała to jest twoja pała.-mruknęłam, a chłopka zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
- Zadziora.- mruknął w odpowiedzi do mojego ucha.- Jak chcesz to możesz się dowiedzieć czy taka mała.- powiedział, a ja lekko się zarumieniłam.
- Chłopaki przedstawiam wam moją przyszłą dziewczynę... Jak się nazywasz kochanie.- prychnęłam i zdjęłam jego rękę z mojego ramienia.
- Nazywam się Lejla i nie będę twoją dziewczyną.- warknęłam, a jego koledzy zaśmieli się.
- Zostaw ją  Jack.- powiedział ktoś za moimi plecami, dopiero przypomniałam sobie, że to głos Willa.
- Okey kapitanie już ją zostawiam... na razie.- ostatnie słowo powiedział tak cicho, że choć stał obok mnie ledwo je usłyszałam.
- Dzięki Will.- powiedziałam kiedy wróciliśmy do stolika, postawiłam jedziecie na stolik.
- Co za debile.- powiedziała Kelly i rzuciła im karcące spojrzenie.
_=-_=-_=-_=-
Właśnie szłam z Sam do gabinetu Marcusa, miał nam podobno do przekazania bardzo ważną informacje.
- Pewnie chce nam powiedzieć kiedy zaczynają się treningi i kiedy jest jazda kwalifikująca.- wzruszyła ramionami i otworzyła dębowe drzwi. W pokoju było jeszcze kilka osób. No dobra w pokoju było około dwudziestu paru osób i wiem, że wszyscy jesteśmy razem w klasie. Wszystkie klasy C są jeździeckie dlatego w stajni jest naprawdę dużo koni, nie licząc koni prywatnych, których też było sporo.
- Dobrze mam nadzieje, że wszyscy jesteście.- powiedział z uśmiechem blondyn i gestem ręki kazał nam usiąść.
- Jazda kwalifikacyjna odbędzie się w niedziele i mam nadzieje, że każdy jest dobrze na nią przygotowany.- powiedziała kobieta obok niego i spojrzała na nas srogo.- Nazywam się Gianna i jestem trenerką na takim samym poziomie jak pan Marcus. Mam nadzieje, że nasza współpraca będzie owocna.- mówiła bardzo poważnie i bez najmniejszego uśmiechu. Była zupełnym przeciwieństwem trenera.
- No to... mam nadzieje, że dziewczynki i chłopcy będą grzeczni na moich treningach.- powiedział ze śmiechem.- Teraz przeczytam wam kto na jakim koniu.
Monica- Bumerang, Camila- Albatros, Sam-Kaprys ... Lejla- Mystery, Kelly- Agada, Dakota- Czarna Perła, Vee- Abelard, Jamie- Amathyest, Marry- Lucky, Grace- Zewir, Ashley- Merlin... Dobrze to chyba wszystko, ale się zmęczyłem.- zażartował.

Kiedy wracałyśmy do pokoju Sam wydawała się jakaś smutna.
- Coś się stało?- zapytałam zatrzymując ją.
- Chciałam jeździć na pierwszej jeździe przed trenerami na Odynie.
- Nie przejmuj się.- uśmiechnęłam się do niej, ale ona tego nie odwzajemniała.

- Lejla!- usłyszałam za sobą krzyk. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą w moją Kelly.
Czy coś się stało?
_=-_=-_=-_=-_=-
Z dedykacją dla KlaudiaAudia
Mam nadzieje, że się podobał rozdział😜

Akademia Marzeń// Pierwsze spotkanie. Przyjaciele i wrogowie.Where stories live. Discover now