15.

46 11 0
                                    

Pięć dni później..

Na samą myśl , że kilka dni temu moja serce się zatrzymało  , jest mi słabo. Mogłam umrzeć . Ale żyje , obciełam ,że wrócę. Wróciłam do niego. Gdy się tamtej nocy obudziłam, pierwsze co zobaczyłam to zapłakana twarz Harrego. Ten obraz , co chwilę jest odtwarzany w moich myślach .

~Pierwsze co zobaczyłam , to te piękne tęczówki. Zapłakane oczy. Był smutny, nie podobało mi się to. Chciałam zobaczyć jego uśmiech . Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Przez jego ust przebiegł mały uśmieszek, a jego twarz nabrała kolorów.
-Hey piękna.
-No witam cię przystojniaczku- zaśmiałam się.

Z Mattem ,już wszystko dobrze. Wczoraj się z nim widziałam , rozmawialiśmy jak zwykle o Shreku. To jego i moja ulubiona bajka. I jeszcze podziękował mi w najpiękniejszy sposób. Dostałam od niego białą różę  i  całusa w policzek. Ta róża miała symbolizować , że każdy  może walczy o życie  drugiej osoby. Była symbolem podania pomocną dłoń. Tak , jak mi obiecali rodzice Matta, dostałam opłatę , za mój czyn. Na moje konto wpłynęło 10 tys.  funtów. Nie chciałam pieniędzy , ale zostałam przegłoswana. Dziś wychodziłam , ze  szpitala. I trochę się bałam, ponieważ  mój pobyt w szpitalu został rozgłoszony po świecie. Wszyscy myślą ,że ja i Harry jesteśmy razem. Pewnie gdy wyjdziemy na zewnątrz, zaatakuje nas paparazzi lub rozszalałe fanki. Na tą okazję dostaliśmy , specjalnie eskorte ochroniarzy szpitala. Byłam ubrana , tylko czekałam jak brunet przyniesie mój wpis.
-Mam chodźmy - o kulach wyszłam z brunetem  , na korytarz. Yghhh . Znów ta winda , nie cierpię wind. Zawsze mam ataki duszności , boję się małych pomieszczeń. Też mam lęk wysokości. Całą podróż windą, trzymałam brunta za ramię , z zamkniętymi oczami.
-Gotowa zderzyć się z moim światem?- spytał mnie , gdy tylko  pudło śmierci staneło , na ostatnim piętrze.
-Tak - wyszłam z windy o kulach. Na mojej tali została umieszczona ręką Harrego. Osłaniał mnie, swoim ciałem. Od razu podeszli do nas ochroniarze .  Dwa ochroniarze szli przed nami , trujące nam drogę.  Następna ,dwójka stali  po obuch naszych stronach  i jeszcze jeden  za nami. Po przekroczeniu bezpieczniej brariery , zaatakował nas pisk dziewczyn i dźwięk  robienia zdjęć. Przez felsz paparazzi  , nic nie widziałam  . Całą drogę , byłam zasłonięta przez Harrego. W pewnym momencie zostaliśmy przyciśnięcie przez tłum. Cały tłum , który tu był za wszelką cenę chciał  się do nas dobrać. Nie, powiem wystraszyłam się. Harry cały się spiął  i zaczął  nas całą swoją siłą pchać przed siebie. Ale moje kule przeszkadzały , więc brunet kazał mi je zabrać do rąk, a ja wylondowałam w ramionach brunet. Styles szybko doszedł do auta , które  było dla nas podstawione . Zostałam wepchnieta do auta , od razu gdy drzwi zostały zamknięte  , nie czekając zablolowałam drzwi. Rzuciłam , na tylnie siedzenia kule. Przed maską auta stali kilka paparazzi, zasłniłam twarz ręką. Jeszcze , żeby mnie nie widać było ubrałam kaptur . Usłyszłam otwierane drzwi, czyli brunet wszedł.  Zaczęliśmy jechać , ale blokowali nam przejazd.
-Widzisz ! Dlatego nie chce , żebyś się pchała do mojego świata. Bo nie jest fajnie- zaczął trąbić. Nie posłuchali . Zaczął gazować , by przestraszyć fanki , które dosłownie leżały nam na masce. Jak oparzone , uciekły nam z pod auta. Gdy już mieliśmy , puste miejsce , zaczęliśmy jechać.
-Widze . Matko co to było? - opadłam na fotel.
-Atak orangutanów z cieczką.
-Hahahahaha co?!-obaj zaczęliśmy śmiać , jak dwie powalone hieny.

×××
-Ostania łyżka.
-Nieeeeee- od 15 minut  Harry , próbuje wcisnąć, we mnie  łyżkę zupy.
-Musisz jeść  , żeby mieć siłę.
-Sam sobie, to jedź - tak szybko jak z moich ust to wypłynęło tak szybko , zakryłam usta- Wybacz.
-Nie szkodzi. Dobra widzę , że nie wcisne w ciebie więcej- wstałam i poszłam do salonu by się położyć. Matko , jak mnie plecy bolą , bardziej moja rana na plecach. Dopiero teraz doszło do mnie , że nie mam nerki. Dziwne uczucie, bardzo. Taka pustak. Część mnie , była w ciele małego dziecka.  Nawed nie wyobraźcie sobie, jak się z tego cieszę. Dzięki temu ,że mu pomogłam uratować jego życie , ma szansę  poznać świat. Zakochać się , założyć rodzinę  i przeżyć niesamowite chwile.
-Ej piękna !- zawołał brunet .
-Tak przystojniaczku- usłyszałam kroki , co oznaczało , że się zbliża.
- Chodź , pokaże ci coś w moim pokoju - coś? Zanim się zastanowiłam , co mówię , moje usta to dawno opuściło.
-Co swojego dużego kolegę ?- od razu zatkałam usta dłonią. Harrego mina , była przyozdobiona tajemniczym uśmieszkiem.  Zanim , zdążyłam się spytać , byłam w ramionach bruneta.
-Co ty robisz Styles?
-Ide ci pokazać coś w moim pokój - zaczęłam się wyrywać , ale wyszło na to że zostałam bardziej przytulna do klatki brunet. Nie, wiem dlaczego , ale napadła mnie gupawka. Bo co on mi chcę pokazać ?   Po znalezieniu się w pokoju brunet , zostałam położona na łóżko. Od razu do moich nozdrzy doleciał zamach pościeli. Pachniło nim .
-Co chcesz mi pokazać?- obserwowałam , jak grzebie w szafce.
-No mojego kolege- na te słowa mój puls przyśpieszył. Zaczął się do mnie zbliżać. W drodze do łóżka , zaczął ściągać koszulkę , która po chwili został rzucona na ziemię. Zaczął  rozpinać spodnie, a moje oczy wyszły z orbit.  Nie , chciałam na to patrzeć i zakryłam twarz rękoma.
-Harry przestań! To nie jest zabawne!
-A to nie chcesz go zobaczyć - jego ton sprawił , że moja krwe w żyłach zawrzała. Poczułam jak się łóżko ugina pod jego ciężarem. Nie , wiedziałam czy jest już nagi czy każe mi go rozebrać. Poczułam , że jest bardzo blisko. Na całym moim ciele pojawiły się ciarki. Poczułam coś miękkiego na dłoni , od razu podskoczyłam.
-Harry ! Odejdź! - na moje słowa wybuchnął śmiechem.
- Otwórz oczy piękna - po odkryciu  tawrzy , zaczęłam otwierać oczy. Nie wie co mną kierowało . Przecież ,on jest nagi. Ale to co zobaczyłam , wprawiło mnie w osłupienie. Harry trzymał w ręku lampkę  w kształcie piersi , która świeciła na różowo.
-Nienawidzę  cię , jak mogłeś mi to zrobić - wyjąkłam zażenowana.
-Oj Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. Ale twoja mina , gdy zaczęłem się rozbierać . Była bezcenna.
-To nie jest śmieszne! Czekam na lepsze przeprosiny.-na moje słowa Styles rozłożył ramiona,  a ja wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową. Delektowałam się to chwilą . Jego gorące ciało , rozgrzewało moje. Gdy próbowałam się od niego oderwać, nie spodziewnie moje usta zetknęły się z jego.
-Przepra..- nie pozwolono mi dokończyć, bo malinowe usta zaczęły mnie całować. A ja musiałam się temu odać. Objełam jego szyję  ramionami , przez co byliśmy bliżej, moje dłonie zaczęły jeździć po włosach bruneta. Na co on jęknął z zadowoleniem, a ja wykorzystałam sytuację  i wsunełam język. Wiem , że nie poninam , ale nie mogłam  się powstrzymać. Nasz pocałunek przez to zrobił się bardziej namiętny. Nasze języki  walczyły o dominację, nie wiem ile ten stan trwał . Po chwili zaczęło nam brakować powietrza , więc przestaliśmy.
-Boże co ty , ze mną robisz?
-Nie ,pytanie jest co ty robisz , ze mną. Poważnie Natalka , nie mogłem się powstrzymać . Jesteś jak narkotyk , z każdym pocałunkiem , się od ciebie uzależniam- nie odpowiedziałam, tylko złożyłam na tych perfekcyjnych ustach   szybkiego całusa. Po czym odepchnęłam go od siebie i wstałam.
-Ide do siebie , muszę coś zrobić - gdy wychodziłam  z pokoju  wiedząc , że jestem odprowadzana przed oczy Styles'a , zakręciłam biodrami. Ułyszłam jego jęknięcie , po czym zniknełam  skręcają w stronę pokój. Zadowolona , rzuciłam się na łóżko. Wyciągnełam , kieszeni bluzy telefon i wybrałam numer  Alana. Po czterech sygnałach usłyszałam  , znajmoy głos.
-No hej siostra!
- Elo braciszku!
- Jak tam? Dobrze się czujesz?
- Tak, boli . Ale wiesz nie mam nerki, więc musi boleć - dawno nie rozmawiałam po polsku, aż miałam trudność.
- No tak . Ej tak się z osi zastanawialiśmy, może być do nas wpadł?
-Z chęcią . No , ale muszę jeszcze odpocząć , ale w następnym tygodniu mogę wpaść..
- Okey to się zgadamy jeszcze . A jak tam twój boyfrend ?
-Alan ! To nie jest mój chłopak. A i tak się wyprowadzam.
- Gdzie? Przecież dopiero co tu przyleciałaś.
-Tak , ale dostałam pracę w Seattl!
- Czekaj co ?!
-  To! Bende pracowała w klinice w Ameryce pod asystą doktor Blacka!
- Gratuluję  siostrzyczko.
-Dzięki.
-Dobra , ja tu gadu gadu , ale muszę spadać do pracy.
-Okey . To zadzwonie jeszcze .  Ucałuj Amilke od mnie . Pa.
-No nara.
Gdy tylko zakończyłam  połączenie  ,  zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu było napisane ,że mama dzwoni. Przeciagłam zieloną słuchawkę.
-Tak mamo.
-Hej córcia! Jak tam? Boli?
-Eee nie .
- To dobrze . Zdrowiej . Masz pozdrowienia od Michała , był ostatnio tutaj.
- O i co mówił?
-Nic , pytał co u ciebie i jak ci się powodzi. Wiesz , że ona ma jaką lale na oku?!
-Tak , widziałam na Facebooku. Ale nie mam mu tego za złe , zasługuje na to. Obaj ruszyliśmy naprzód.
-A mówiąc o ruszeniu naprzód. Jak się mają sprawy z  twoim Harrym Stylesem?
-Dobrze , bardzo się mną opiekuje.
-No ale jest coś pomiędzy wami , tak?
-Może i tak , ale jesteśmy przyjaciółmi. A ja i tak wyjeżdżam.
-No tak, ale nie zprzeczasz , że coś było?
-Nie, było lekkie przytulanie .
- Jak lekkie?
- Tak , jak  ty przytulsz się z  swoim menem.
-Uuu czyli coś gorszego było.
-Mamo! Ja i on to tylko przyjaciele!
-Tak , tak . Zobaczysz , że obaj wypadnięcie w sidła miłości!
-Z kim ja żyję. Dobra mamo ja kończę, pilna sprawa.
-Ok. Ale potem opwiesz mi jak było .
-Jak co było?!
-Dobrze , wiesz co- po tych słowach się rozłączył. Boże co ja mam z nią.
Usłyszałam otwieranie drzwi , a po chwili  materac się ugiął pod ciężarem , tego ktosia.
-Czego?
- Mam coś dla ciebie - przewróciłam się na drugi bok , by spojrzeć na brunta.
-Co takiego?
-To- podał mi czarne pudełeczko. Gdy otworzyłam , pudełeczko ukazała mi się śliczna barazoletka. Była srebna z serduszkiem - Należała kiedyś do mojej mamy. Dostała to od taty na urodziny. Przekazała mi  z myślą ,że ja kiedyś podaruje  swojej żonie, ale wolę dać to tobie.
-Harry , ale my... .
-Tak , wiem. Ale chcę żeby ci coś  przypomniało  o mnie jak będziesz w Ameryce- opuszkami placów badałam , każdy milimetr tego cuda.
-Nie , nie mogę. To jest zbyt cenne.
-Oj daj spokój. Bendzie mi smutno , jak tego nie weźmiesz.
-No dobra - wyjął z pudełka bransoletkę i zapiął na mój lewy nadgarstek. Była idealna.
- Dziękuję - przytuliłem bruneta do siebie, jak zwykle przytulił mnie mocniej. Jak bym ,miała się rozsypać . Lubiam trwać , w jego ramionach. 
- Pamiętasz , jak mi zaproponowłaś bym za ciebie wyszedł lub został twoim sługą?
-Tak-zaśmiałam się.
-Jak propozycja jest aktualna  to w to wchodzę.
-Okey. Zostaniesz moim sługą!-poklepałam go po plecach.
-A nie Mężem?
- Też ,ale  jutro chcę zupę krem dyniwą - zahihotałam  w jego ramię.
-Dobra! Jutro lecimy do Las Vegas i bierzemy ślub , a potem kupimy trzy pluszaki i będziemy udawać , że to nasze dzieci!
-Hahaha Okey!  Chcę dwóch chłopców i słodką dziewczynkę .
-A jak nazwiemy je?-  zaczął głaskać mnie plecach, przez moje ciało przeleciało stado motyli.
-Angelo ,na cześć Angelo Kelly  z Kelly Family. Ronald   , jak z Harrego Pottera. I  Frances's, jak córka Kurt'a Cobaina- zaczął rysować przeróżne wzory na moim zdrowym biodrze.
-Podoba mi się. Lubię Kelly family, Harrego Pottera i Kurta. Angelo , Ron i Fran . Ładnie .
-To się ciesze - ręką która sprawiał mi tyle , przyjemności  przestała. Złapał za moje biodoro ,  obrócił mnie na plecy.  Podciągnął moją koszulkę i zaczął całować mój brzuch. Ja , jak zawsze zaczęłam się zwijać ,ze  śmiechu. Łaskotało mnie to strasznie. Gdy skończył tortury ,zaczął się zbliżać do mojej twarzy.
-Harry nie !Proszę cię- zatrzymał się.
-O co mnie prosisz?
- Żebyś , mnie ..... nie całował. Bo to ummm źle  na naszą przyjaźń wpłynie - jego wyraz twarzy się zmienił.  W jego oczach zobaczyłam  , że przyznaje mi rację .
-Uwielbiam twój śmiech , jest powalający - wyznał mi , nie odrywając oczu od moich.
-Tak , a co jeszcze lubisz ?
-Wszystko!
-Nawed duży paluch u nogi?- od razu się roześmiał . Znów się do mnie przytulił , ale tym razem kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Nie przeszkadzało , mi to .Wręcz , podobało mi się. Uwielbiam go widzieć,   takiego spokojnego . Jego odech był równy i spokojny. Mój odech też.  Jego oczy się zamknęły , chyba zaspypia . Ja chyba , też pójdę spać. Bo moje  oczy , nagle zrobiły się strasznie ciężkie. A cały organizm , chciał iść w kroki Brunet. Przytuliłam go, bardziej do siebie , jak małego chłopczyka. Zasnełam , uśmiechem na ustach i ze świadomością , że jestem szczęśliwa.

~•°•°•°•~
Witam! Jak obiecałam  ! O to rozdział!  Do następnego! 😚😚😚

Time of my life /H.Styles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz