Dzisiaj po raz pierwszy od zaczęcia się roku szkolnego, postanowiłam pojechać w teren. Nie mogłam tego zrobić sama dlatego Marcus postanowił zebrać grupkę i wszystkich nas wypuścić. Nie miałam nic przeciwko temu, że jedzie ze mną ktoś inny dopóki nie zobaczyłam jaką grupkę zebrał Marcus. Obok mnie i Mystry'ego stanęła Jamie z Amethystem, Ashley z Morlinem oraz Angela z Maisy. Przełknęłam ciężko ślinę i dopięłam popręg. Mystery popatrzył na mnie i miałam wrażenie, że on wie jak bardzo zaczęłam się denerwować. Po chwili jednak wrócił do kontemplowania nad sensem życia. Zaczęłam odbezpieczać strzemiona i poklepałam delikatnie konia po łopatce.
- Lika!- krzyknęła Angela a ja przestraszona podskoczyłam i szturchnęłam konia który zaczął nerwowo się ruszać.
- Coś się stało?- zapytałam zdezorientowana przez to, że wszyscy się na mnie intensywnie patrzyli.- Coś przegapiłam?- Jamie zaśmiała się zasłaniając przy tym usta i jednym płynnym ruchem wsiadła na konia. Dopiero teraz zorientowałam się, że wszyscy siedzieli już na koniach. W pośpiechu wsadziłam nogę w strzemię, musiałam się odbić dwa razy delikatnie od ziemi, żeby za trzecim udało mi się wskoczyć w końcu na siodło.
- Już myślałyśmy, że zastygałaś na dobre.- powiedziała z przekąsem Ashley i szarpnęła Morlina żeby ten ustawił się w stronę lasu. Ja preferowałam na początku luźne wodze podczas gdy ona już miała go na pełnym kontakcie. Ruszyłyśmy powoli w stronę lasu a ja rozglądałam się zauroczona tym jak piękne są tereny wokół szkoły. W mojej starej stajni wyjazdy w teren były dość rzadkie. Tutaj myślę, że one też nie będą jakoś bardzo częste, tym bardziej, że już w styczniu zaczynają się poważniejsze zawody, które nie sądzę żeby szkolna stajnia chciała sobie odpuścić. Zastanawiałam się też na temat tych ,,eksluzywnych lekcji" z trenerem Johanem o których ostatnio opowiadała mi Kelly. Z każdym treningiem tylko upewniałam się na temat tego, że raczej nie mam co liczyć, że tam się dostanę. Przez te wszystkie problemy z ludźmi na coraz dalszy plan schodziły moje ,,problemy" jeździeckie. Z jednej strony to dobrze, bo mniej się przejmowałam tym wszystkim, ale w sumie przytłaczające jest to, że miałam tak naprawdę coraz więcej problemów.
- Co ty taka zamyślona?- zapytała mnie Angela podjeżdżając do mnie. Jej uśmiech był miły jednak nie mogłam zapomnieć o tym, że przyjaźni się ona z Ashley i Jackiem. Obydwie te osoby napawały mnie jakąś dziwną niechęcią. Obstawiałam również, że jeśli to Jack oblał mi siodło farba to Ashley również maczała w tym palce.- Ziemia do Liki! Ruszamy kłusem!-szybko otrząsnęłam się i ruszyłam za dziewczynami kłusem. Po chwili jednak Mystery postanowił mieć inny plan i wyprzedził wszystkich a potem galopem ruszył przed siebie na polane którą już znał. Wsiadłam wygodnie w siodło i po prostu dałam mu się nieść. Cały czas na treningach muszę go trzymać i ustawiać pod siebie, dlatego wiedziałam, że on potrzebował się teraz wyszaleć. Konik lekko bryknął kiedy chwyciłam mocniej wodze, żeby nie wjechał na polane zbyt szybko, była ona nie równa i mogłoby to się bardzo źle skończyć. Tajemniczy, choć bardzo niechętnie, ruszył kłusem dalej i wjechał w dość wysoką trawę. Uśmiechnęłam się do siebie, myśląc o tym jak bardzo tęskniłam za tym.
Dopiero po jakiś dobrych pięciu minutach usłyszałam tupot kopyt, a po chwili dziewczyny pojawiły się w zasięgu mojego wzroku. Patrzyły na mnie z morderczym wzrokiem a ja jedyne co potrafiłam to ukryć uśmiech na twarzy i dołączyć do dziewczyn. Żadna już nie chciała ze mną rozmawiać a ich konie wyglądały na zmęczone po gonieniu nas podczas gdy Tajemniczy konik był bardzo zadowolony i rwał się do dalszej drogi.
-Chyba już będziemy wracać.- mruknęła Jamie, a siwek machnął zdenerwowany głową. Niestety mały nie wyszalejesz się.- pomyślałam, ale bałam się powiedzieć tego na głos, żeby jeszcze bardziej nie zdenerwować towarzyszek mojej podróży.Kiedy byłyśmy już pod stajnia zobaczyłam bardzo dobrze mi znany samochód, a obok niego jeszcze lepiej mi znanego chłopaka. Pohamowałam swój entuzjazm i zamiast galopem podjechałam do chłopaka kłusem, nie dałam rady się zmusić do stępa. Jednak mój entuzjazm zupełnie opadł kiedy obok chłopaka pojawił się starszy mężczyzna oraz widocznie młodsza od niego kobieta. Szybko zeskoczyłam z grzbietu konia i prowadzą go za wodze podeszłam do mojej rodziny. No to mamy przewalone- pomyślałam smutno i poklepałam konia. Westchnęłam w myślach i stanęłam naprzeciwko całej trójki. Amanda uśmiechnęła się do mnie, ale ten uśmiech nie dosięgnął do oczu.
-Przytuliłabym cię na powitanie, ale wiesz... dość mocno pachniesz koniem.- dzięki Bogu, pomyślałam, ale na szczęście nie wypowiedziałam tego na głos. Amanda jest wysoką blondynką z zielonymi oczami oraz ustami powiększonymi dzięki pieniądzom mojego ojca. Nie była jakoś bardzo ,,zła" jednak nie przepadałam za nią, widziałam jak nie mogła się doczekać aż z bratem wyniesiemy się z domu, a na wieść o moim przeniesieniu do szkoły z internatem prawie zaczęła skakać.
- Siostra...- powiedział delikatnie Leon i nie zdążył nic więcej powiedzieć bo wskoczyłam mu wręcz na ręce. Blondyn zaśmiał się wesoło i mocno mnie uściskał. Widziałam się z nim niby niedawno a ja za zdążyłam się stęsknić jakbym nie wiedziała go już z rok. Leon nie był do mnie bardzo podobny, był wyższy ode mnie o jakąś głowę, miał ciemno blond włosy i tylko oczy mieliśmy takie same. Akurat patrzył się na mnie wyjątkowo intensywnie i zastanawiałam się czy moje oczy też są takie przerażajace jak skupiają się na jednym punkcie. Do tego był takim typowym suchoklatesem, zero jakiś większych mięśni, kaloryfera czy coś.
Zaśmiałam się cicho ze swoich myśli, a chłopak jakby odgadując moje myśli dał mi pstryczka w czoło.
- Co tak, jak tam?- powiedziałam do niego wesoła, tak wesoła jak tylko przy nim potrafiłam być. Rzuciłam mu się ponownie na szyje, ściskając ją mocno aż chłopak nie zaczął mnie klepać po plecach żebym przestała.
- Na szczęście przyjechaliśmy tylko cię odwiedzić.- pierwszą część zdania chłopak powiedział cicho. Uśmiechnął się od ucha do ucha, a ja miałam znów ochotę go uściskać. Nie byliśmy typowym rodzeństwem, rzadko kiedy się kłóciliśmy, mieliśmy do siebie nieskończone zaufanie i zawsze broniliśmy siebie wzajemnie.
-Leon powiedział, że strasznie za nim tęsknisz, a nie puścilibyśmy go samego tutaj.- powiedział ojciec, który w końcu postanowił się odezwać.- Damy wam jakieś trzy godzinki, a potem będzie jechać do domu.- spojrzałam na niego niedowierzającym wzrokiem, a starszy mężczyzna tylko westchnął i rozluźnił spięte ramiona. Jakby to on czekał na atak z mojej strony a nie, tak jak powinno być, ja na jego.- Leon przekonał mnie, że spadłaś ze stresu. Powiedzmy, że mu wierzę.- przeczesał swoje siwiejące już włosy i spojrzał na mnie przeszywającym niebieskimi oczami.- Nie chcę też się o to kłócić. Wiem, że może nie jest między nami zbyt dobrze, ale nie chcę...
- Rozumiem.- powiedziałam krótko i pociągnęłam Mystery'ego i brata do stajni.
Kiedy doszliśmy do stajni popatrzyłam na twarz brata, który miał wysoko podniesione brwi i wesoły wyraz twarzy.
- Nic nie mów. - powiedziałam ze śmiechem i zdjęłam ogłowie dla Tajemniczego i założyłam mu kantar. Przez ten czas Leon zdjął mu siodło i ruszył po wcierkę do nóg.
- Przecież ja nic nie mówię.- powiedział rozbawionym tonem i ukucnął przy koniu. Zgromiła go za to wzrokiem.- No weź tak na mnie nie patrz, przecież wiesz, że on mi nic nie zrobi. On mnie kocha na równi z tobą.
- Chciałbyś.- prychnęłam, a blondyn się zaśmiał.
- Dzisiaj sobie poradziłaś z popręgiem...- usłyszałam za sobą dobrze mi znany wzrok i odwróciłam się powoli. Z jednej strony nie chciałam się obracać, a z drugiej coś mnie ciągnęło żeby to zrobić.
- Ja pomogłem.- powiedział mój brat i wytarł ręce w spodnie na co spojrzałam z szokiem. No debil po prostu debil.- Nie patrz się tak na mnie.- pogrodził mi palcem i wrócił do nowoprzybyłego.- Leon, miło mi.- blondyn wyciągnął rękę do czerwonowłosego i miałam wrażenie, że Simon zgromił go wzrokiem.
YOU ARE READING
Akademia Marzeń// Pierwsze spotkanie. Przyjaciele i wrogowie.
AdventurePrzyjechałam tu, aby odetchnąć. Chociaż akademia Millow's jest jedną z bardziej eksluzywnych i wymagających Akademi w Ameryce, mogę tu w końcu odetchnąć od tłoku miasta. Wraz z moim przyjaciółmi i koniem Mysterym, chcem spędzić wspaniałe cztery lat...