Rozdział 9

34 4 0
                                    

Obudziłam się o szóstej trzydzieści. Dziś jestem wyjątkowo wypoczęta i dobrze nastawiona więc jak ktoś mi zepsuje humor to nie wiem co mu zrobię. Poszłam do łazienki umyłam zęby, twarz i wróciłam do pokoju. Wyjęłam z szafy nowe białe spodnie i niebieską bluzę z kapturem, nie pomijając okularów. Spakowałam potrzebne rzeczy do plecaka i zaszłam na dół. Ubralam na siebie kurtkę i założyłam buty poszłam do kuchni po jabłko i plecak. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam przed siebie. Mam jeszcze pół godziny do rozpoczęcia lekcji więc nie mam zamiaru się śpieszyć. Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Weszłam do szkoły i udałam się w stronę szafki. Wyjęłam niepotrzebne rzeczy z plecaka i schowałam do niej. Powędrowałam w stronę sali od fizyki. Gdy byłam już na miejscu usiadłam na ławkę. Po chwili zadzwonił dzwonek a ja weszłam do klasy usiadłam na swoim miejscu. Po piętnastu do klasy wparowała zmachana Nataly. 


-Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała i usiadła obok mnie. 

 -Hej...co się stało?- Zapytałam szeptem. 

 - Nic. Opowiem ci na przerwie. - Uśmiechnęła się co od razu odwzajemniłam. Nim się obejrzałam zadzwonił dzwonek na przerwę. 

 - Nataly... to dla czego się spóźniłaś? - Ach no tak. No bo rodzice polecieli dzisiaj do Londynu w sprawach służbowych i pojechałam z nimi żeby się pożegnać no i potem zadzwoniłam do Zack'a i zapytalam czy po mnie przyjedzie ale on powiedział że mu się nie chce. Ostro się wkurzyłam bo było już za pięć ósma. I postanowiłam że pobiegnie a z lotniska jest kawałek do szkoły. I tak właśnie to było. - uśmiechnęła się do mnie ciepło. 

 - Jesteś wariatką. - powiedziałam na co blondynka się zaśmiała. 

- Może trochę... - powiedziała. 

*

 Kolejne pięć lekcji minęło bardzo szybko. Dzisiaj do domu wracam z Nataly, sprzeczałam się z nią dość długo bo nie chce robić Zack'owi problemu ale blondynka mówi że on nie ma nic przeciwko. Udałyśmy się w stronę samochodu Zack'a, poczekałyśmy chwilę na blondyna i po chwili się zjawił. 

 - Zack podwieziemy Rose do domu. -oznajmiła blondynka.

 - Nie ma sprawy. -powiedział i wsiedliśmy do auta Nataly kazała mi usiąść z przodu więc też tak zrobiłam bo nie chce się z nią kłócić. Zack odpalił auto i ruszyliśmy. 

- Dowiedziałeś się czegoś? No wiesz. -zapytała blondynka. 

 - Tak, Ale powiem ci w domu. A i Rose...- zwrócił się do mnie blondyn. Zdziwiło mnie to.

 - Hmm?- mruknęłam nieśmiało.

 - Czekam na tego całusa- powiedział i wskazał palcem na swój policzek. Mam nadzieje ze nie zobaczył moich rumieńców na twarzy.

- Ale to nie dzisiaj.-uśmiechnął się zadziornie. 

 - Ale wiesz już wszystko? -zapytała Nataly.

 - Nie do końca, ale dziś wieczorem dowiem się wszystkiego. Więc przez jakąś godzinkę będziesz sama w domu. - Oznajmił. 

- Zack dobrze wiesz że nie lub nie być sama w domu. 

 - Wiem, nie będę u niego długo. Nic ci nie bedzie.-Zack zatrzymał się pod moim domem. Rzuciłam ciche "dziekuje" i wyszłam z auta. Gdy byłam już gotowa by otworzyć drzwi one otworzyły się same. Trochę się przestraszyłam. Weszłam dyskretnie do kuchni i automatycznie zaczelam płakać, to nie łzy ze strachu czy smutku one są ze szczęścia. 

 - Tato- krzyknęłam i rzuciłam się mu w ramiona. 

 - Myślałem już ze się nie przywitasz że starym ojcem. 

- Jakim starym. Jak dla mnie jesteś nadal młody. Kocham cię tato... Bardzo mocno.- powiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej. 

- Ja ciebie kocham bardziej.

 - Wierzę ci.- Kocham go jak nikogo innego.

 - Zapomniała bym- powiedziałam i wyrałam się z jego uścisku- Zaraz będę- oznajmiłam i udałam się na górę po prezent. -To dla ciebie- powiedziałam o wręczyłam tacie prezent.- Wszystkiego najlepszego Tato.

 - Dziękuję ci kochanie. Nie musiałaś. 

 **

 Thomas POV:

Za chwilę przychodzi Zack a ja nadal nie wiem co mu powiedzieć. To jest mój przyjaciel a ja się boję mu zwierzyć. Jestem głupi. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi a ja poszedłem je otworzyć. 

 - Thomas- krzyknął Zack i wystawił ręce w moją stronę. Podszedłem do niego a on dosłownie rzucił się na mnie jak baba.

 - Zack co ci jest? - zaśmiałem się cicho. 

- Mi? Nic. A ty zastanawiałeś się już.

 - Mhm. - mruknąłem cicho. 

 - To mów. Bo zbytnio nie mam czasu, ponieważ Naty siedzi sama w domu a się boi więc muszę się szybko uwinąć a zresztą powiedziała mi ze jak się nie zjawie za góra pół godziny to powiesi mnie za jaja na słupie przed domem. - zacząłem się śmiać.

 - No to mów szybko. 

- Kurwa Stary to nie jest tak łatwo.

 - Ok ok już nie denerwuj się. Po prostu mój kolega ten na dole jeszcze mi się do czegoś przyda.- powiedział a ja się zaśmialem.

 -To dlaczego. - Sam nie wiem. Chciałem się na kimś wyżyć i wybrałem ją. Ale to już koniec. To zbyt dziecinne jak na mnie już i tak dałem jej wystarczająco popalić. Chociaż nie zasłużyła sobie na to. Ta mała ma coś w sobie takiego... no nie wiem jak to nazwać. Ma w sobie taki...- nie dokończylem ponieważ Zack mi przerwał. 

- Urok. To się nazywa urok. Przyciąga cię? Zakochałeś się. - wyszczerzył się 

- Co nie, jeszcze na to za wcześnie. - Co ja gadam w ogóle.

 - Dobra Thomas nikomu nie powiem o tym ze ci się podoba. A teraz idę bo mnie serio powiesi. Cześć. -powiedział i poszedł. A ja w tej chwili nie wiem co mam powiedzieć. Nie zakochałem sie. Kurwa... 

Rose POV: 

Spędziłam z tatą cały wieczór spodobał mu się mój prezent. Popłakał się serio rzadko widzę jak płacze dla tego w tamtej chwili płakałam z nim. Poszłam na górę wzięłam prysznic i wróciłam do pokoju. Odrobiłam lekcje i z tego powodu ze jest już dwudziesta druga, poszłam spać.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 11, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Możesz mnie zatrzymaćWhere stories live. Discover now