Rozdział 12

385 37 2
                                    

- Sprzedaj mi go. - Obwieściłem wparowując do biura znajdującego się na samej górze baru "Hono" w którym siedział Takeo. Niebieskooki spojrzał na mnie zdziwiony, chyba nie za bardzo wiedząc o co mi chodzi. 

- Dobry żart. - Zaśmiał się i wrócił do wypełniania papierów.

- Takeo mówię poważnie. - Starałem się by mój ton głosu był jak najbardziej poważny. - Jeszcze raz powtórzę. Sprzedaj mi go. 

Uniósł głowę znad dokumentów i przyglądał mi się uważnie. Po chwili trwającej chyba w nieskończoność przewrócił oczami i głośno westchnął. 

- Aż tak ci się spodobał ? - Zapytał posyłając mi wymowne spojrzenie. - Wiem że jest dobry, ale żeby chcieć go od razu wykupić ? 

- Nie pierdol ! Nawet go nie tknąłeś ! - Warknąłem zaciskając prawą rękę w pięść. Moje ciśnienie momentalnie skoczyło, pierwszy raz mam ochotę mu wyjebać. 

- Skąd ta pewność ? - Zakpił opierając się na fotelu i krzyżując ręce na piersi. 

Jak on mnie momentami wkurwia...

- Jak myślisz ? - Posłałem mu jednoznaczny uśmiech. 

Prawdę mówiąc trudno się nie domyślić, gdy ma się w łóżku drobnego chłopaka który praktycznie dochodzi zaraz po lekkim dotyku, już nie wspominając o tym, że jego dziurka była tak ciasna, że ledwo palec wchodził a co dopiero mój penis. Ale akurat na to nie narzekam...

- Zdziwił bym się gdybyś nie zajarzył... W końcu spędziłeś z nim trzy dni, od czwartku do soboty. Ani na chwilę nie wychodząc z pokoju. Przyznaję masz kondycję... - Stwierdził i podniósł się leniwie z czarnego fotela. - No ale niestety nie mogę ci go sprzedać. 

- A to niby dlaczego ? - Co on pierdoli ? Zawsze je sprzedaje gdy znajdzie się kupiec.

- Widzisz Keiji... - Uciął wypowiedź i podszedł w moją stronę. - On nie jest tak do końca dziwką. Jakieś dziesięć lat temu przyprowadził go pewien mężczyzna imieniem Hideki. Powiedział, że mogę zrobić z maluchem co tylko zechcę, ale postawił warunek. Jeśli go sprzedam przed jego ponownym przyjściem... Zginę. - Poklepał mnie po ramieniu i udał się w stronę drzwi. - Ale nie martw się. Jak na razie tylko ty go zaliczyłeś. Wcześniej robił za pomoc przy barze i takie tam. 

Stałem nieruchomo przez krótką chwilę zastanawiając się co powinienem zrobić, gdy ni z tego ni z owego wypaliłem...

- Zapłacę ci dwieście siedemdziesiąt milionów jenów ! - Odwróciłem się w jego stronę. - Oddam ci moje srebrne Bugatti którym tak się jarałeś i dom nad zachodnim wybrzeżem. Tylko błagam, oddaj mi go. 

Wpatrywał się we mnie kompletnie zdziwiony nie wiedząc co powinien mi odpowiedzieć. Pojebało mnie. Wiem o tym aż za dobrze, ale co mogę poradzić ? Nie zniosę myśli, że ktoś go dotknie po za mną. 

- Kim on dla ciebie jest ? - Zapytał przerywając ciszę która zapanowała w pomieszczeniu. 

- Nie wiem...

- Kochasz go ?

- Co ? - Spojrzałem na niego zdezorientowany. 

- Pytam czy go kochasz. - Przewrócił oczami a jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. - Widzę że znasz go już od dawna...

Czy ja go kocham ? Co to za niedorzeczne pytanie, jak... Jak bym mógł pokochać kogoś znając go zaledwie tydzień ? Czy on siebie słyszy ? Ja ? Kogoś kochać ? To niedorzeczne ! Ja...... O Boże... W co ja się...wpakowałem...

Spuściłem wzrok i zaśmiałem się nerwowo. Czułem, że moje poliki zaczynają płonąć żywym ogniem co nigdy przedtem się nie zdarzyło. 

- Niech będzie. Ten dzieciak od dzisiaj jest twój. - Wymamrotał ani na chwilę nie spuszczając ze mnie niebieskich oczu. Podniosłem na niego wzrok tak, jak bym nie dosłyszał co przed chwilą powiedział. 

- Dziękuję... - Wyszeptałem a ten wybuch głośnym śmiechem. 

- Kto by pomyślał że słynnemu na całe Shiruhi detektywowi Keiji-emu Miyazawie będzie na czymś zależeć. - Zakpił za co obdarowałem go morderczym spojrzeniem. - Zapomniał bym. Wczoraj dzwonił Akio, nie mógł się do ciebie dodzwonić. Kazał przekazać, że masz do niego jak najszybciej oddzwonić. Podobno to coś pilnego. - Kończąc swą wypowiedź wyszedł z biura zostawiając mnie samego.

Wygrzebałem telefon z kieszeni i wstukałem numer do Akio. Jak się dowie że przejebałem dom, samochód i tyle kasy to mnie zabije... Ale było warto.

- Miyazawa ! Ile kurwa można siedzieć w pokoju z jedną dziwką ?! - Wrzasnął na dzień dobry do słuchawki. 

- Długa i zboczona historia. -Burknąłem. - Takeo mówił że coś się stało. 

- Ach tak. Wczoraj dwa kilometry od "Hono" znaleźli dwa ciała. Dwie kobiety po dwadzieścia dwa lata, kucharka i dziwka. Numer czterdzieści osiem i pięćdziesiąt dwa... - Przerwał długim ziewnięciem. 

- Znowu zarwałeś nockę ? - Zapytałem. Zwykle jak nie ma mnie w robocie to bierze nadgodziny. Cholerny pracoholik tylko sobie zaszkodzi. 

- Taa od czwartku nie spałem. - Wybełkotał pół przytomnie. - Ale mniejsza o to...

- Gdzie teraz jesteś ? 

- W chwili obecnej w domu. Czekam aż ktoś wreszcie doczłapie się z moimi obiecanymi lodami ! - Wrzasnął tak by usłyszała go osoba z którą teraz przebywał. 

- No dobra... To ty czekaj na te lody a ja wracam do Yuji-ego. - Usłyszałem cichy śmiech z jego strony. 

- Czyli już wiesz ? - Wymamrotał pod nosem. 

- Taa... Czekaj, wiedziałeś ?! - Warknąłem trochę ostrzej niż zamierzałem. 

- Sory Keiji, ale wnioskując po twoim nastroju to nie za bardzo cię to obeszło. - Jego głos nagle stał się trochę żywszy. Pewnie dostał te swoje lody. - Stawiam tysiąc jenów że zrobiłeś coś głupiego. - Wymamrotał bardziej do siebie aniżeli do mnie.

- Bynajmniej. Straciłem tylko trochę kasy... i samochód... i 

- Już lepiej nie wymieniaj. - Stwierdził, ale o dziwo nie wydawał się wkurzony, wręcz przeciwnie. 

Podszedłem do biurka Takeo i usiadłem na nim. 

- Akio mogę cię o coś prosić ? - Zapytałem nagle poważniejąc.

- Jasne, o co chodzi ?

- Sprawdził byś mi kogoś ? Wiesz, miejsce zamieszkania, rodzina, majątek, stan cywilny i tym podobne. 

- O kogo konkretnie chodzi ?

- Niejakiego Hideki-ego. Niestety nazwiska nie znam, wiem tylko że ma powiązania z Yujim. 

W słuchawce zapadła głucha cisza. Czekałem i czekałem, ale nie doczekałem się odpowiedzi. 

- Akio ?

- Czemu zaczął interesować cię ten człowiek ? - Jego głos stał się lodowaty jak nigdy przedtem. Przyznam że przeszły mnie dreszcze.

- Znasz go ?

- Nie. - Rzucił oschle a ja już wiedziałem, że łże jak pies.

- Akio...

- Wybacz Keiji, ale właśnie sobie przypomniałem, że mam coś do zrobienia. Zadzwonię później.

- Akio ! - Warknąłem, ale za późno. Zdążył się rozłączyć. 

Coś słabą znalazł sobie wymówkę cholerny kurdupel. Już drugi raz odpierdala mi taki numer ! Kim do chuja jest ten cały Hideki, że Akio tak się spiął ? Może to jakaś szycha w pół świadku przestępczym ? No nic sam będę musiał poszperać, bo oczywiście nie ma co liczyć na moich podwładnych. 

Zszedłem z biurka Takeo, włożyłem telefon do kieszeni i wyszedłem z biura udając się w stronę pokoju na niższym piętrze, gdzie czekał na mnie Yuji. To wszystko zaczyna mnie coraz bardziej irytować. 

Lalkarz - Oznaczony ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz