Rozdział 4

36 1 0
                                    

Wstałam o szóstej trzydzieści, dzisiaj tata jedzie na swoja pierwszą misję. Bardzo się o niego boje martwię się o jego życie będę za nim strasznie tęsknic... bardzo. Nie mówiłam mu jeszcze o tym że mam problemy w szkole, nie chcę żeby się tym zamartwiał, ma swoje sprawy, ważniejsze od tego co się dzieje u mnie. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.

- Cześć córciu, przyszedłem się pożegnać. -oznajmił smutnym głosem.

- Będę tęsknić tato- łza spłynęła mi po policzku. Podeszłam do taty i mocno go przytuliłam.

- Ja za tobą też...zanim się obejrzysz ten miesiąc minie szybciej niż się spodziewasz.- pocałował mnie w policzek i wyszedł usłyszałam tylko zamykanie się drzwi wejściowych. Po kilku minutach poszłam do łazienki umyłam zęby i związałam włosy w wysokiego koka. Udałam się do z powrotem do pokoju. Dzisiaj postanowiłam ubrać na siebie dżinsowe spodnie i bordową bluzę z kapturem, jak zwykle na nos założyłam okulary i zeszłam na dół zjadam jedynie brzoskwinie, bo nie miałam ochoty jeść nic innego poza tym nie mam też zbytnio czasu, ponieważ za pół godziny zaczynam lekcje. Wyjęłam pieniądze z szuflady które zostawił mi tata, założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę szkoły. Cały czas się zastanawiam się w jaki sposób Thomas będzie mi dokuczał. Boję się, nawet bardzo. Nie jestem dziś w dobrym humorze ale zawsze przez niego może być jeszcze gorzej. Znam go od tygodnia a sądzę że jest on nieprzewidywalny, nigdy nie wiem co mu odbije na prawdę się boję. Cierpię przez niego a on nic sobie z tego nie robi.

*

Po dziesięciu minutach byłam w szkole. Podeszłam do swojej szafki włożyłam kurtkę i udałam się pod klasę. Byłam już blisko gdy poczułam mocne uderzenie w plecy, upadlam i walnęłam czołem w podłogę. Szybko się podniosłam i zobaczyłam Thomasa który się perfidnie ze mnie śmieje.

- Oj ty sieroto, znowu coś.- Dalej się śmiał, a ja patrzyłam na niego ze łzami w oczach. - Co czółko boli.- Kpił ze mnie.

Dotknęłam bolącego miejsca na głowie i poczułam krew. Szybko udałam się do łazienki. Gdy dotarłam na miejsce spojrzałam w lustro i zobaczyłam dość głębokie rozcięcie, przemyłam ranę i zakleiłam plastrem. Trzymam je na wszelki wypadek w plecaku. Usłyszałam dzwonek na lekcję. Wyszłam z łazienki i poszłam do klasy. Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam na swoje miejsce obok Nataly.

- Hej- powiedziała z uśmiechem na twarzy.

- Cześć- odpowiedziałam i spojrzałam blondynkę- Ładnie wyglądasz- powiedziałam. Naprawdę mi się podoba to jak się ubiera, można powiedzieć że tak dziewczęco. Ma ładne niebieskie oczy co podkreśla niebieska koszulka którą ma dziś na sobie. Moim zdaniem zawsze wygląda ładnie ma ładną figurę, jest szczupła ma dość spore piersi, duży tyłek i zgrabne nogi , lubię w niej to że jest niskiego wzrostu ma około metr sześćdziesiąt jestem od niej trochę wyższa, dziwi mnie to ze jest takiego wzrostu bo Zack jest wysoki na oko ma może metr osiemdziesiąt.

- Dzięki ty też niczego sobie- Uśmiechnęła się i zwróciła uwagę na moje czoło.- Ej a co ci się stało w czoło?- Zapytała z troską.

- Mały wypadek, może kiedyś ci opowiem.- uśmiechnęłam się lekko.

- O nie, nie. Opowiesz mi dziś i to nawet zaraz.- Pogroziła mi palcem, ale uśmiechnęła się.

Rozmowę przerwała nam pani od biologi:

- Mam nadzieję, że rozmawiacie na temat...- zapytała srogim tonem

- Tak, tak.- Powiedziała Nataly.- Tłumaczę Rose o tych komórkach.- Uśmiechnęła się do nauczycielki.

- No ja myślę.- Nauczycielka odwzajemniła uśmiech i powróciła do prowadzenia zajęć.

Pierwsza lekcja zarówno jaki i druga minęły bardzo szybko. Nie mówiłam nic Nataly o wypadku, chyba zapomniała, ale to lepiej dla mnie.

- To jak- usłyszałam głos blondynki.

-Co?- skrzywiłam się.

- Opowiadaj co z tym czołem.

- Nic wielkiego, mówiłam już.

- Mnie nie oszukasz, powiedz proszę. Jesteśmy przyjaciółkami, możesz mi się zwierzyć ze wszystkiego.- Przyjaciółkami? pomyślałam. Ciesze się znamy się tydzień a ona uważa mnie za przyjaciółkę. Jest to moja pierwsza. Bardzo się cieszę.

- No dobrze. Więc gdy szłam na pierwszą lekcję, byłam już blisko sali i nagle ktoś mnie popchną i udeżyłam czołem w podłogę.- Na samo przypomnienie tej sytuacji łzy napłynęły mi do oczu.- Okazało się że to Thomas.

- Coo?- Zdziwiła się

- Tak, jest coraz gorzej.

- Zgłosiłaś to komuś? To już przesada!- Krzyknęła

- Nie. Staram się nie zwracać na to uwagi, po prostu go olewać. Nie chce dawać mu tej satysfakcji.

- Jak chcesz, ale pamiętaj, że jak coś to jestem- uśmiechnęła się i przytuliła.

**

Kolejne cztery lekcje minęły szybko. Cieszę się, ponieważ za godzinę zaczynam szkołę muzyczną. Jak najszybciej udałam się do domu. Gdy byłam nie daleko usłyszałam jak ktoś za mną idzie. Nie odwracałam się, tylko przyspieszyłam. Nagle poczułam że ten ktoś jest już blisko. Nie zdążyłam uciec ponieważ złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę. Nie zdziwiłam się gdy zobaczyła Thomasa.

- Cześć- powiedział z zadziornym uśmiechem na twarzy. Nie odpowiedziałam mu tylko szłam dalej.

- Jeżeli chodzi o to w szkole to sorry, nie chciałem tak mocno.- Powiedział dalej się uśmiechając.

- Przepraszam?- odezwałam się.

- Za co?

- Już nic, przepraszam ale nie mam czasu. Cześć.- Przyspieszyłam. A on poszedł w swoją stronę. Trochę zdziwił mnie ten fakt że za mną poszedł. Gdy byłam już w domu udałam się na górę do swojego pokoju spakowałam do futerału skrzypce i potrzebne książki, zeszłam na dół do kuchni wzięłam jabłko do ręki. Ubrałam kurtkę wyszłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam prosto do szkoły muzycznej.


Możesz mnie zatrzymaćWhere stories live. Discover now